Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nerwowo chora

VII LO
VII LO
VII LO
Inteligentna, zabawna, skromna i zawsze szczera- taka jest Marta Zdanowicz, wokalistka zespołu Nervovoohoży, na co dzień uczennica VII LO.

Kiedy i jak rozpoczęła się twoja przygoda z muzyką?M: Wszystko zaczęło się w I klasie gimnazjum, kiedy to moja mama stwierdziła, że powinnam pójść na próbę chóru miejskiego. Przyjęłam to z wielkim oburzeniem, bo jakże to taka gwiazda jak ja i taki chór (śmiech). Stało się jednak tak, że tam się troszeczkę zadomowiłam. Moja współpraca z tym chórem nie trwała jednak długo- albo długo, jak kto uważa- 6 lat. Głównym powodem było to, że nie odpowiada mi śpiewanie chóralne, wolę karierę solową, jednakże żadnej kariery na razie nie osiągam, bo matura jest teraz najważniejsza.
Jaki gatunek muzyczny najbardziej ci odpowiada i do jakiej muzyki najlepiej ci się śpiewa?M: Można powiedzieć, że śpiewać najbardziej lubię przy rocku, bo ta muzyka jest adekwatna do mojego głosu. Ja na przykład nigdy nie zaśpiewam dobrze ballady, bo mam zbyt mocny głos i nie umiem po prostu delikatnie śpiewać, dlatego właśnie rock. Jeśli chodzi o muzykę, to zależy. Piosenka aktorska jest bardzo dobrą kategorią muzyczną, bo w tym i spełniasz swoje ambicje aktorskie i bawisz się przy dobrym tekście, bo tam najważniejszy jest właśnie tekst i to, jak go pokażesz. A że aktorstwo też jest takim małym moim hobby, to to też się pokrywa.
Czyli twoje zainteresowania nie ograniczają się wyłącznie do śpiewu...M: Kiedyś myślałam, że będę swoją przyszłość wiązać z muzyką. Teraz wiem, że na polskim rynku muzycznym, żeby się wybić, to albo musisz pokazać biust, albo po prostu sypiać ze swoim managerem. A ja ani nie mam pięknego biustu, a managera tym bardziej nie mam (śmiech). Moim hobby jest również fotografia. Bardzo lubię fotografować, ale to wszystko idzie w kierunku artystycznym. Muzyka jest dla mnie po prostu pasją.
Rozumiem, że teraz już nie wiążesz swojej przyszłości z muzyką.M: Nie, bo wybicie się... Ja nie mam czasu. :)
Czy jest jakaś wokalistka, na której się wzorujesz śpiewając?M: Moją miłością wokalną była Agnieszka Chylińska, dopóki nie... No. Teraz to juz nie wiem. Może Anita Lipnicka i Reni Jusis. Jeszcze dobrą, ale niedocenioną wokalistką jest według mnie Kasia Stankiewicz.
Co uważasz za swoje największe sukcesy?M: Moim sukcesem jest na przykład uczestnictwo w festiwalu Zgrzyty, jest festiwal Canto Cantare, jest (he) audycja w telewizji Trwam. Za swój sukces uważam też to, że uczestniczyłam w Podlaskich Warsztatach Piosenkarskich, organizowanych przez studio pana Jerzego Tomzika.
Znana jesteś jako wokalistka zespołu Nervovoohoży. Kiedy zaczęła się twoja współpraca z zespołem?M: Rok temu udało mi się dostać do zespołu. Jest to zespół, który gra rocka, hard rocka- czyli stylistyka, która mi najbardziej odpowiada. A zaczęło się to tak, że wokalista, jakoby lider zespołu- Adam, śpiewał ze mną w chórze przez krótki czas. Później zespół zwerbował mnie na rockowe ostatki w Domu Kultury w Choroszczy. Tak wyszło, że spodobała im się moja stylistyka śpiewu i tak oto od stycznia tamtego roku, czyli 2009, śpiewam w zespole Nervovoohoży.
Jak układa ci się współpraca z głównym wokalistą- Adamem Kamieńskim i innymi członkami zespołu?M: Oni są ode mnie wiekowo starsi i była taka obawa, że będą mnie traktować jak małolatkę, która przychodzi, ma zaśpiewać i nic poza tym. Widzę jednak, że traktują mnie jak jedną ze swoich. Przyjęli mnie ciepło i jest naprawdę fajny klimat, fajna atmosfera, wszystko z żartem i tak powinno być, że jest odczuwalne wsparcie. Kiedy przyszło śpiewać na mojej studniówce, to chłopcy bardzo się ucieszyli, że chcę ich jakoby zwerbować do ważnego wydarzenia w moim życiu, bo studniówkę ma się, daj Boże, tylko raz. :)
Czyli jesteście ze sobą zżyci.M: Jak najbardziej.
Gdzie możemy zobaczyć i posłuchać cię wraz z zespołem Nervovoohoży?M: Jesteśmy bardzo związani z działalnością kulturalną w naszym małym miasteczku, czyli Choroszczy, toteż staramy się obstawiać wszystkie imprezy takie jak Dni Choroszczy, Jarmarki. Dodatkowo staramy się pokazać na arenie wojewódzkiej i występujemy na przykład na Zgrzytach (festiwalu rockowym). (Swoją drogą zapraszamy w piątek, 19 marca, o godzinie 18 do Gwintu.) Teraz będziemy starać się o to, aby wydać naszą pierwszą płytę. Może się uda, może nie, trzymajmy kciuki. :)
Mam rozumieć, że jak dotąd koncerty dawaliście jedynie w obrębie Białegostoku i Choroszczy? Czy może wyjeżdżaliście już podbijać Polskę?M: W Polskę nie wyjeżdżaliśmy. Jesteśmy jeszcze ,,za chudzi w uszach", czy jak to tam się mówi, ale nie powiem, że propozycji nie było.
Który swój koncert wspominasz najlepiej i dlaczego?M: Najbardziej... Chociaż nie! W zasadzie to ja żadnego nie wspominam, bo na każdym mi się film urywa (śmiech). A poważnie, to najbliższe memu sercu było granie na mojej studniówce, bo to było granie dla moich przyjaciół, dla osób mi bliskich. Mogłam wtedy podzielić się pasją i jakoby moim małym talentem. To było dla mnie coś bardzo ważnego.
Macie wielu fanów przychodzących na wasze koncerty?M: Mamy grono swoich wiernych fanów, niektórzy noszą nawet koszulki z napisem ,,Nervovoohoży''. Mamy stałych bywalców na naszych koncertach (pozdrawiam), oni doceniają naszą twórczość.Zdarzyło ci się kiedyś, aby ktoś po koncercie podszedł i poprosił cię o autograf?M: Autograf nie, bo autograf jest wizytówką kogoś sławnego. Czasami ludzie podchodzą, aby powiedzieć mi, że mam fajny głos, albo, że dobrze prezentuję się na scenie. Takie momenty dają kopa do dalszej pracy.
Komplementy więc uskrzydlają, a jak przyjmujesz słowa krytyki?M: Moja mama często mówi, że jestem akrytyczna, że nie umiem przyjmować słów krytyki, bo jestem w sumie osobą dość nerwową.
Czyli nazwa zespołu jest adekwatna również do twojej osobowości.M: (śmiech) Tak, coś w tym jest. :)
Czy zespół śpiewa własne kawałki, czy raczej skupia się na coverach?M: Tutaj właśnie zachowujemy różnorodność, bo śpiewamy i swoje kawałki i innych. W polskiej muzyce jest kilku naprawdę dobrych wykonawców, których twórczość trzeba wspominać, dlatego też do niej sięgamy. Obecnie jednak pracujemy nad własną muzyką i własnymi tekstami, bo jeżeli wydamy płytę, to warto się zaprezentować z nowej, świeżej strony, a nie powielając czyjąś twórczość. Jest również folklor. Ostatnio w naszym repertuarze znalazła się piosenka, która jest śpiewana na każdym koncercie, a mianowicie ,,Lipka". Jest ona dla mnie symboliczna, bo kojarzy mi się z moimi przyjaciółmi
Jak twoi rodzice podchodzą do tego, że zajmujesz się muzyką: wspierają cię, czy próbują ci to wyperswadować?M: To moja mama wysłała mnie na chór i to jej jestem najbardziej wdzięczna, że wskazała mi drogę ku muzyce, ale bywają także upadki. Wiem, że rodzice będą zawsze za mną, że oni traktują to jako moją pasję. Jeżeli wychodzi jakaś kwestia finansowa, że trzeba zasponsorować jakiś wyjazd, na przykład na warsztaty, to nie ma gadania: wywalają pieniądze i jest luz. Zawsze będą za mną, bo wiedzą, że ja się spełniam w tym, co robię. Mają też jednak świadomość, że zrezygnowałam z przyszłości ściśle powiązanej z muzyką. Szanują moje decyzje.
Czy udaje ci się połączyć naukę ze śpiewaniem w zespole?M: Wydaje mi się, że tak, aczkolwiek lepiej byłoby spytać na przykład moją mamę, czy jest zadowolona z tego, jak żyję i co robię. Uważam, że ważne jest to, żeby nie być egoistą w tym, co się robi. Nie można być szczęśliwym unieszczęśliwiając innych.
Dziękuję za rozmowę.M: Dziękuję.
 
Artykuł powstał w ramach udziału w programie edukacyjnym dla szkół
Press Class.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto