Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miętta-Mikołajewicz: Staram się nie narzucać

Redakcja
Człowiek Wisła - tak można powiedzieć o Ludwiku Miętta-Mikołajewiczu, który od ponad 60 lat związany jest z krakowskim klubem.

Od młodości związany jest z Wisłą Kraków. Jak większość chłopców, swoją przygodę ze sportem rozpoczynał od futbolu. - Na pierwszy mecz piłki nożnej poszedłem w czasie okupacji, kiedy odbywały się one obrzeżach Krakowa. Jako mały chłopak zakochałem się wtedy w Wiśle. Zapisałem się do juniorów i rozpocząłem treningi pod okiem Józefa Kotlarczyka - powiedział w rozmowie z MM Kraków Ludwik Miętta-Mikołajewicz, prezes Towarzystwa Sportowego Wisły Kraków.

Inspiracja, która stała się życiem

- Koszykówką zaraził mnie mój profesor z gimnazjum Edward Szostak (koszykarz, olimpijczyk z Berlina z 1936 roku - przyp. red.). W Wiśle tę dyscyplinę trenowałem przez kilka lat, wchodząc w skład drużyny, która zdobyła wicemistrzostwo Polski. Czułem jednak, że bardziej inspiruje mnie funkcja szkoleniowca. W 1955 roku pod okiem Jerzego Grojewskiego zostałem pierwszym trenerem koszykarek Wisły Kraków. Od 1956 do 1982 r. samodzielnie prowadziłem drużynę "Białej Gwiazdy".

Ojciec największych sukcesów

Pod wodzą Ludwika Miętty-Mikołajewicza żeńska drużyna krakowskich koszykarek odnosiła największe sukcesy: Wisła zdobyła 14 razy mistrzostwo Polski, a 6 razy sięgała po srebrny medal. W 1970 roku zespół awansował do finału Pucharu Europy. - Nie wypada mi się chwalić. Wszystkie sukcesy to wielka zasługa trzech pokoleń zawodniczek, które miałem przyjemność trenować. Przez ten czas koszykarki poddawały się intensywnej pracy szkoleniowej. Ich zaangażowanie i wielka ambicja doprowadziła nas do tak wielkich sukcesów.

Reprezentacja Polski

Wybitny szkoleniowiec dwukrotnie był trenerem reprezentacji Polski koszykarek (1963-1968 oraz 1979-1989). - W 1980 oraz 1981 roku zdobyliśmy wicemistrzostwa Europy. Na pierwsze miejsce nie było wtedy szans. Z reprezentacją Związku Radzieckiego nie mogła się wtedy równać żadna z europejskich drużyn - wyznał Miętta-Mikołajewicz. Aktualny prezes Wisły dwukrotnie (w 1972 i 1981 r.) został wyznaczony przez władze FIBA do prowadzenia reprezentacji Europy.

27 lat owocnej pracy

Ludwik Miętta-Mikołajewicz funkcję trenera Wisły Kraków pełnił przez dwadzieścia siedem lat. - Po tylu latach pracy byłem już trochę zmęczony. Swoją funkcję przekazałem wtedy kończącemu zawodową karierę Piotrowi Langoszowi. Ojciec największych sukcesów Wisły nie rozstał się jednak z trenerką. Pod swoją opiekę wziął męską drużynę "Wawelskich Smoków", które zdobyły w 1984 r. wicemistrzostwo I ligi.

Prezes z okiem trenera

Miętta-Mikołajewicz nigdy nie rozstał się z Wisłą. Jako nastolatek był jej zawodnikiem. Następnie został trenerem. Dziś jest prezesem Towarzystwa Sportowego Wisły Kraków. Zdobywane latami doświadczenie przekazuje swoim następcom. Ale tylko kiedy sami o to proszą. - Staram się nie narzucać obecnym trenerom. Jednak jeśli szkoleniowcy sami zwracają się do mnie z prośbą o pomoc, oczywiście służę dobrą radą - przyznał. 

Jak cele, to tylko najwyższe

- Zawsze trzeba sobie stawiać najwyższe cele. Dla Wisły Can-Pack jest to przede wszystkim zdobycie mistrzostwa Polski. Zależy nam również na jak najlepszym zaprezentowaniu się w rozgrywkach europejskich. Myślę, że w dużej mierze już nam się to udało. Drużyna po kilkudziesięciu latach awansowała do Final Four Euroligi. Nie tylko ze względów sportowych jest to bardzo ważne.

13 czerwca 2003 r. największy w Polsce producent opakowań metalowych postanowił wspomóc koszykarki Wisły Kraków i został jej sponsorem strategicznym. - Sponsor koszykarek oczekuje wyników nie tylko na krajowym podwórku, ale i na arenie europejskiej. Spółce Can-Pack zależy, aby docierać do licznych krajów Europy. Stąd nasz nacisk na coraz lepsze wyniki w Eurolidze. W tym roku udało się odnieść znaczące sukcesy. Reprezentowanie sponsora poprzez dobre wyniki drużyny jest celem nadrzędnym dla nas wszystkich.

Przypomnijmy, że po 1999 r. wraz z kryzysem finansowym nadeszły "chude lata" dla koszykarek Wisły. Cztery lata później, dzięki spółce Can-Pack rozpoczęła się nowa era i ponownie drużyna zaczęła zdobywać najwyższe trofea.

fot: Maciej Drewniakfot: Maciej Drewniak

Kibice tworzą atmosferę

- Z kibicami utrzymujemy stały kontakt i konsultujemy z nimi wiele spraw. Chcemy, aby jak najwięcej fanów przychodziło i przyczyniało się do wytwarzania wspaniałej atmosfery, która sprzyja większej mobilizacji drużyny. O naszych kibicach rywale mówią "krakowski kocioł" -  tylko nasi fani potrafią wytworzyć tak gorącą atmosferę. Bardzo im dziękujemy za zainteresowanie. Myślę, że dzięki emocjonującym meczom, jakie ostatnio fundowały wiślaczki, i oni czerpią z tego sportu pozytywne emocje.

fot: Maciej Drewniakfot: Maciej Drewniak

Tylko Rosja nas przewyższa

- W tym momencie Wisła może się równać ze wszystkimi europejskimi drużynami, poza Rosją. W tym kraju zawodniczkom płaci się niewyobrażalne pieniądze i tam też sprowadzane są najlepsze koszykarki. O wzmocnieniach naszego zespołu będziemy myśleć po zakończeniu obecnego sezonu - dodaje w rozmowie z MM-ką Miętta-Mikołajewicz.

Co z nową halą Wisły

- To jest problem, z którym musimy się uporać w najbliższych dniach. Mianowicie Międzynarodowa Federacja Koszykówki zmieniła przepisy: boisko musi zostać poszerzone o metr z każdej strony, a linia rzutów za trzy punkty oddalona o pół metra (w tej chwili jest na granicach 6,25, a ma być 6,75). Nowo wprowadzone wymiary nie mieszczą się w strukturze naszej hali. Drugim problemem jest fakt, że obecna hala nie mieści tej ilości kibiców, którzy są zainteresowani koszykówką - wyjaśnia prezes.

- Musimy zatem podjąć dwie bardzo ważne decyzje. Po pierwsze: co zrobić i gdzie grać w przyszłym sezonie? Po drugie: co z nową halą? Z tym wiąże się kolejny dylemat. Czy halę wybudować na wolnym terenie, czy na miejscu starej? Jak zwykle w takich sprawach zdania są podzielone. Z jednej strony stara hala ma olbrzymią tradycję, z drugiej wymaga generalnego remontu, gdyż większość urządzeń pochodzi jeszcze z czasów głębokiej komuny. W związku z tym wiele wskazuje, że ze względów ekonomicznych lepiej by było, aby zburzyć starą halę, a na jej miejsce postawić nową. Pewne jest, że decyzja w tej sprawie musi zapaść w ciągu najbliższych dwóch tygodni, bowiem do końca roku musimy uzyskać pozwolenie na budowę. W przeciwnym wypadku pieniądze unijne mogą przepaść.

- Razem z Zarządem Infrastruktury Sportowej (który będzie inwestorem zastępczym hali) wyliczyliśmy, że jeśli do końca listopada uzyskamy zgodę, to w ciągu 18-20 miesięcy powinna powstać nowa hala. Optymalnie licząc, sezon 2012/2013 powinien być rozgrywany już na nowym obiekcie. Do tego momentu prawdopodobnie mecze odbywać będą się w hali Hutnika, obecnie administrowanej przez Tomex. Trzeba jednak pamiętać, że ten obiekt również wymaga generalnego remontu.


Informator MM:Teatry | Policja | Noclegi | Kościoły | Lotto | Baseny | Hot spoty | Mapa
od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto