Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niewidomi wypłyną na wody Zatoki Gdańskiej

Dorota Abramowicz
Połowę załogi "Zawiszy Czarnego" stanowią osoby niewidome
Połowę załogi "Zawiszy Czarnego" stanowią osoby niewidome Fot. T. Bołt
Żeglarze z całej Polski zjeżdżają do Gdańska

Najmłodsi mają 25-27 lat, najstarsza pani Helena Urbaniak z Gdyni skończyła 73 lata. Skrzyknęli się na internetowym forum. Dojadą do Gdańska z całej Polski - z Warszawy, Wrocławia, Poznania, Skoczowa, Rudy Śląskiej, Kutna, Leżajska, Bielska Białej. W najbliższą sobotę wypłyną w morze. Większość wśród 34 uczestników rejsu to osoby niewidome i słabo widzące, trzech żeglarzy porusza się na wózkach.

- Wypływamy na wody Zatoki Gdańskiej na 15 jachtach dalekomorskich rankiem, 3 października - mówi Sylwia Magdalena Skuza, prezes Pomorskiej Fundacji Sportu i Turystyki Osób Niepełnosprawnych "Keja". - W ramach ogólnopolskiego zlotu "Zatokowe spotkanie 2009 - poczuć morze", odbywającego się pod mecenatem PFRON i Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych zamierzamy w pobliżu Helu uroczyście powitać żaglowiec "Zawisza Czarny".
Połowę załogi "Zawiszy Czarnego" stanowią osoby niewidome. Żaglowiec prowadzony przez kapitana Janusza Zbierajewskiego wraca do portu w Gdyni z dwutygodniowego rejsu w ramach projektu "Zobaczyć morze". Mniejsze jachty, na których także znajdą się osoby niepełnosprawne, odprowadzą "Zawiszę" do wejścia do basenu portu w Gdyni, a następnie wrócą do przystani w Narodowym Centrum Żeglarstwa w Górkach.
Jednym z jachtów, na których popłyną niewidomi żeglarze, jest "Aliflanke" dowodzony przez kapitana Macieja Kotasa, wiceprezesa "Kei" i zarazem członka zarządu Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych.

- Do dwóch stałych członków załogi dookoptują cztery, biorące udział w "zatokowym spotkaniu" - mówi kpt. Kotas. - Pierwszy był "Zawisza Czarny", teraz chcemy pokazać, że osoby niepełnosprawne mogą pływać na mniejszych jachtach. Wierzę, że świetnie sobie poradzą.

Wiem, dlaczego to robią

Z Pawłem Urbańskim, niewidomym informatykiem i alpinistą, który wszedł już na Kilimandżaro i Górę Kościuszki i zamierza zdobyć Koronę Świata, rozmawia Dorota Abramowicz

- Nie potrafisz usiedzieć spokojnie w domu, w tym roku brałeś już udział w trzech wysokogórskich wyprawach. Co cię tak gna?

- Sam się zastanawiam (śmiech). Może teraz trochę odpocznę, skoncentruję się na mojej książce, która ma wyjść wiosną przyszłego roku. Ale pewnie nie w tej sprawie pani dzwoni.

- W najbliższą sobotę w rejs po zatoce wypływa na małych jachtach kilkadziesiąt niewidomych osób z całej Polski...

- Chętnie bym popłynął razem z nimi! Niestety, przyjeżdżają do mnie goście z Norwegii.

- Coraz częściej mamy okazję pisać o ludziach pokonujących bariery związane z niepełnosprawnością. To coś w rodzaju walki z losem?

- Raczej poszukiwania przygody. Niezależnie od tego, czy jesteś w pełni sprawny, czy nie, chcesz poczuć adrenalinę, żywioł, wiatr, usłyszeć wodę. Poznać nowe miejsca. Sprawdzić się. Wiem, dlaczego inni to robią, bo sam odczuwam taką potrzebę.

- A ograniczenia?

Oczywiście, że są. Nieważne, czy jesteś w górach, czy na jachcie, trzeba bardzo uważać. Są granice ryzyka, których nie powinno się przekraczać. Ale myślę, że wszyscy, którzy zdecydowali się płynąć, dobrze o tym wiedzą.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto