Marsz "My, prekariat", Warszawa. Protestowali pod Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej
"Pekariat" to słowo, które w ostatnim czasie robi coraz większą karierę w mediach. - To zbiorcze określenie osób, które pracują na umowach śmieciowych, czyli m.in. umowach o dzieło, umowach-zlecenie, czy są zatrudnienie przez agencję pracy. Ta grupa jest coraz liczniejsza. To rosnąca grupa, której pozbawia się podstawowych praw pracowniczych - powiedział w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press (AIP) Jakub Grzegorczyk z organizacji Inicjatywa Pracownicza, organizatora sobotniego marszu.
Osoby, które stawiły się w sobotę w Warszawie, są pracownikami z różnych branży. To nie tylko osoby młode, które dopiero wchodzą na rynek pracy, to także doświadczeni pracownicy. Na marszu nie zabrakło przedstawicieli branży budowlanej, pielęgniarek czy osób związanych z kulturą, sztuką czy dziennikarstwem.
- Prekariusze to mniej więcej 1/3 osób, które w Polsce utrzymują się z pracy najemnej. To osób pracujące w fabrykach, na budowach, to także ratownicy medyczni oraz urzędnicy zatrudnieni w administracji publicznej - wyjaśnił Grzegorczyk.
Uczestnicy marszu sprzed Ministerstwa Pracy ruszyli w kierunku Warszawskiego Szpitala dla Dzieci. Następnie udadzą się pod Uniwersytetu Warszawskiego, Hotel Europejski, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Marsz zakończą na skwerze na skrzyżowaniu Krakowskiego Przedmieścia i ulicy Karowej.
Czytaj też: Parada Równości 2015 w Warszawie. Znamy trasę i program
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?