Nocny Market zaprasza na Towarową 3. Co znajdziemy na nim w tym sezonie? [ZDJĘCIA, WIDEO]

Pogoda nie rozpieszczała odwiedzających Dworzec Główny. Deszcz, wiatr i niska temperatura nie odstraszyły jednak tych, którzy w poprzedni piątek stawili się tłumnie na otwarciu tego miejsca. - Zaczynamy w kwietniu. Co prawda, wiosna nas w tym roku zaskoczyła, liczyliśmy na cieplejszą pogodę, ale jest już sporo ludzi, mamy też parasole grzewcze - mówi Ewa Siemionow, współorganizatorka Nocnego Marketu.

Od zeszłego sezonu na starym dworcu zmieniło się kilka rzeczy. Po pierwsze, pojawiła się strefa “autentycznej” kuchni azjatyckiej. Mówiąc autentycznej, mamy na myśli potrawy, które rzadko goszczą na europejskich stołach, nawet w najlepszych restauracjach, w tym m.in. podroby, egzotyczne owoce, przekąski, czy insekty, które, choć stanowią przysmaki w Azji, niekoniecznie znajdują dla siebie rzeszę miłośników na Zachodzie. Po drugie, zmieniła się część wystawców, zagościły tu nowe restauracje i food trucki. Jest także więcej miejsca do siedzenia, poszerzono również strefę usług.

Po pierwsze, jedzenie
Dlaczego warto w tym sezonie odwiedzić Nocny Market? Powodów jest kilka. Po pierwsze, wystawcy. Zarówno, ci którzy byli tu już w zeszłym roku, jak i ci, którzy zagościli dopiero w tym sezonie prezentują zróżnicowany, choć na ogół wysoki poziom. O ile tylko lubicie kuchnię azjatycką, nie będziecie mieli problemów ze znalezieniem czegoś dla siebie. Co ważne, nierzadko na stoiskach obsługują właściciele food trucków, czy restauratorzy, którzy z pasją opowiedzą wam o swoim produkcie. Tego trudno doświadczyć na targach gastronomicznych. Przykład? Jeśli chcecie zobaczyć kogoś, kto opowiada o hot-dogach z taką pasją, jakby właśnie wygłaszał mowę oscarową, koniecznie odwiedźcie Dogidog i spróbujcie ich slowfoodowych wyrobów.

Po drugie, miejsce
Po drugie, Nocny Market to także klimat miejsca. Industrialna przestrzeń dworca nie jest szczególnie przytulna, ale doskonale spełnia swoje zadanie, a organizatorom udało się uniknąć wielu bolączek, z którymi borykają się lokale pod gołym niebem. Na Nocnym nikt nie musi jeść drogich krewetek, siedząc na zasikanym krawężniku tuż obok ruchliwego ronda. Wprowadzone w tym sezonie parosole grzewcze znacznie zresztą zwiększyły komfort jedzenia na świeżym powietrzu i za to organizatorom należą się pochwały.

Po trzecie, wygoda
Po trzecie, na peronach dawnego dworca można wypić drinka pod gołym niebem, posłuchać muzyki na żywo i zrobić sobie tatuaż, nie odrywając się ani na moment od swojego ulubionego pad thaia, curry czy żeberek. A jeśli po kolejnym kuflu rzemieślniczego piwa znowu zgłodniejecie, nie musicie uganiać się za budką z kebabem i frytkami. Wszystko, czego potrzebujecie, znajdziecie tuż obok siebie. Oczywiście, o Nocnym Markecie panuje wiele skrajnych opinii. Nie da się ukryć, że jest to miejsce zdominowane przez brodaczy w rurkach i wszelkiej maści hipsterów w pomiętych marynarkach. Niemniej jednak, przychodzenie (lub nie) na Nocny Market z uwagi na jego gości ma tyle sensu, co przychodzenie do kina z uwagi na smaczny popcorn. Jeśli bardziej niż innymi odwiedzającymi, interesujecie się jednak smacznym jedzeniem, dobrym alkoholem i niepowtarzalnym klimatem, możemy polecić wam wycieczkę na Towarową 3 w każdy weekend od 17.

Czytaj też: Tanie obiady w Warszawie? Najlepiej w ministerstwie lub urzędzie [PRZEGLĄD]