Jeszcze do niedawna w lokalu przy placu Teatralnym mieścił się gastropub. Po remoncie i zmianie koncepcji w Momu unosi się zapach dymu, ogniska oraz pieczonych mięs. Sercem lokalu jest zadymiany drewnem piec pochodzący ze Stanów Zjednoczonych. To w nim przygotowywane są mięsa, warzywa, dodatki do dań - Staramy się, by każdy proponowany w menu element dania pochodził z tego pieca. Oprócz ognia, który uzyskujemy za pomocą gazu, używamy drewnianych wkładów zadymiających wnętrze - mówi Marcin Wachowicz, współwłaściciel restauracja. I rzeczywiście, w menu niemal wszystko ma posmak wędzenia: od tatara, przez kaczkę, na burakach, szparagach i marchwi kończąc.
Zobacz też: Thaisty Stary Żoliborz. Nowe wcielenie popularnej restauracji powstaje przy pl. Wilsona
Zadymiony tatar, okopcona kaczka
Na smak gotowych potraw wpływ ma jednak nie tylko sam dym, ale także jego rodzaj. Nieco inaczej smakują dania okadzone drewnem drzew liściastych, nieco inaczej te, które wędzono dymem pochodzącym z “iglaków”. W Momu zadymiony jest między innymi tatar (z polędwicy wołowej - 28,90 zł, z tuńczyka - 29,90 zł), kaczka cherry (39,90 zł) czy zestaw mięs (mostek, karczek, żeberka z dodatkiem warzyw i sosów - 39,90 zł). Przez piec przechodzi także, na przykład burak z dodatkiem bryndzy, gruszki, oliwy oraz tymianku - nasz osobisty faworyt wśród pieczonych warzyw.
Niemal wszystko, co wyjdzie w Momu z pieca, ma charakterystyczny dymny i wędzony aromat, który nierzadko zupełnie zmienia smak danego dania. Jedne elementy menu udają się lepiej, inne nieco mniej. Smak wędzonej marchewki wiele osób uzna zapewne za dziwny. Większość potraw, pomimo długiego czasu spędzonego w piecu zachowuje świeżość, lekkość i owocowe posmaki.
Na talerzu i w kieliszku
W Momu dym unosi się nie tylko nad talerzami, ale także nad barem. Warto wpaść tu na zadymione Old Fashioned (18 zł) czy Manhattan (24 zł). Oba drinki przygotowywane są na bazie burbona wędzonego śliwką. Jeśli zamiast drinków wolicie mocniejsze alkohole, restauracja oferuje skromną selekcje dymnych whisky z Islay. W menu brakuje niestety wędzonych piw, a my chętnie spróbowalibyśmy także zadymionego ginu, czy podwędzanego mezcalu, szczególnie, że jak przyznaje szef kuchni, w Momu nie brakuje ciekawych eksperymentów i niecodziennych połączeń. Na razie, do lokalu przy wierzbowej warto wpaść dla tradycyjnej kuchni przygotowywanej jedną z najstarszych znanych ludzkości kulinarnych metod.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?