Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Od blogera do reportera, od grafomana do fotografa. Co daje pisanie bloga?

Monika Półbratek
Monika Półbratek
Zdjęcie pochodzące z bloga http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/
Zdjęcie pochodzące z bloga http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/ Autorka bloga http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/
Czy blog zawsze jest tylko internetowym pamiętnikiem? Czy trzeba mieć talent pisarski, by prowadzić blog? Czy można z tego czerpać jakieś korzyści materialne? Czy warto w ten sposób wyrażać siebie? Czy można się dzięki temu czegoś nauczyć? Na te i inne pytania, odpowiadają doświadczeni blogerzy.

Wyrazić siebie
Liczba powstających w Internecie blogów rośnie z roku na rok. Wiele z nich nie ma nic wspólnego z tym, co w literaturze jest określane mianem dziennika, lecz mimo to wciąż tradycyjnie pojmuje się blog jako rodzaj internetowego diariusza. W rzeczywistości dla większości blogerów ich blogi są tym, co umożliwia im wyrażanie siebie poprzez dzielenie się z innymi przynajmniej jedną ze swoich pasji. Dzięki utworzeniu własnej strony tego typu niemal każdy jej autor szkoli swój warsztat pisarski lub fotograficzny (fotoblogi), poznaje ludzi o podobnych poglądach i zainteresowaniach, a nawet czerpie materialne korzyści z pisania.

Od kilku lat zarówno na świecie, jak i w Polsce, dzięki swoim stronom internetowym młodzi ludzie zdobywają wymarzoną pracę (można już nawet znaleźć oferty pracy dla osób blogujących na określony temat), zostają znanymi fotografami czy dziennikarzami lub też podejmują kooperację z różnymi firmami, które najczęściej sponsorują im później określony typ produktów, dopasowany do tego, co wyróżnia dany blog.

Blogowanie jest zajęciem, którego może się podjąć niemal każdy. Nie trzeba wykazywać talentu pisarskiego, wystarczy mieć pasję i chcieć podzielić się nią ze światem. Najlepsze blogi to strony tematyczne, poświęcone jakiejś określonej dziedzinie. I tak fani czytelnictwa mogą znaleźć w Internecie setki blogów o książkach. Fani podróży - mnóstwo blogów turystycznych. Fani mody i kosmetyków natrafią na szereg stron należących do młodych osób, zafascynowanych tą właśnie tematyką.

Od wielu lat prowadzę kilka własnych blogów, co skłoniło mnie do tego, by porozmawiać z innymi blogerami między innymi o tym, jak zaczęła się ich przygoda z blogowaniem, o czym i dlaczego piszą, czy polecają ten rodzaj aktywności innym, a także co owa aktywność zmieniła w ich życiu i jak rozwinęła ich talenty oraz umiejętności.

Rozpoczęcie przygody z blogowaniem
Niektórzy zostają blogerami za sprawą szczęśliwego zbiegu okoliczności. Autorka bloga „Wigoma - w pogoni za szczęściem” (http://wigoma.pl/) nie planowała wcześniej, że zostanie blogerką. Skłonił ją do tego przypadek, ale gdy już zaczęła pisać, nieoczekiwanie odkryła, że sprawia jej to ogromną przyjemność i pozytywnie motywuje.

- Moja przygoda z blogowaniem zaczęła się całkiem przypadkowo. Dzięki znajomej trafiłam na stronę pewnej firmy kosmetycznej, która miała skupiać młode dziewczyny, kobiety określane mianem trendsetterek. Czy na stronie o kosmetykach można prowadzić niekosmetycznego bloga? - pyta. - Można, czego jestem przykładem. Szybko połknęłam blogowego bakcyla i czerpałam z pisania niesamowitą przyjemność, zważywszy na to że wcześniej nigdy tego nie robiłam. Jednak coraz bardziej kiełkowało we mnie poczucie, że chciałabym pisać na własny rachunek, mieć pewność, że to, co moje, rzeczywiście jest moje, łącznie z zachowaniem praw autorskich (co nie było takie oczywiste w przypadku strony, na której prowadziłam bloga).

Od ponad roku mam swoje wirtualne miejsce z czego jestem bardzo dumna. Mam także grono wiernych czytelników, co bardzo mnie cieszy i mobilizuje do dalszego działania. O czym piszę? O sobie, innych, o tym, co mnie boli, dziwi, śmieszy, zachwyca. Jedne teksty powstają pod wpływem chwili, inne długo „dojrzewają” w mojej głowie. Prowadzę bloga, bo sprawia mi to przyjemność, czasem pomaga uporać się z własnymi problemami. Moje plany na przyszłość? Na pewno jakieś są, ale nie chciałabym ich zdradzać. Dopóki prowadzenie bloga daje mi pozytywnego kopa, nadal będę to robić. Mam nadzieję, że jak najdłużej - stwierdza z uśmiechem.
W podobnie niezaplanowany wcześniej sposób powstała „Magiczna Czytelnia Viconii” (http://magiczna-czytelnia-viconii.blogspot.com/).

- Moja przygoda z blogiem książkowym zaczęła się właściwie przez przypadek. Dłuższy czas już czytałam bloga Kalio (http://kalioczyta.blogspot.com/) i zawsze jej zazdrościłam, bo ja też chciałam tak fajnie pisać o książkach - wspomina. - Poza tym zawsze po przeczytaniu książki odczuwałam wewnętrzną potrzebę podzielenia się wrażeniami. Moja siostra zawsze dzielnie znosiła tę potrzebę, bo nie potrafiłam się przekonać do napisania recenzji. Po stworzeniu dwóch pierwszych tekstów uznałam, że jednak nie potrafię, ale potem zmobilizowana przez parę osób założyłam w końcu bloga. I jak już był blog, to jakoś samo poleciało. Szczególnie wtedy, gdy zaczęłam coraz głębiej wsiąkać w ten blogowy świat. To uzależnia.

Również Joanna stworzyła blog w wyniku przypadkowej inspiracji, której w jej przypadku dostarczyły warsztaty, w jakich wzięła udział (http://smaczniezjoanna.blox.pl/html).

- Swój pierwszy blog założyłam w październiku 2010 roku, po warsztatach kulinarnych w Winiarach. Na warsztatach poznałam wiele osób, które już prowadzą blogi kulinarne od wielu lat. Gdy wróciłam do domu, postanowiłam spróbować połączyć to, co lubię najbardziej: pisanie, gotowanie i fotografię. Mogłyby do tego dołączyć jeszcze podróże, ale poczekam na lepszy okres finansowy w moim życiu - śmieje się. - Pasję gotowania odkryłam niedawno, chociaż tak naprawdę programy kulinarne namiętnie oglądałam już od bardzo dawna. Najchętniej właśnie te związane z podróżami. Kiedy straciłam pracę, pojawiło się dużo wolnego czasu, z którym nie bardzo wiedziałam, co mam robić. No i tak się zaczęło spędzanie życia w kuchni…

Sprawia mi to wielką przyjemność: poznawanie nowych smaków i dzielenie się nimi z innymi. Wciągnęło mnie to do tego stopnia, że gdy nie dodam przepisu na swojej stronie, to czuję, że dzień jest stracony. Patrząc na mój warsztat sprzed roku, widzę ogromną różnicę w zdjęciach i aranżacjach. Cały czas się uczę, by mój blog przyciągał coraz więcej osób mi życzliwych i tych, dzięki którym moja pasja rozkwita. Marzę o podróży kulinarnej po świecie, żebym mogła poznać każdą potrawę u źródeł, ugotować ją i zjeść z tubylcami. Ciągnie mnie na daleki wschód - może kiedyś mi się uda osiągnąć cel i połączyć moje trzy szalone pasje: podróże, fotografię i gotowanie.

Jednakże nie wszyscy rozpoczynają blogowanie dzięki szczęśliwemu zbiegowi zewnętrznych okoliczności. Niektórzy zaczynają pisać jeszcze w dzieciństwie, początkowo tylko na papierze, a w kolejnych latach rozszerzają swoją aktywność i postanawiają przelewać swoje myśli do wirtualnego zeszytu.

- Prowadzenie bloga zaczęłam już jako mała dziewczynka w podstawówce - mówi Miqa (http://miqaisonfire.wordpress.com/). - Do pierwszej klasy liceum ją kontynuowałam. Blog stanowił rodzaj pamiętnika i furtkę do poznawania nowych znajomości. Z wiekiem miałam coraz mniej czasu na blogowanie i nie potrzebowałam się już uzewnętrzniać. Jednak kiedy byłam w trzeciej klasie liceum, znajomi, prowadzący bloga z recenzjami, zaproponowali mi, bym i tam publikowała swoje teksty. I po maturze założyłam bloga na Wordpressie. Długo główkowałam nad nazwą, w końcu zrobiłam mały remake nazwy jednego z moich ulubionych zespołów Alexisonfire.

Podobnie jak Miqa, wielu przyszłych autorów własnych stron rozpoczyna tego rodzaju aktywność dzięki zachętom innych blogerów lub znajomych. Czasami wpadają na ten pomysł samodzielnie, gdyż czytanie cudzych blogów prowokuje ich i zachęca do stworzenia czegoś własnego.

- Moja przygoda z blogowaniem zaczęła się, podobnie jak dla wielu innych blogerów, od podglądania tych ulubionych blogów - stwierdza Alex, właścicielka strony o modzie pod tytułem „Love, make-up, fashion” (http://love-makeup-fashion.blogspot.com/). - Zakładając własny, chciałam tym samym poznać opinie innych na temat zestawów, które „tworzę” z ubrań oraz podzielić się opiniami na temat ulubionych (i tych nielubianych) kosmetyków. Z reguły nie piszę o swoim życiu, chociaż zdarzają się wyjątki... Wolę tę sferę pozostawić dla siebie, zostawiając innym pole do wyobraźni - dodaje.
- Mój blog istnieje od niedawna - opowiada autorka bloga „My colourful eyes” (http://my-colourful-eyes.blogspot.com/). - Tajniki makijażu zgłębiam od jakiś dwóch lat i cały czas staram się nauczyć tej sztuki. Wcześniej przeglądałam inne makijażowe blogi, przyglądałam się uważnie technice malowania. W końcu postanowiłam założyć własnego bloga, prezentującego moje prace. Uznałam, że ta forma pozwoli mi na zdobycie cennych uwag i wskazówek odnośnie tego, co robię dobrze, a co należy zdecydowanie poprawić. Oprócz tego lubię testować nowości kosmetyczne, dlatego na blogu umieszczam również recenzje produktów kosmetycznych. Często tworzę grafiki, które mają za zadanie ubarwić bloga, aby nie był szary i ponury. Blog traktuję jako pomoc w szlifowaniu mojego hobby, ale także jako odskocznię od szarej rzeczywistości.

Podobnie szybką decyzję podjęła i zrealizowała Naia, twórczyni strony „Literackie skarby świata całego” (http://literackie-skarby.blogspot.com/).

- Myśl o założeniu bloga o książkach nie dojrzewała we mnie długo - mówi. - Zawsze miałam potrzebę dzielenia się swoimi wrażeniami z lektur, a ponieważ w moim otoczeniu nie było zbyt wiele osób czytających to, co ja, zaczęłam szukać kompanów do dyskusji w Internecie. Trafiłam w trakcie tych poszukiwań na kilka miejsc, jednak dopiero kiedy zaczęłam odkrywać uroki książkowej blogosfery, poczułam się „u siebie”. Tyle ludzi, tyle książek, tyle inspirujących literackich ciekawostek i opowieści o własnych doświadczeniach czytelniczych! Szybko postanowiłam sama spróbować - wspomina.

Niektóre blogi powstają jednak dopiero po kilku tygodniach lub nawet miesiącach przemyśleń i planów. Tak było w przypadku bloga „Podróże Dwóch Włóczykijów” (http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/).

- Moja narzeczona planowała stworzenie bloga podróżniczego przez kilka miesięcy - mówi Alien, drugi (obok autorki niniejszego artykułu) właściciel wspomnianej strony. - Nie była pewna tego, czy to dobry pomysł. Poza tym zastanawiała się nad tym, w jaki sposób pisać: czy opowiadać o podróżach na zasadzie pamiętnikarskiego, wspomnieniowego opisu, czy raczej zrobić z bloga coś w rodzaju przewodnika turystycznego, w którym będziemy pokazywać to, co naszym zdaniem warto zobaczyć lub zwiedzić w Polsce i w innych krajach. Koniec końców wybrała drugą opcję, gdyż wspólnie doszliśmy do wniosku, że w ten sposób blog będzie bardziej przystępny dla czytelnika. Chcieliśmy w nim zawrzeć jak najwięcej informacji o miejscach, które odwiedziliśmy, dbając o to, by były praktyczne z punktu widzenia kogoś, kto planuje własną podróż (ceny biletów, godziny otwarcia obiektów, odległości od większych miast, sposoby dojazdu itp.).

