Morrissey w Stodole: muzyk obraził się i zszedł ze sceny. Co usłyszał?

Po mniej więcej pół godzinie koncertu (z zaplanowanych 90 minut) Morrissey opuścił scenę i już na nią nie powrócił. Nie pomogły oklaski publiczności - koncert dobiegł końca po pięciu utworach. O zakończeniu występu publiczność poinformował w imieniu artysty członek ekipy Morrisseya, dodając, że muzyk "nie czuł się na scenie bezpiecznie".

Co usłyszał lider grupy The Smiths? W relacjach uczestników koncertu najczęściej pojawiają się słowa "don't chat, just sing" ("nie gadaj, tylko graj"), a większość posiadaczy biletów wykazuje spore rozgoryczenie postawą artysty, który za wybryk jednej osoby ukarał całą salę.

Morrissey słynie z kontrowersyjnych zachowań i sporych wymagań dotyczących klubów, w których występuje. Wczoraj w Stodole od samego rana obowiązywał całkowity zakaz palenia na terenie całego klubu (w tym w palarni), a także tradycyjny już zakaz spożywania i serwowania mięsa (Morrissey jest od wielu lat wegetarianinem).

Ci, którzy wybrali się na koncert i czują niedosyt, będą mieli możliwość, by zobaczyć artystę jutro w Krakowie. - Wszyscy obecni na warszawskim koncercie będą mieli prawo do nieodpłatnego uczestnictwa w koncercie krakowskim, który odbędzie się w Łaźni Nowej 21 listopada 2014 roku - zapewnia organizator w oświadczeniu, które w całości znajdziecie pod tym linkiem.