Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mordor na Domaniewskiej, czyli (wszystko) o korpo życiu

Sonia Tulczyńska
Mordor na Domaniewskiej, czyli (wszystko) o korpo życiu
Mordor na Domaniewskiej, czyli (wszystko) o korpo życiu facebook.com/MordorNaDomaniewskiej/
Często spotykamy się w internecie z określeniem "korpo szczurów" czy nacechowanym negatywnie podejściem do pracy w wielkich firmach, z określonymi zasadami. Na Facebooku pojawiło się wiele stron związanych z tzw. "korpo życiem". Między innymi "Mordor na Domaniewskiej".

Czy rzeczywiście praca w ogromnych instytucjach upośledza nasze dotychczasowe życie? Przecież zapewnia często pewny etat, ciepłą posadkę, ubezpieczenie zdrowotne a nawet pakiet multiSport czy bony żywieniowe. - Przez trzy lata pracowałem w rejonie ul. Domaniewskiej w jednej z instytucji finansowych. Im dłużej tam byłem i im bardziej awansowałem tym mocniej doskwierały mi niektóre "korporacyjne głupoty". Czyli na przykład wypełnianie wielu tabelek, które zabierały czas mój i moich współpracowników, a niekoniecznie były istotne. Nie twierdzę, że korporacje są złe czy straszne, lecz istnieją pewne elementy, które po prostu należy traktować z ironią i dystansem - mówi pomysłodawca fanpejdża "Mordor na Domaniewskiej", Rafał Ferber.

Zobacz też: Mordor na Domaniewskiej. Zobacz, jak wyglądał dawniej

Określenie "mordor na Domaniewskiej" Rafał usłyszał od swojego kolegi (z innej, większej korporacji). Postanowił, że będzie publikował posty, początkowo na swoim prywatnym profilu i oznaczał w miejscu "Mordor na Domaniewskiej". Cieszyły się tak dużym zainteresowaniem, że założył fanpejdż. W niedługim tempie osiągnął ponad tysiąc lajków. - Nie kupujemy fanów. To samo się rozkręca, jest totalnie niekomercyjne. Ma być odtrutką na korpo "bullshit" - dodaje Ferber.

Prowadzą strone na Facebooku łącznie w pięć osób, część z nich pracuje w korporacjach. - Śmieszą nas anglizmy "miting, dedlajn, fakap" i mentalność, że życie w korporacji to przysłowiowe "złapanie pana Boga za nogi". Staramy się podchodzić do życia w dużych firmach z ironią i dystansem - puentuje Rafał.

Z innej strony
Ania pracuje na ul. Domaniewskiej już dwa lata. Zna fanpejdż i jak twierdzi, to "strzał w dziesiątkę". - Moje życie w wielkiej firmie jest naprawdę jak mordor znany z Władcy Pierścieni. Czuję się tutaj nikim. To wielki przemysł, pracuje nas kilkaset osób, nawet nie znam niektórych z nich. Codziennie martwię się o to czy nie stracę etatu, czy przedłużą mi umowę albo dostanę kiedyś wymarzoną podwyżkę. Mordor stresuje, korporacja potrafi przytłaczać. Dzięki Facebookowi (który często muszę ukrywać) czasami mogę się nieźle pośmiać i nabrać dystansu - komentuje życie w pracy Ania, która przyjechała do Warszawy z miejscowości oddalonej o dwieście kilometrów.

Czytaj też: Styl biznesowy. Jaki powinien być?[WYWIAD]

Rodzinka Stokowskich
Wydawałoby się, że w głowach Warszawiaków zakorzenił się stereotyp rodziny, której głównym zasileniem są korporacyjne etaty. Dlatego prześmiewczo stworzono także fanpejdż rodzinki Stokowskich, na którym poznamy wiele historii okrasanych darmowymi zdjęciami ze "stocków". Są na nich przerysowani ludzie - jak w teledysku Soundgarden "Black Hole Sun" - zawsze uśmiechniętyci i pozytywni, z ciekawym życiem pełnym atrakcji. To parodia korporacyjnej rodziny, mieszkającej na Białołęce. - Zaczęłam nowy etap w moim życiu... Zostałam aktywistką miejską :) Nasza kochana Warszawa potrzebuje dobrej polityki sprzyjającej rozwojowi miasta i spokojnemu życiu mieszkańców. Moim pierwszym projektem będzie doprowadzenie do zmiany firmy, która ochrania nasze osiedle. W tej chwili ogrodzenie przestało być szczelne - doszło do tego, że psy mieszkańców z sąsiedniego osiedla Frezjowe Pole zaczęły wbiegać na nasz dziedziniec, aby załatwić swoją potrzebę! Nie muszę dodawać, że nikt po nich nie sprząta… Dlatego postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i zawalczyć o przyjazną przestrzeń! Bo miasto jest nasze! - pisze mama Stokowska na fanpejdżu.

Warto oglądać takie strony i nabrać trochę dystansu do rzeczywistości. Dzięki nim możemy ciągle uświadamiać sobie, że każdy z nas ma unikalne cechy. Że istnieją inne rozrywki niż te - sprzedawane nam w reklamach i telewizji, a życie może być także smutne i pełne niekoniecznie tylko pozytywnych chwil. Pamiętajmy, że mamy swój język i zwykłe ludzkie cechy, które sprawiają, że nie musimy być... korpo-robotami.


Źródło: Agencja TVN/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto