Najgorętszy dzień w Warszawie. Rekord padł ponad sto lat temu. Czy tym razem będzie cieplej?

„Hiszpański pióropusz” to fala ciepła, która nadciąga do Polski znad Półwyspu Iberyjskiego. W Warszawie ogłoszono drugi stopień alarmowy (w trzystopniowej skali). - Prognozuje się upały. Temperatura maksymalna w środę od 29°C do 31°C, w pozostałe dni od 31°C do 34°C – podaje Kamil Walczak, synoptyk IMGW. Żar będzie lał się z nieba. Niektórzy powiedzą, że nadchodzą rekordowe – pod względem ciepła – dni. Czy to prawda?

Rekord temperatury w Warszawie zanotowano ponad sto lat temu. W niedzielę 17 lipca 1904 roku termometry wskazywały 37,1°C. Upał jakiego nigdy wcześniej, ani później nie było, choć pomiary w stolicy rozpoczęto niezwykle wcześnie, bo już w 1654 roku, gdy Polską rządził ostatni z dynastii Wazów – Jan II Kazimierz.

Feralna niedziela była najcieplejszym dniem w historii stolicy. Warszawa, która borykała się z niedoborem wody była tego dnia rozgrzana do czerwoności. W Kurierze Warszawskim, dzienniku opisującym życie miasta, pisano tak: „Straszna susza dni ostatnich stała się prawdziwą klęską (…) Paszy brak wszędzie, pastwiska powypalane, inwentarz nie ma co jeść”. Reporter zwraca uwagę na problem rolników i hodowców zwierząt. Opisuje też chłopów noszących wodę wiadrami, by polewać warzywa. Daremnie. „Krocie oczu stroskanych patrzą z trwogą na ziejący żarem stron błękitu i modlą się o źdźbło rosy niebieskiej. Deszczu, deszczu!” - czytamy dalej w tekście.

Media podawały również, że ze względu na suszę pod Warszawą zabrakło wody. Studnie wyschły, a mieszkańcy musieli radzić sobie w inny sposób. „Powietrze było duszne i ciężkie. Chłodzono się też po werandach cukierni lodami i wypijano setki syfonów wód gazowanych” - relacjonuje Kurier. Podobno nawet w nocy temperatura nie spadła poniżej 22 stopni. Również stan rzeki był alarmująco nisko, ponieważ kąpiący się przechodzili z prawego brzegu na sam środek zanurzając się jedynie po kolana.

Mimo tego, że upały w 1904 roku były wyjątkowe, nie odnotowano wtedy rekordowego poziomu Wisły. Najniższy stan rzeka osiągnęła w 2015 roku – zaledwie 44 centymetry. Właśnie wtedy rozpoczęły się poszukiwania archeologów, ponieważ Wisła „wypluła” wiele cennych znalezisk. Warszawiacy z tego czasu zapamiętali łosia, który bez trudu przeszedł na drugi brzeg. Nic dziwnego, że sekrety pojawiły się ponad wodą, ponieważ tak niski stan (poprzedni rekord) przypadł w roku 1797 – czyli mniej więcej wtedy, gdy powstał obecny hymn Polski „Mazurek Dąbrowskiego”.

Rekord temperatur nieomal padł w 2013 roku. Ósmego sierpnia termometry wskazały równo 37 stopni. Do przebicia wyniku sprzed ponad stu lat zabrakło 1/10 stopnia. Równie ciepło było w dzień rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, w 1994 roku. Powstańcy i goście w eleganckich strojach mdleli przy temperaturze 36,4°C.

Stołeczny rekord nie plasuje się nawet w pierwszej dwudziestce w skali kraju. Najcieplej było 29 lipca 1921 w Prószkowie – nie tym pod Warszawą (pisanym przez "u"), a pod Opolem. Termometr wskazał aż 40,2°C w cieniu. Minimalnie niższą temperaturę zanotowano tego samego dnia w Zbiersku (wielkopolskie). To jedyne dwa przypadku w najnowszej historii Polski, gdy zanotowano temperaturę powyżej 40°C.