Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie było chemii między Urbanem i piłkarzami

Rozmawiał Hubert Zdankiewicz
Kucharski: Lewandowski nie trafił do Legii, bo Urban się obraził
Kucharski: Lewandowski nie trafił do Legii, bo Urban się obraził Andrzej Grygiel
Rozmowa z Cezarym Kucharskim, byłym kapitanem Legii Warszawa, menedżerem Roberta Lewandowskiego.

Pamięta Pan dziwniejszy początek piłkarskiej wiosny w Polsce?
Chodzi o to co wyprawiają Legia i Wisła? Przyznam szczerze, że nie pamiętam. Niemiło zaskakuje mnie zwłaszcza Legia, bo po pierwszym meczu z Cracovią wydawało mi się, że narodził się wreszcie zespół z charakterem.

Można jakoś logicznie wytłumaczyć postawę Legii?
Nie chciałbym nikogo obrażać, ale po odejściu Aleksandara Vukovicia nie ma w tym zespole mentalnych przywódców, którzy pociągną zespół swoją charyzmą. To dotyczy nie tylko piłkarzy. Tak jest w całym klubie.

Działacze chyba podzielają Pana opinie, bo zdecydowali się zwolnić trenera Urbana.
Nie słyszałem o tym (rozmawialiśmy w niedzielę o 13 - red.), ale nie jestem zaskoczony. Wszyscy wiedzieli, że straci pracę, jeśli Legia nie wygra w Bytomiu.

Dlaczego mu nie wyszło? Może hiszpański luz Urbana nie trafiał do piłkarzy, może potrzebny im jest ktoś w typie Franciszka Smudy, którego by się bali? Jego lubili, ale...
Nie wiem czy naprawdę go lubili. Nie było czuć chemii pomiędzy piłkarzami a Urbanem. Raz ich chwalił, raz ganił.

Długi czas tylko chwalił.
Widocznie doszedł do wniosku, że to nie przynosi efektu. Poza tym dla mnie Urban nie jest już dziś trenerem z Hiszpanii. Za bardzo przesiąkł polską atmosferą. Potrafi się np. obrazić o byle co.

Na Pana się obraził?
Owszem. Za to, że kiedyś zadzwoniłem do Inakiego Astiza i zapytałem czy nie chciałby grać w Danii. Dzwoniłem też do Osasuny, bo on wtedy był jeszcze jej piłkarzem. To były trzy rozmowy, ale Urban się o nich dowiedział i pół roku chodził później naburmuszony, nie odbierał telefonów. W końcu zapytałem go o co chodzi, a on mi na to: "Jak to, nie wiesz?" Jego zdaniem przez sentyment do Legii nie powinienem robić takich rzeczy.

Może miał rację?
Jestem menedżerem, człowiekiem do wynajęcia. Z tego żyję. A Urban do tego nagadał o mnie w klubie różnych rzeczy, że niby chcę podbierać Legii piłkarzy.

Urban znów może się obrazić, gdy to przeczyta.
To trudno. W Polsce ludzie boją się mówić co myślą. Ja się nie boję. Inna sprawa, że to się przekłada na piłkarzy. Jestem przekonany, że opinia na mój temat miała znaczenie przy transferze Roberta Lewandowskiego.

Nie trafił do Legii, bo Urban się na Pana obraził?
Takie decyzje podejmuje nie tylko trener, ale tak. Myślę, że Urban i dyrektor sportowy Mirosław Trzeciak nie mieli do mnie zaufania. Ja im mówiłem, że Robert to brylant, który za dwa lata będzie najlepszym polskim napastnikiem. Tak to już jest, że wolisz robić interesy z ludźmi, których lubisz.

Jak wyglądały później Pana relacje z Trzeciakiem?
W ogóle nie wyglądały, bo nie rozmawialiśmy zbyt wiele. Od początku byłem zdania, że to nie jest praca dla niego. Trzeciak mógłby być świetnym komentatorem, albo trenerem, bo z tego co czytałem on się początkowo widział właśnie w tej roli. Ale dyrektor sportowy? Powiem tak: Mirek to świetny kompan, uwielbiam słuchać jak opowiada o piłce, ale nie chciałbym, żeby był moim wspólnikiem. Może gdyby trafił do Lecha Poznań, gdzie przez lata był gwiazdą i wszyscy go szanują. W Legii nie był autorytetem nawet dla piłkarzy.

W Legii w ogóle mało wykorzystuje się dawne gwiazdy.
To prawda. Jest Brychczy, są Magiera, Jóźwiak i Sokołowski, ale to mało, a szkoda. Tacy ludzie mogli by pomóc choćby w negocjacjach z kibicami.

Sądzi Pan, że to jeszcze możliwe? Sprawy zaszły chyba za daleko. Zwłaszcza po wydarzeniach w Wilnie i wiwatach po śmierci Jana Wejcherta.
Zgadzam się, że to było poniżej godności i honoru kibica Legii. Faktem jest jednak, że z kibicami trzeba umieć rozmawiać, a ludzie z ITI chyba tego nie potrafią, bo ich po prostu nie rozumieją. Mówiąc kolokwialnie - ich małżeństwo z kibicami od początku było mezaliansem, a teraz przechodzą burzliwy rozwód.

Potrafiłby Pan ich pogodzić?
Trudne pytanie, bo u obu stron emocje wzięły górę nad rozsądkiem. Przypomnę jednak, że grając w Legii powstrzymałem dwa razy kibiców. Raz na Polonii, gdzie atmosfera była równie gęsta jak w Wilnie, a potem przy Łazienkowskiej. Szczerze mówiąc, nie widzę jednak w obecnej Legii nikogo, kto mógłby stanąć przed kibicami i walić im prawdę prosto w oczy.

Zostawmy już Legię. Jak długo pogra jeszcze w Polsce Robert Lewandowski? Chyba powinien już wyjechać.
Dwa tygodnie temu mógł podpisać kontrakt. Nadal mamy kilka opcji, myślimy jaki klub i liga będzie dla niego najlepszą opcją.

No właśnie - jaka?
Według mnie hiszpańska, ale tamtejsze kluby nie są dziś skłonne wydawać naprawdę dużych pieniędzy, no może poza Barceloną i Realem Madryt. Nikt nie da 5 mln euro za napastnika z polskiej ligi. Za tyle, albo więcej, to Robert może zostać sprzedany, jak wypromuje się na zachodzie.

Gdzie zatem celujecie?
Niemcy, Włochy, Anglia.

Nie za wysokie progi?
Dlaczego? Robert jest takim piłkarzem, który w dłuższej perspektywie poradzi sobie w każdej lidze, nawet angielskiej i włoskiej. On świetnie odnajduje się w nowym otoczeniu. Mogę się założyć, że jak trafi do Włoch to za dwa lata będzie najlepszym napastnikiem w swoim klubie.

Matusiakowi się nie udało.
Zabrakło mu cierpliwości . Byłem jesienią na meczu Palermo i widziałem Edisona Cavaniego, który trafił tam w tym samym czasie. Moim zdaniem Matusiak był w swoim najlepszym okresie lepszym piłkarzem od Urugwajczyka. W przypadku Radka doszły też kwestie sportowe, za dużo rzeczy odciągało go od piłki. Robert jest inny. Teraz trzeba tylko wybrać mu mądrze klub. Taki, w którym będzie grał więcej, niż kilka meczów w roku, jak np. Fabiański w Arsenalu. Gdy Łukasz przechodził do Anglii mówiłem publicznie, że to błąd. Powinien znaleźć coś pośredniego między Legią a Arsenalem. Gdyby tak zrobił były dziś w Anglii uznaną marką i właśnie przechodził do wielkiego klubu.

Przecież już w nim jest.
Ale moim zdaniem nigdy nie będzie w Arsenalu numerem 1.

Ktoś może powiedzieć, że Kucharski się mądrzy, ale jak sam trafił do Hiszpanii to sobie nie poradził.
I będzie miał rację, Mówię to jednak, bo mój przykład może posłużyć innym za przestrogę. Miałem 25 lat, gdy trafiłem do Sportingu Gijon. Strzeliłem tam parę bramek, ale klub spadł z Primera Division, a ja nie miałem przy sobie doradcy, który by mi powiedział: "zostań i walcz". Gra w hiszpańskiej drugiej lidze wydawała mi się degradacją, wolałem wrócić do Legii, gdzie byłem gwiazdą i zarabiałem w dodatku tyle samo, bo oba kluby zrzuciły się na moją pensję. To był mój największy życiowy błąd.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto