Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie wszystek umrę, wierzymy w to wszyscy

JA, TOW, ALKA, PG
Grób Rafała i Andrzeja Wojaczków na "nekropolii profesorów i artystów"
Grób Rafała i Andrzeja Wojaczków na "nekropolii profesorów i artystów" Tomasz Hołod
W szczególnym, refleksyjnym czasie, tuż przed dniem Wszystkich Świętych i Zaduszkami, odwiedziliśmy kilka grobów, na których rokrocznie wielu Dolnoślązaków przychodzi zapalić znicz z potrzeby serca. To niektóre z miejsc pamięci o ludziach, którzy - z różnych powodów - pozostają bliscy mieszkańcom regionu. Ludzi znanych: naukowców, artystów, osób zasłużonych dla kraju, regionu, lokalnej społeczności... Myślmy o nich, niech zawsze pozostają w naszej pamięci...

Wrocław. Cmentarz przy parafii św. Ducha - Aleksandra Natalli-Świat
To miejsce pamięci przypomina o jednej z największych tragedii w dziejach Rzeczypospolitej. Grób Aleksandry Natalli-Świat umiejscowiony jest w symbolicznym miejscu cmentarza przy ulicy Bardzkiej. Tuż obok pomnika pamięci ofiar katyńskich (około 20 metrów od głównego wejścia, tuż przy kaplicy Zmartwychwstania Pańskiego).

Aleksandra Natalli-Świat, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, zginęła tragicznie 10 kwietnia 2010 w katastrofie samolotu wiozącego delegację prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego na uroczystości 70. rocznicy mordu w Katyniu. Wrocławską posłankę pochowano 26 kwietnia. Od tej pory codziennie pojawiają się tu kwiaty i znicze. Nie ma to nic wspólnego z demonstracją poglądów politycznych - po prostu Ola, jak ciepło mówili o niej najbliżsi i przyjaciele, była osobą niezwykle lubianą w wielu różnorodnych środowiskach. Ekonomistka z wykształcenia, zasłynęła z działalności społecznej i charytatywnej, nie odmawiając nikomu pomocy.

Jej śmierć była więc szokiem i wielką stratą, nie tylko dla jej rodziny oraz przyjaciół, ale także dla wielu osób, z którymi była związana przez swoją działalność zawodową, społeczną i polityczną. Słowa przemawiającego na pogrzebie działacza Solidarnoości, że "każdy wrocławianin powinien odwiedzać to miejsce", stały się więc prorocze. Jednak odwiedzający grób ludzie robią to z własnej woli, gdyż zapamiętali Aleksandrę Natalli-Świat jako człowieka oddanego ojczyźnie pojmowanej nie abstrakcyjnie, ale jako dobro wspólne.
Aleksandra Natalli-Świat została Honorową Obywatelką Wrocławia. Jej imię nosi rondo w Obornikach Śląskich, gdzie się urodziła 51 lat temu.
JA

Legnica. Grób Lidii Nowikowej, która była pierwowzorem Wiery z "Małej Moskwy"
Grób Lidii Nowikowej znajduje się na cmentarzu Komunalnym przy ul. Wrocławskiej, w sektorze 10, koło cmentarza dziecięcego.
Szczątki Lidii Nowikowej nie trafiły do zbiorowej mogiły cywilnych obywateli rosyjskich pochowanych na polskiej ziemi. Rok temu, po interwencji legniczan, ambasada rosyjska zrobiła wyjątek dla grobu Rosjanki, która poświęciła życie dla miłości do polskiego oficera. Historia Lidii Nowikowej stała się głośna w Polsce i Rosji dzięki filmowi pochodzącego z Legnicy Waldemara Krzystka "Mała Moskwa".

Co roku na grobie Rosjanki palą się znicze i leżą wieńce kwiatów. Ta tradycja legniczan "chodzenia na grób Rosjanki" pojawiła się jeszcze pod koniec lat 60., gdy od plotek o mezaliansie huczało w mieście.

Lidia Nowikowa przyjechała do Legnicy razem z mężem, oficerem armii radzieckiej wysłanym do jednej z największych baz wojskowych Układu Warszawskiego w Polsce. Na miejscu zakochała się w polskim oficerze. Gdy przełożeni jej męża dowiedzieli się o zakazanym romansie z Polakiem, postanowili wysłać ją wraz z mężem z powrotem do Rosji. Lidia jednak nie wróciła. Jej ciało znaleziono w legnickim parku. Prawdopodobnie powiesiła się. Miała 32 lata. W tym roku do Legnicy przyjechała rodzina Lidii Nowikowej - syn Siergiej z żoną Tamarą, synową Larisą i siostrą samej Lidii - Wierą Siergiejewną Szeremenko. Już wcześniej planowali ekshumację zwłok i przewiezienie ich do rodzinnej Białorusi. Jednak gdy zobaczyli, że o grób dbają legniczanie, zrezygnowali z tych planów. TOW

Wrocław. Cmentarz św. Rodziny - Hugo Steinhaus
Najsłynniejszy bodajże wrocławski uczony spoczywa na urokliwym wrocławskim cmentarzu św. Rodziny przy ulicy Smętnej. Grób Hugona Steinhausa znajduje się na polu nr 12 (rząd 64, grób nr 19).

Urodzony 14 stycznia 1887 r. w Jaśle światowej sławy matematyk łączy w swoim życiorysie i symbolizuje połączenie historii Lwowa i powojennego Wrocławia. Przedstawiciel tzw. lwowskiej szkoły matematycznej od 1920 do wybuchu II wojny światowej był profesorem i szefem Katedry Matematyki na Uniwersytecie Lwowskim, a od 1945 organizował życie naukowe i intelektualne Wrocławia. Był m.in. kierownikiem katedry na Wydziale Ma-tematyczno-Fizyczno-Chemicznym wspólnym dla uniwersytetu i politechniki, kierował też placówkami Polskiej Akademii Nauk.
Choć był najwyższej klasy klasy matematykiem, pozostawał znanym w całym kraju... humanistą. Słynął także z poczucia humoru i ciętych, dowcipnych powiedzonek i złotych myśli. Choć uważał, że: "Idioci i geniusze są wolni od obowiązku rozumienia dowcipów".

Stwierdził też kiedyś, co wrocławianie, ale i wszyscy ambitni Polacy mieszkający poza stolicą powinni mu zapamiętać, że "Warszawiacy nie wierzą w nic, co wymyśli prowincja - są ateistami, bo nie spotkali Boga na Marszałkowskiej". Najlepsi popularyzatorzy nauki i autorzy wybitnych prac naukowych od 15 lat są wyróżniani ogólnopolską Nagrodą im. Profesora Hugona Steinhausa, przyznawaną przez Polską Fundację Upowszechniania Nauki. Hugo Steinhaus zmarł 25 lutego 1972 r. we Wrocławiu. Jego grób jest jednym z najczęściej odwiedzanych na cmentarzu św. Rodziny.
JA

Wrocław. Ul. Bujwida - Rafał i Andrzej Wojaczkowie
Na polu numer 4 cmentarza komunalnego przy ul. Bujwida we Wrocławiu jest grób "wrocławskiego Morrisona", czyli poety Rafała Wojaczka.
Choć cmentarz nazywany jest "nekropolią profesorów", gdyż spoczywa na nim wielu wybitnych naukowców, artystów i pionierów Wrocławia, to grób Rafała Wojaczka jest jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc przy Bujwida. Przyczyniła się do tego legenda najsłynniejszego "poety przeklętego" w Polsce, który zmarł śmiercią samobójczą 11 maja 1971 roku. 26-letnie życie Rafała Wojaczka doczekało się wielu biografii napisanych przez wrocławian: prof. Stanisława Beresia, aktora Bogusława Kierca i pisarza Stanisława Srokowskiego.

Choć ten niezwykle utalentowany poeta spędził we Wrocławiu zaledwie kilka lat (zamieszkał tu w 1964), to jego twórczość i burzliwe życie pozostają w pamięci i inspirują tysiące "zbuntowanych" artystów. Co roku w rocznicę śmierci poety przy grobie spotykają się jego przyjaciele, znajomi i wielbiciele twórczości. Paradoksalnie, jednym z głównych motywów poetyckiej drogi skandalisty Wojaczka była śmierć: "Bo to nie była nasza śmierć, tylko łaskawa/jałmużna zazdroszczącego nam świata/i wiedzieliśmy: kłamią nam (...) skorośmy, choć nieumyślnie,/w szpaltach nieba czytali,/a ten dziennik wyjawiał imię prawdziwej śmierci" - pisał w "Piosence bohaterów II".

W jednym grobowcu z Rafałem Wojaczkiem spoczywa jego brat, Andrzej. Znakomity wrocławski aktor, niezrównany zwłaszcza jako interpretator poezji, zmarł w 2000 roku. Miał zaledwie 50 lat.
JA

Karpacz koło świątyni Wang - Henryk Tomaszewski
W Karpaczu na cmentarzu przy kościele Wang pochowany jest Henryk Tomaszewski, twórca Teatru Pantomimy. Przy prostym, wyrzeźbionym w drewnie pomniku, w rocznice śmierci mistrza gromadzą się mieszkańcy Karpacza wdzięczni mistrzowi za umiłowanie Karkonoszy i pozostawienie wspaniałej kolekcji zabawek.

- Co roku, 20 listopada, w dniu urodzin Henryka Tomaszewskiego, w samo południe zapalamy świeczki na tym grobie i wspominamy pana Henryka - mówi Janina Rybarska z Karpacza. Nie są to smutne wspominki. Staramy się, by ktoś zagrał, śpiewamy. Jest bardzo miło.
Artysta mieszkał w kurorcie od 1968 roku. W swoim domu przy ulicy Karkonoskiej zebrał ogromną kolekcję zabawek. Gromadził je w sposób przemyślany, i z prawdziwą pasją zwoził lalki i inne zabawki z całego świata.

Henryk Tomaszewski kolekcję zabawek przekazał specjalnie utworzonemu Muzeum Zabawek w Karpaczu. Zwiedzają je z ogromną ciekawością dzieci i dorośli. Pan Henryk wracał do Karpacza po przedstawieniach, które z Teatrem Pantomimy dawał po całym świecie. Jego widowiska zadziwiały choreograficznym kunsztem i plastyczną urodą. Henryk Tomaszewski był autorem scenariuszy, przygotowywał choreografię, szukał odpowiedniej ilustracji muzycznej oraz plastycznej dla swoich dzieł teatralnych, w których gest, mimika, ruch ciała odgrywały najważniejszą rolę. Zmarł 23 września 2001 roku i pochowany został na cmentarzu ewangelickim przy znanej w całej Polsce świątyni Wang.
ALKA

Legnica. Grób Ryszarda Badonia-Lehra, dyplomaty
Grób wicekonsula RP na Białorusi znajduje się na legnickim cmentarzu Komunalnym przy ul. Wrocławskiej, w Alei Zasłużonych, 100 metrów od głównej bramy wejściowej.

To jeden z najbardziej zagadkowych i do dziś niewyjaśnionych mordów na polskim dyplomacie. 22 marca 2006 roku znaleziono nieprzytomnego Ryszarda Badonia-Lehra, wicekonsula RP w Białorusi. Leżał w służbowym mieszkaniu w Grodnie. Najpierw trafił na trzy dni do białoruskiego szpitala, gdzie lekarze wydali błędną diagnozę - udar mózgu. Zmarł 6 kwietnia, w białostockim szpitalu, a przyczyną był krwiak śródczaszkowy. Prokuratury białoruska i białostocka umorzyły śledztwa z powodu niewykrycia sprawców śmiertelnego pobicia dyplomaty. Polscy śledczy mieli też problemy z otrzymaniem dokumentacji medycznej z Białorusi.

W końcu uznano, że był to nieszczęśliwy wypadek, a rana na głowie to wynik uderzenia o podłogę. Konsula pochowano w Alei Zasłużonych na cmentarzu w rodzinnej Legnicy. Na pogrzeb przyszły tłumy legniczan. "Zawsze bezkompromisowy, gdy szło o dobro legnickiej kultury" - tak mówił prezydent miasta nad trumną zmarłego. Przez wiele lat Badoń-Lehr kierował Legnicką Biblioteką Publiczną. W latach 1994-1995 pełnił funkcję prezydenta Legnicy. Został wybrany przez radnych po rozpadzie prawicowej koalicji. Po zakończeniu kadencji został pracownikiem dyplomacji. Na Litwie pełnił funkcję radcy Ambasady RP w Wilnie oraz dyrektora Instytutu Polskiego w Wilnie. Posadę konsula w Grodnie dostał w 2003 roku.
TOW

Cmentarz Grabiszyński - Kazimierz Michalczyk
Jeśli chcemy dojść do najsłynniejszego grobu wielkiego cmentarza komunalnego przy ulicy Grabiszyńskiej, od wejściu głównego kierujmy się w lewo. Za kolumbarium trzeba wejść na główną "obwodnicę" cmentarza. Kazimierz Michalczyk jest pochowany w pierwszym rzędzie pola nr 16.
Śmierć młodego tokarza z zakładów Elwro na zawsze pozostanie zarówno w pamięci społeczności Wrocławia, jak i dziejów Solidarności oraz współczesnej historii Polski jako symbol ofiar walki o wolność z komunistycznym aparatem represji.

31 sierpnia 1982 r. Kazimierz Michalczyk, który wracał z pracy do domu, był świadkiem rozpędzania przez milicję demonstracji Solidarności (największej w Polsce w latach 80.) przy ulicy Legnickiej. Został postrzelony. Zmarł w szpitalu 2 września 1982 roku.

Jego pogrzeb na cmentarzu Grabiszyńskim (7 września) stał się wielką manifestacją patriotyczną, którą potem co roku, w rocznicę Sierpnia oraz w rocznicę śmierci Kazimierza Michalczyka, spędzała sen z powiek i mobilizowała bezpiekę. Do 1989 roku można było być pewnym, że każda wizyta na grobie Kazimierza Michalczyka została odnotowana w aktach i na zdjęciach wrocławskiej esbecji. Nikogo to nie zrażało. Także w wolnej Polsce, po 1990 roku, grób Kazimierza Michalczyka nie pozostaje zapomniany przez ludzi, którzy chcą zachować w pamięci tamte czasy i tragedie niewinnych ludzi, do których dochodziło w czasach walki komunistycznej władzy z własnym narodem.
JA

Wrocław. Cmentarz Osobowicki - Adolf Anderssen
Najstarszy grobowiec największego cmentarza komunalnego we Wrocławiu znajduje się na polu nr 24 przy Alei Głównej, około 100 metrów od bramy głównej. Cmentarz założono w 1867 roku, a Karl Ernst Adolf Anderssen zmarł we Wrocławiu 13 marca 1879.

Był genialnym, jednym z najlepszych na świecie szachistów, całe życie związany z Wrocławiem.
Anderssen studiował matematykę i filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim. Potem pracował w gimnazjum jako profesor matematyki i jako dziennikarz w "Gazecie Szachowej". W 1870 r. był klasyfikowany na pierwszym miejscu na świecie.

W pewnym sensie wrocławski szachista stał się... nieśmiertelny. Dzięki jednej partii szachów. Tak bowiem "nieśmiertelną partią" lub "partią wszech czasów nazwano jego pojedynek z innym słynnym XIX-wiecznym szachistą (a także nauczycielem matematyki i redaktorem pisma szachowego) Lionelem Kieseritzkym. Rozgrywka Adolfa Anderssena zachwyca adeptów tej gry do dziś, ale tylko we Wrocławiu. Od 1992 roku pamięć tego szachisty czci się, rozgrywając od blisko 20 lat memoriał jego imienia. Jak się dowiedzieliśmy, poza dbaniem o zabytkowy pomnik tego wrocławianina przez kierownictwo cmentarza na jego grób zaglądają także gracze z klubów szachowych. Pewnie pytają o rady.

Mistrz został pochowany na wrocławskim cmentarzu przy ul. Ślężnej. Po likwidacji tej nekropolii został przeniesiony do Alei Zasłużonych na cmentarz Osobowicki. Niemal wszystkie groby sprzed 1945 nie zachowały się. Szachista ocalał - nie tylko w pamięci.
JA

Wałbrzych, dzielnica Sobięcin - grób Konstantego Skirmuntta, przedwojennego polityka, dyplomaty
Na peryferyjnym cmentarzu w Sobięcinie, cieszącej się nie najlepszą sławą dzielnicy Wałbrzycha pochowany jest Konstanty Skirmuntt. Jego niewielki grób znajduje się kilkanaście metrów od kaplicy cmentarnej, ale zaglądają tam głównie siostry niepokalanki, które przygarnęły tego przedwojennego polityka i dyplomatę w ostatnich latach jego życia.

Urodzony w 1866 roku w Mołodowie koło Kobrynia (w zamożnej, ziemiańskiej rodzinie) Skirmuntt był członkiem pierwszego polskiego rządu po odzyskaniu przez nasz kraj niepodległości. Należał między innymi do Komitetu Narodowego Polskiego w Paryżu, był ministrem spraw zagranicznych Drugiej Rzeczypospolitej. Przez wiele lat pełnił funkcję ambasadora w Rzymie i Londynie. Po przejściu na emeryturę osiadł w swoim majątku na Kresach Wschodnich. Zawierucha wojenna spowodowała jednak, że po wyzwoleniu nie miał co ze sobą zrobić.

Tułał się po kraju, aż w 1946 roku, mając osiemdziesiąt lat, trafił do Wałbrzycha razem z siostrą Jadwigą (w spadku po zaprzyjaźnionej pisarce Marii Rodziewiczównie odziedziczyła prawa autorskie do jej utworów), gdzie zamieszkali u zakonnic - niepokalanek, które w Sobięcinie prowadzą szkołę dla dziewcząt. Siostry udzieliły schronienia sędziwemu ambasadorowi i jego siostrze, bo Skirmunttówna była wychowanką ich szkoły w Jazłowcu, skąd wywodzi się zakon. Trzy lata później, w 1949 roku, Skirmuntt zmarł. O tym, że w Wałbrzychu jest grób tak wybitnego polityka, wie bardzo mało osób.
PG

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto