Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mysia 3, Warszawa. Nie lubisz centrów handlowych? Zrób zakupy tutaj

Karolina Kowalska
Nie lubisz centrów handlowych? Zrób zakupy na Mysiej 3
Nie lubisz centrów handlowych? Zrób zakupy na Mysiej 3 Szymon Starnawski
Artyści czy projektanci, którzy się tutaj pojawiają żartują, że kiedyś „przeszło przez Mysią” oznaczało cenzurę ich dzieł, dziś to znak świeżego i nowatorskiego spojrzenia. Witajcie na ulicy Mysiej, w budynku pod numerem 3.

Budynek przy ulicy Mysiej 3 zyskał nowe oblicze trzy lata temu. To wtedy otwarto w tym miejscu nowoczesny dom handlowy połączony z przestrzenią wystawienniczą, eventową i restauracyjną. Kameralny kompleks umiejscowiony w samym centrum ale jednocześnie lekko na uboczu, z dala od zgiełku, szybko zyskał wierne grono bywalców. My postanowiliśmy sprawdzić, co sprawiło, że stał się zakupową enklawą dla osób, które nie znoszą centrów handlowych.

Na miejscu spotykamy się z mózgiem i sercem Mysiej 3, czyli architekt Joanną Kulczyńską, która odpowiada za to, jak to miejsce teraz wygląda i jakie marki gości pod swoim dachem. - Co najbardziej lubię w tym miejscu? - powtarza moje pytanie pani Joanna. - Wnętrza, w których czujemy się naturalnie dzięki światłu dziennemu, zachowanym starym materiałom i braku codziennej, komercyjnej brzydoty. To, że całość jest oblana dziennym światłem z licznych okien, dzięki czemu sztuczne oświetlenie mogliśmy zredukować do minimum. Dzięki temu, poza poziomem piwnic, w środku czujemy się naturalnie, a nie jak w sztucznie stworzonej przestrzeni – wyjaśnia.

To wszystko zasługa także rozplanowania przestrzeni. Gdy Joanna i jej współpracownicy weszli trzy lata temu do dawnego urzędu cenzury, ucieszyli się na wieść, że wszystkie ściany wewnętrzne mogą bez przeszkód usunąć. Od razu zabrali się za wyburzanie malutkich pokoików, by stworzyć otwartą, industrialną przestrzeń dla nowoczesnych sklepów. - Po wywiezieniu ponad 200 kontenerów z gruzem otworzyła się dla nas przestrzeń tysiąca możliwości, ze starą cegłą, betonem, połączona spektakularnymi schodami – wyjaśnia, oprowadzając nas po kolejnych piętrach. Zakupy możemy robić na poziomie – 1, 0, 1 i 2. Poziom 3 zarezerwowany jest dla wystaw, restauracji i spotkań.

- Ostatnie piętro zarezerwowaliśmy dla osób z zewnątrz. Można tutaj zorganizować wystawę, pokaz mody, spotkanie z klientami, koncert, konferencję – mówi Joanna Kulczyńska. - Ta strona naszej działalności była od samego początku dla nas bardzo ważna. Nie chcieliśmy bowiem, żeby Mysia była tylko handlem. Dzięki naturalnej synergii sztuki, mody oraz pokazów mody, konferencji czy koncertów miejsce żyje nie tylko handlem, ale również całą masą innych, ciekawych aktywności. Tutaj zakupy są raczej pretekstem – dodaje.

Do czego? Odwiedzając sklepy na Mysiej kojarzy mi się jedna odpowiedź – do sprawienia sobie przyjemności. Jak mówi Ewelina Kustra właścicielka sklepu She/s a Riot, znajdziemy tutaj przedmioty nie-pierwszej potrzeby ale takie, które uczynią nasze codzienne życie przyjemniejszym. Czyli na przykład ładne, porcelanowe filiżanki, w których przyjemniej wypić poranną kawę, książki, o które trudno w sieciowych księgarniach, zagraniczne magazyny, których grafika spokojnie pozwala trzymać je „na wierzchu”, perfumy i kosmetyki niszowych marek, czy artykuły wyposażenia wnętrz z małych, rodzinnych firm z całego świata, które produkują pojedyncze egzemplarze w duchu „slow”. Takim miejscem jest na pewno Nap – właściciele tego sklepu wynajdują skarby na całym świecie, odnawiają je, a potem dają im nowe życie w domach swoich klientów.

Poza Napem i She/s a Riot na Mysiej 3 znajdziemy m.in. kultowe Muji, biżuterię od Orskiej, kapelusze Stetson, ubrania skandynawskiej marki COS, projekty Mariusza Przybylskiego czy duetu Nenukko. Wszystkie one mają swoje jedyne sklepy właśnie przy Mysiej 3.

Przy wyborze najemnców brane są pod uwagę marki, które nie stawiają na blichtr, epatowanie bogactwem czy metką. Co prawda ich ceny nie są najniższe, ale są w pełni adekwatne do jakości i niepowtarzalności, którą prezentują. Poza tym przekrój oferty jest na tyle szeroki, że każdy znajdzie coś dla siebie, także na możliwości swojego portfela. - Marki, których sklepy znajdziemy na Mysiej 3 łączy wspólne estetyczne DNA. Za każdą z nich stoją projektanci, których wartościami jest prostota, minimalizm, jakość, innowacja, ale też po prostu chęć stworzenia przedmiotu czy ubrania nacechowanego własnym, niepowtarzalnym stylem – unikatową tożsamością. Wszystkie te miejsca nastawione są również na indywidualny kontakt ze swoim odbiorcą, co jest bardzo ważnym wyróżnikiem w erze masowych brandów. Chcemy poruszać się w obszarze średnich cen – nie chcemy być luksusowi, ale raczej unikatowi - wyjaśnia Kulczyńska.

Trudno się nie zgodzić, spacerując po sklepach widzę przynajmniej kilkanaście drobnych przedmiotów, które chętnie podarowałabym bliskim mi osobom w prezencie. - Niemal codziennie wpada do nas kilka osób, które szukają dla kogoś upominku, więc w dobieraniu naszego asortymentu do bieżących potrzeb jesteśmy już mistrzyniami – śmieje się Ewelina Kustra z She/s a Riot.

Joanna Kulczyńska podkreśla, że przy wyborze sami zwracali się do określonych marek, proponując im współpracę. - Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że do tego kameralnego projektu nie pasują wszystkie marki, wiedzieliśmy, że musimy rozsądnie wybrać, bo w przeciwnym razie to się na nas zemści i nie wyróżnimy się od innych miejsc ze sklepami. Nie wszyscy, którzy byli z nami na początku, zostali z nami do teraz, część marek poszła w swoją stronę, my w swoją w myśl tego, by pilnować naszego pierwotnego zamysłu – tłumaczy architektka.

Co jakiś czas na 2 piętrze pojawiają się na krótko, np. na dwa tygodnie, pop up shopy, w których znajdziemy mocno limitowane marki i kolekcje. Tutaj rotacja jest spora ale celowa. Chodzi o to, by bywalcy Mysiej mieli okazję i pretekst, by wpaść i zobaczyć coś nowego.

I to się sprawdza, myślę, wspominając wszystkie swoje wcześniejsze wizyty przy Mysiej 3, które niemal w całości były konsekwencją spaceru po ścieżce Krakowskie Przedmieście - Nowy Świat - Plac Trzech Krzyży i dalej w Aleje Ujazdowskie. Dzielę się tą refleksją z Joanną, że świetnie wpasowują się w ten szlak i, że gdy wdepnie się do nich w trakcie takiego spaceru, to nie zostaje się oślepionym końską dawką światła z ostrych lamp i neonów wystaw oraz nachalnym marketingiem, jak w zwykłych centrach handlowych, tylko w spokojnej, nawet lekko leniwej atmosferze można spokojnie obejrzeć asortyment. - Cieszę się, że to mówisz, bo właśnie o to nam chodziło – mówi Joanna. - O połączenie sklepu z galerią, miejscem spotkań i bistro, gdzie wypijemy kieliszek wina. Jeśli to się sprawdza, to świetnie!

Jak to się stało, że dom handlowy powstał w dawnym budynku urzędu cenzury, który mieścił się pod tym adresem przez cały okres PRL-u? Twórcy, zamiast odcinać się od niechlubnej historii tego zakątka, postanowili ją pociągnąć, ale w taki sposób, by ją odczarować. – Mamy taką historyczną satysfakcję, że kiedyś piłowano tutaj rogi niepokornym, zaklejając ich teksty czarną taśmą, a teraz mieści się tutaj niezależna myśl – zarówno jeśli chodzi o zakupy i styl życia, to także w kontekście sztuki – mówi Joanna Kulczyńska.

Odwołania do dawnego przeznaczenia budynku znajdujemy w identyfikacji wizualnej całości, co rusz natykamy się na czarne paski, symbolizujące władzę cenzora i litery z maszyny do pisania, stworzone przez Michała Łojewskiego, z White Cat Studio. Teraz jednak służą dobrej sprawie. Cyklicznie w środku odbywa się cykl „Mysia 3 Bez Cenzury”, który jest okazją do spotkań z niepokornymi artystami. Na poziomie 3 swoją galerię ma także Leica, gdzie prezentuje wystawy fotograficzne największych mistrzów migawki. Pierwszy wernisaż zebrał ponad 800 osób.

I tutaj docieramy do pytania najważniejszego. Czy to działa? - Na pewno sprawdziło się w tej grupie, do której bardzo chcieliśmy dotrzeć, czyli wśród osób, które nienawidzą centrów handlowych i chodziły do kameralnych concept storów. U nas znalazły swoją przystań. Zdradzają nawet symptomy uzależnienia od miejsca – śmieje się Joanna Kulczyńska. - Plus połowa odwiedzających nas osób to cudzoziemcy, którzy mówią, że czują się tutaj swobodnie – dodaje.

Mocną stroną Mysiej 3 jest sztuka. Przy wejściu, na suficie, wisi neon autorstwa Cókierka stworzony na otwarcie, który od tego momentu świeci się bez przerwy. Pani Joanna mówi, że jest takim sercem Mysiej 3 i znakiem, że na miejscu „wszystko gra”. Na prośbę klientów na stałe pozostała także czerwona, neonowa serpentyna na elewacji budynku. To z kolei pozostałość po świętach Bożego Narodzenia, gdy pojawiła się potrzeba wybrnięcia z dekoracji świątecznej w niebanalny sposób. Na ścianie wisi maska samochodu BMW, która zamieniał się w rzeźbę w ramach konkursu BMW Art Transformy. Przed budynkiem natomiast stoi czarna rzeźba „Memoriał wolnego słowa” odsłonięta w 25 rocznicę wolnych wyborów. Symbolizuje czarny pasek cenzora, odrywający się od chodnika. A z placu przed wejściem zniknął parking, dzięki czemu Mysia, tak jak cała Warszawa, na wiosnę „wylewa się” na zewnątrz. Już nie możemy się tego doczekać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto