Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Neony: "Mówisz hipster, myślisz lans, próżność. Ja myślę, że to indywidualiści" [Rozmowa NaM]

Redakcja
Neony: "Jarocin nie dał nam nic. To nie jest ten sam festiwal co kilkanaście lat temu" [Rozmowa NaM]
Neony: "Jarocin nie dał nam nic. To nie jest ten sam festiwal co kilkanaście lat temu" [Rozmowa NaM] mat. pras.
Pierwszy koncert zagrali w lumpeksie, potem wygrali festiwal w Jarocinie. Obecnie wydali już dwie płyty i rozpoczynają prace nad trzecią. Wrocławski zespół Neony staje się coraz bardziej znany. Wokalista, Dawid Zając wyjaśnia, dlaczego: "dostał w pysk od Rosjanina". Rozmawiamy też o wycinaniu winyli, nagonce na hipsterów i wyjaśniamy tytuł płyty "Uniform".

Piotr Wróblewski: Podobno pierwszy koncert zagraliście w lumpeksie?
Dawid Zając: Dziewczyny miały second hand nad naszą salką prób. Spodobała się im nasza muzyka. Robiły oficjalne otwarcie i nas zaprosiły. Wzięliśmy sprzęt, przenieśliśmy piętro wyżej i tak odbył się nasz pierwszy koncert.

Graliście jeszcze w jakimś nietypowym miejscu?
Tak, było kilkanaście koncertów na dachu autobusu, tzw. Tourbusie. Kiedyś zaprosili nas na budowę, podczas remontu Hali Stulecia we Wrocławiu. Ubraliśmy kaski, kamizelki, wzięliśmy wzmacniacze i pomiędzy robotnikami, na gruzowisku zagraliśmy kameralny koncert.

Neony w 2010 roku wygrały Festiwal w Jarocinie. Co dało wam zwycięstwo w konkursie młodych kapel?

Jarocin nie dał nam właściwie nic. To nie jest już ten sam festiwal co kilkanaście lat temu. Przez pierwsze kilka miesięcy media o nas pisały, ale nie przełożyło się to na żaden spektakularny sukces.

Biorąc udział w konkursie mieliśmy już zarejestrowaną całą płytę - „Niewolnicy Weekendu”. Jarocin nie miał na nią żadnego wpływu. Nagrodą było co prawda nagranie w studiu Marcina Prusiewicza, ale mogliśmy tam być jedynie trzy dni. Nagraliśmy więc live’y i nakręciliśmy z tego wideo. Tak powstał film „Cebula, ping-pong i rokendrol”.

Gdzie jest zatem miejsce dla młodego zespołu, który chce się wybić?
Jest wiele konkursów, małych scen itp. Najważniejsza jest chyba konsekwencja, żeby coś powiedzieć swoją muzyką. Mam wrażenie, że obecnie jest więcej zespołów, niż ludzi chcących ich słuchać. Poza tym muzyka została pozbawiona treści. Nawet wśród artystów alternatywnych dużo jest muzyki nijakiej, za którą nic nie stoi.

Jaką zatem rolę według Ciebie powinna spełniać muzyka?
Piosenki powinny mieć wpływ na ludzi. Muzyka dzisiaj jest często tłem do biegania. Jest jej tak dużo, że ludzie przestali się w nią wsłuchiwać. Są jednak tacy, dla których muzyka jest ważna i są w stanie zapłacić nawet 60 zł za koncert polskiego zespołu. Artyści, którzy sprzedają koncerty, mają lojalną publikę. Byliśmy w trasie z zespołem Happysad i zobaczyłem, na czym polega ich fenomen. Ludzie śpiewają wszystkie ich piosenki tydzień po wrzuceniu utworów do sieci!

„Niewolnicy weekendu”, to bardzo indie-rockowa płyta. „Uniform”, drugi krążek, wpada w estetykę elektropopu, są tam też zupełnie inne teksty. Co się stało, że między nimi jest taka duża różnica?

Po pierwsze upłynęło bardzo dużo czasu. Przestój był spowodowany tym, że nie mieliśmy środków na drugą płytę. W pewnym momencie rzadko spotykaliśmy się na próbach.

Stanęliśmy przed wyborem: albo rozpadają się Neony, albo ryzykujemy i robimy to na poważnie. Nasza trójka zaryzykowała.

Chciałbym pozostać w tym składzie jak najdłużej. Trio jest bardzo wyraziste na scenie.

A co się zmieniło jeżeli chodzi o samo nagranie?
„Niewolnicy weekendu” byli nagrani jeden do jednego, tak jak na koncertach. Przy „Uniformie” zaryzykowaliśmy dodanie instrumentów klawiszowych. Zaprosiliśmy do współpracy Endego Ydena wrocławskiego artystę, który wniósł do niektórych naszych utworów trochę innej energii.

Sekcja rytmiczna została nagrana live, a ja później dograłem gitary, wokale i instrumenty klawiszowe. Wydaje mi się, że to zdeterminowało brzmienie. Gitara zyskała inną rolę w tym zespole, bo nie ma już „ściany dźwięku”.

Jak ważne jest dla was unikalne brzmienie Neonów?
Staramy się brzmieć oryginalnie. Gramy na 40-letnich gitarach, używany starych lampowych wzmacniaczy. Dużo osób, które przychodzą na nasze koncerty mówi nam potem, że to słychać.

Druga płyta nosi tytuł „Uniform”. Dlaczego nadaliście jej taki tytuł?
Gdy wchodzisz na teren różnych festiwali, czy do knajp, to masz wrażenie, że ludzie wyglądają tam jakby zeszli z taśmy. Wszyscy są tacy sami i nie chodzi tylko o zewnętrzny aspekt. Ludzie tych samych kręgów rzadko mają odmienne poglądy. Jeśli nawet mają, zostają z nich szybko wykluczani. Jesteśmy wolnymi ludźmi, a jednak uniformizacja sposobów wyrażania siebie postępuje.

Graliście na Open'erze, waszą muzykę puszczają w dużych rozgłośniach radiowych. Nie masz wrażenia, że wpadacie we własne sidła? Że kolejną płytę nagracie pod tych fanów, o których przed chwilą wspomniałeś?
Ja nie neguję tego co się dzieje. Powiem więcej, jestem tego uczestnikiem. Obserwuję i staram się to opisać. Może to, co śpiewam da ci do myślenia, a może uznasz że jestem hipokrytą.

Opowiedzmy o „Legalnej Moskwie”. Ty wychowałeś się w Legnicy?
Tak, ta piosenka opowiada o moim dzieciństwie. Zainspirował mnie film „Mała Moskwa”. Wcześniej nikt nie pisał o tej sytuacji. Żyliśmy z Rosjanami w tych samych kamienicach. U mnie jeden pion w bloku to byli Polacy, a kolejny Rosjanie. I tak na przemian. Bawiliśmy się razem na podwórku, np. w wojnę (śmiech).

To były traumatyczne przeżycia?
Od zawsze dla mnie było normalne, że wyglądając z trzeciego piętra kamienicy widziałem radzieckich żołnierzy, którzy śpiewali piosenki podczas wieczornej zbiórki. Żyliśmy w takich małych koszarach. Rodzice mi nie tłumaczyli sytuacji politycznej. Dla nas dzieciaków nie miało to żadnego znaczenia. Zresztą często ludzie robili interesy z żołnierzami lub ich rodzinami.

Pamiętasz jakieś zgrzyty?

Kiedyś dostałem w pysk od Rosjanina, za to że podrywałem Rosjankę, która mu się podobała… ale równie dobrze to mógł być Polak (śmiech).

Czyli ci się należało (śmiech). Na pierwszej płycie mocno krytykujecie społeczność klubową...
Bo to płyta o nas. Neony, to zespół który co najmniej cztery dni w tygodniu przesiadywał w klubie. Tak wyglądało nasze życie. Puby, klubokawiarnie…

Czyli jesteście hipsterami?
Zastanawiałem się, dlaczego jest teraz taka nagonka na hipsterów. Mówisz hipster, myślisz: lans, próżność. Ja przez hipsterów rozumiem indywidualistów, przynajmniej tak wyglądali pierwsi hipsterzy w latach 70-tych. Fakt, że teraz oceniając tylko po wyglądzie wrzuca się kogoś do wora z napisem „hipster”. Ale w pewien sposób nasza pierwsza płyta „Niewolnicy Weekendu” jest hipsterska.

Jeden z was powiedział kiedyś: „Nie będziemy podążać drogą dzisiejszego, cyfrowego niszczenia muzyki”. Co to znaczy?
W czasie masteringu każdy chce, żeby jego płyta grała jak najgłośniej. Muzyka jest „przepompowywana” po to, żeby w czasie odtwarzania brzmiała głośno, fajnie i z pompą. Jednak w czasie tego procesu niszczone są pewne częstotliwości. Niszczona jest muzyka. To tekst naszego basisty, który ma swoje studio masteringowe, dlatego jest tak czuły na kwestię Loudness war. Naszą płytę „Uniform” masterował Fred Kevorkian, nowojorczyk, który ma na swoim koncie pracę z The White Stripes, Iggym Popem czy Dave Matthews Band. Mastering odbył się bez użycia limitera, który „pompuje” muzykę. Brzmimy ciszej niż większość płyt na rynku, ale muzyka nie traci przez to na dynamice.

Między waszymi dwiema płytami wydaliście jeszcze limitowany materiał na winylu.
Wytłoczyliśmy 250 sztuk czerwonego, 7 calowego winyla z dwoma utworami „Słoneczne Baterie” i „Rzeczywiście nienormalnie”. Tych piosenek nie ma ani na pierwszej, ani na drugiej płycie. Boro nasz basista, jest wielkim fanem takich rozwiązań. Teraz pewnie zrobiłby to sam, bo prawdopodobnie jako jedyny w Polsce wycina winyle.

Co to znaczy, że wycina winyle?
Jest w posiadaniu maszyny, która wycina winyle w czasie rzeczywistym. Tak jak to się robi z płytą matką w dużych tłoczniach. Opatentował nawet swój polimer, na którym wycina muzykę. Taki krążek może mieć różne kształty. Ostatnio zrobił nawet winyl w kształcie pizzy. (śmiech) Najważniejsza jest jednak jakość muzyki.

Podobno myślisz już o kolejnym krążku?
Bardzo bym chciał, żeby trzecia płyta była powrotem do surowego grania. Tęskni nam się za brudnym rock and rollem. Zobaczymy…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto