Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nurek w sieci praw. Przepisy MSWiA o działalności strażackich płetwonurków będą poprawione

Artur Szałkowski
Tragedia, do której doszło kilka dni temu w gliniance na terenie wałbrzyskiej dzielnicy Poniatów pokazała, jak długo trwa poszukiwanie zwłok utopionych osób.

Tragedia, do której doszło kilka dni temu w gliniance na terenie wałbrzyskiej dzielnicy Poniatów pokazała, jak długo trwa poszukiwanie zwłok utopionych osób.
Trzeba było czekać blisko trzy godziny na przyjazd strażackich płetwonurków z Wrocławia, którzy przeczesali dno zbiornika wodnego i odnaleźli ciało 14-letniego chłopca. Wcześniej wałbrzyscy strażacy bezskutecznie próbowali zlokalizować topielca, pływając po zbiorniku łodzią i badając jego dno wiosłem. Długi czas oczekiwania na płetwonurków z Wrocławia nie wynikał jednak z ich opieszałości, tylko obowiązujących przepisów.

W trakcie takiej akcji na miejscu musi być strażak z uprawnieniami kierownika robót podwodnych, który nadzoruje i koordynuje przebieg poszukiwań. Tymczasem na Dolnym Śląsku, na blisko 60 strażackich płetwonurków, tylko trzech ma taki certyfikat. W pozostałych województwach liczby są porównywalne. W czasie, kiedy zatonął 14-latek w Wałbrzychu, podobne zdarzenia miały miejsce w innych częściach Dolnego Śląska. Trzej kierownicy robót podwodnych musieli dotrzeć do nich w kolejności zgłoszeń.

- Poszukiwania topielców nie są naszymi statutowymi działaniami ratowniczymi. Nigdy jednak nie odmawiamy udzielenia pomocy w odnalezieniu zwłok - wyjaśnia Paweł Frątczak, rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej. - Zdajemy sobie sprawę, że liczba kierowników jest za niska. Niestety, ich wyszkolenie jest kosztowne i czasochłonne.

Przy przyznawaniu strażakowi-płetwonurkowi kolejnych kwalifikacji nie jest obecnie brana pod uwagę liczba godzin spędzonych pod wodą głównie w trakcie akcji ratowniczych i poszukiwawczych, tylko czas pełnienia funkcji. - Dlatego z młodszego nurka, na nurka, można awansować dopiero po minimum dwóch latach i zdanym egzaminie - tłumaczy Mariusz Wawerka, instruktor płetwonurków i wykładowca w Szkole Podoficerskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy.

Wyjasnia, że później trzeba czekać kolejne dwa, trzy lata, żeby zostać zakwalifikowanym na kurs kierownika robót podwodnych.
- Przygotowane przez nas propozycje zmiany między innymi tego rozporządzenia skierowaliśmy już do MSWiA - dodaje.
Problemem jest także mała liczba miejsc, w których prowadzone są szkolenia nurków straży pożarnej. Na razie organizuje się je tylko na poligonie podwodnym w miejscowości Borne Sulinowo. Strażacy trafiają tam na dwa tygodnie, w trakcie których przez 8-10 godzin dziennie biorą udział w zajęciach teoretycznych i praktycznych. Niebawem ma powstać kolejne takie miejsce. Straż pożarna planuje utworzenie go na terenie województwa warmińsko-mazurskiego.

Uregulowań prawnych wymaga także status strażaka-płetwonurka, który jako pierwszy dociera do zwłok. Jest on bowiem często jedynym świadkiem tego zdarzenia. Na jego relację są później zdani policjanci i prokuratorzy, którzy nie mogli zejść pod wodę.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto