Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moja Warszawa: Renata Dancewicz

Redakcja
Materiały prasowe
O swojej miłości do Warszawy opowiada znana aktorka.

Przed wywiadem powiedziała Pani, że kocha Warszawę? Za co można ją kochać?
Oczywiście, nie kocham jej bezkrytycznie, dostrzegam jej wady i różne braki. Największy minus tego miasta to zupełny brak stylu. Choć muszę przyznać, że dla mnie jest zaletą. Dzięki temu Warszawa nie ma zdecydowanego charakteru jak Trójmiasto, Wrocław czy Poznań. Pozostaje rozmemłana, a to jest fajne, bo pozwala znaleźć różne rzeczy dla siebie. Mieszkając tu, można mieć tylko pretensje o to, że nie mamy określonego centrum, że nie można jak we Wrocławiu chodzić piechotą z knajpy do knajpy przez całą noc. Trzeba się inaczej poruszać. Warszawa to zakątki.

Jakie?
Przez zakątki rozumiem różne miejsca, jak Górny Mokotów, który jest szalenie uroczy. Piękny Żoliborz, choć nigdy tam nie mieszkałam, ale doceniam subtelny jego urok. Ponadto Saska Kępa, która od wielu lat mnie zachwyca, przez swój spokój, harmonię pięknych willi, małych uliczek i pobliskiego parku Skaryszewskiego. Niestety, ostatnio, stała się bardzo popularnym miejscem i jest coraz bardziej oblegana. I tak pomimo to czuję do niej słabość - mogłabym tu mieszkać w małej willi.

Mam wrażenie, że zaliczyła Pani każdą warszawską dzielnice?
Tak, w Warszawie miałam blisko dwadzieścia adresów... Dzięki temu poznałam dobrze to miasto.

Które miejsca najlepiej Pani wspomina?
Nowe Miasto przy Freta. Tam jest klimat małego miasteczka. Miałam blisko do fryzjera, do warzywniaka, a nawet do sklepu z majtkami. Magiczne były chwile, gdy w zimę patrzyłam przez okno - prószył delikatnie śnieg, zapalone były latarnie, światła z nich podświetlały spadające płatki. Widok prawie jak z pocztówek. Lubiłam mieszkać na Pradze, a dokładnie na Grochowie.

Na Grochowie...?
Tak, bo tam nie ma blokowisk i apartamentowców, których nie cierpię. Mam awersję do strzeżonych osiedli, które izolują mieszkańców, są jak Auschwitz dla bogatych. Źle wpływają na społeczeństwa. Podobają mi się starsze klimatem miejsca. A to przez to, że pochodzą z Dolnego Śląska, z małego i młodego miasteczka Lubina. Dlatego w Warszawie starałam się mieszkać w starych, klimatycznych miejscach. Koniecznie blisko centrum z mnóstwem kin, teatrów knajp, różnych ludzi. Dzięki temu czuję się swobodnie.

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mazowieckie.naszemiasto.pl Nasze Miasto