Ponadto w blogu opowiadamy o różnego rodzaju nietypowych ciekawostkach dotyczących opisywanych miejsc, dbamy o okraszenie artykułów ciekawymi zdjęciami, wstawiamy filmy. To uczy nas nowych rzeczy i rozwija już zdobyte umiejętności (pisarskie, fotograficzne i nie tylko). Pisanie bloga daje nam dużo satysfakcji. Nie ma on jeszcze nawet pół roku, a wciąż zdobywa nowych czytelników i fanów. Dostajemy dużo przemiłych maili i komentarzy od ludzi, którzy chwalą poszczególne posty, zdjęcia lub gratulują nam pomysłu na założenie bloga. To bardzo nas cieszy i sprawia, że nabieramy dalszej ochoty do podróżowania i opisywania naszych wojaży, choć stworzenie każdego wpisu zabiera nam kilka godzin pracy.

Plan stworzenia własnej strony powstawał dość długo również w umyśle Eweliny, autorki „W kraju, który nie istnieje” - strony, na której opowiada o swoim życiu w państwie, którego nie ma na mapach świata (http://wkrajuktorynieistnieje.blogspot.com/).

- Bloga o życiu na Cyprze Północnym planowałam od dawna, ale zawsze coś mi przeszkadzało, zawsze coś innego było do zrobienia. W końcu zapominałam pisać. Jakiś czas temu na forum Polonii Cypru pojawił się wpis kolegi, również blogera, który zaczął pisać blog o życiu na Cyprze Południowym. Pomyślałam sobie wtedy: jeśli on może, to w końcu najwyższy czas ruszyć lenia i zacząć pisać. Miałam i nadal mam mnóstwo pomysłów na tematy nowych postów. Chyba jestem jedyną osobą, która pisze bloga z tej nieznanej części Cypru. Mało osób wie, ze jest na świecie takie miejsce. Tytuł bloga zatem przyszedł do mnie w sumie sam i to bardzo szybko. Nie traktuję pisania bloga jako rodzaju osobistego pamiętnika. Nie takie było założenie. Chciałam i nadal chcę przybliżać historię, kulturę, zwyczaje tutejsze, osobom, które nigdy nie słyszały o tym miejscu, osobom, które się tu wybierają turystycznie i nie tylko tym, którzy lubią czytać blogi podróżnicze, ale w ogóle wszystkim innym zainteresowanym. Blog wzbudza już kontrowersje, szczególnie wśród osób, które na co dzień, żyją po południowej stronie wyspy.
Ewelina długo zastanawia się nad odpowiedzią na dodatkowe pytanie. - Czy oczekuję czegoś w zamian, pisząc tego bloga? Hmm… - chyba tylko coraz więcej obserwatorów i czytelników. Ten blog ma być dla innych, a nie wyłącznie dla mnie. Nie szukam zysku ani sławy. Myślę, że blog może mi bardzo pomoc w napisaniu mini przewodnika dla turystów, ponieważ te, które są obecnie dostępne na rynku, zawierają dużo błędów, mało jest w nich informacji, a ja chciałabym napisać przewodnik z prawdziwego zdarzenia. Jeszcze dużo tematów jest do opracowania, także na razie to tylko taki pomysł, a czy coś z tego konkretnie wyjdzie - zobaczymy w przyszłości.

Niematerialne korzyści z pisania
To, co można zyskać dzięki stworzeniu własnej strony, to często coś znacznie bardziej wartościowego niż jakiekolwiek materialne nabytki. Bartosz, właściciel bloga „Rock&Roll - poezja bardzo różna” (http://blantus.blog.onet.pl/), dzięki pisaniu rozwinął swój talent poetycki, wyrobił sobie unikatowy styl pisania, który zauważają jego znajomi.

- Początkowo nie miałem pojęcia, o czym chcę pisać. Założyłem blog od tak. Później (na lekcji polskiego w liceum) napisałem wiersz z koleżanką. Wcześniej zdarzyło mi się napisać swoje wiersze, dokładnie dwa, chyba. Są na blogu specjalnie oznaczone. I wtedy postanowiłem pisać. Moje wiersze nie są w jakiś sposób przemyślane. Wręcz przeciwnie. To zapis chwili. Myśli. W tej chwili czuję, w tej zapisuję. Nic innego nie gra roli. Nie piszę pod coś, pod dyktando. Pisałem kiedyś dłuższe wierszowane opowiastki do tawerna.rpg.pl. Jednak zestarzałem się, zaczęło mi brakować czasu, a zwłaszcza weny. Stąd też ograniczyłem się do bloga, a i to piszę z rzadka. Raz wena jest, raz jej nie ma. Czytający (głównie znajomi) zwracają uwagę na to, iż wyrobiłem sobie pewien styl. Faktycznie. Uważam, że rozwinąłem się poetycko. Najlepsze jest jednak to, że ja ogólnie poezji nie czytam - uśmiecha się. - I to jest fakt. Czuję, więc piszę.

Podobne korzyści wynikające z pisania podkreśla Bujaczek - właścicielka bloga o tematyce książkowej.

- O założeniu bloga recenzyjnego zaczęłam myśleć, gdy poznałam na forum pewną dziewczynę, która właśnie taki blog prowadzi. Rozmawiałam z nią o tym, myślałam i... zaczęłam działać. Tak oto powstało miejsce „Zapatrzona w książki” (http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/). Co mi daje prowadzenie bloga? Chyba wszystkiego po trochu. Radość, odprężenie, możliwość poznania wielu ciekawych osób. Dzięki niemu zaczęłam sięgać po książki, których wcześniej bym w ogóle nie przeczytała. Poprawił mi się styl pisania, otworzyłam się na nowe rzeczy, poznaję inne kultury i ich obyczaje. Blog to moja pasja, uwielbiam to. Każda nowa recenzja jest dla mnie wyzwaniem. Muszę i chcę przekazać w niej innym to, co czuję na temat omawianej książki.

Domi, autorka innego bloga o książkach (http://moje-wysypisko.blogspot.com/), w prowadzeniu tego rodzaju strony widzi nie tylko przyjemną rozrywkę, ale także inwestycję na przyszłość. Chce się szkolić w pisaniu, gdyż marzy o karierze dziennikarki. Zdaje sobie sprawę z tego, że dzięki częstemu czytaniu książek i pisaniu ich recenzji, rozwija swoje umiejętności literackie.

- Blogi są ze mną od zawsze, bo od kiedy tylko pamiętam ciągnęło mnie do pisania. Jestem z pokolenia, które od wczesnych lat miało dostęp do Internetu, zatem pierwszy mój blog powstał, gdy miałam około trzynastu lat. Dla mnie pisanie bloga to rozwój. Pomysł na niego pojawił się w momencie, w którym wahałam się, z czym związać swoją przyszłość, a dzięki niemu wiem, że to właśnie pisanie jest tym, co daje mi najwięcej radości. Uwielbiam dzielić się z innymi swoimi wrażeniami. Często piszę, że kocham to, co robię, bo taka jest prawda. Chcę dalej pisać, bo wiem, że to świetna inwestycja w moją przyszłość - chciałabym pracować jako dziennikarka, więc cały czas muszę szkolić swój warsztat.
Jednak blogosfera sprzyja nie tylko osobistemu rozwojowi, ale także pomaga w radzeniu sobie z rzeczywistością. Zwłaszcza z tym, co w życiu nowe… - Właśnie urodziłam dziecko i moje doświadczenia z macierzyństwem nie bardzo pasowały do profilu portalu, na którym prowadzę najstarszego bloga. Skorzystałam więc z podpowiedzi internetowych koleżanek i stworzyłam swoją przestrzeń na Blogspocie - zwierza się A.pe, właścicielka strony http://apiatkowy-zakatek.blogspot.com/. - Dopiero zaczynam swoją przygodę z nowym blogiem, ale już się wciągnęłam.

Poznałam już kilka nowych osób - mam, których dzieci urodziły się w tym samym czasie, co mój synek, albo urodzą się niedługo. Kobiet, które tworzą przepiękne rzeczy i od których bardzo bym się chciała czegoś nauczyć. Wciąż trafiam na kolejne interesujące blogi, co motywuje mnie do tego, żeby nie zostać w tyle. Nie pod względem konkurowania na wirtualne pamiętniki, ale raczej na płaszczyźnie samorozwoju - dzięki nim zdobywam wiedzę, są tez źródłem inspiracji… Nie chcę stać się typową „mamuśką”, a uczestnictwo w tej wirtualnej społeczności pozwala mi nie zapominać, że oprócz matki, wciąż jestem kobietą. Kobietą, która miała wiele pasji i która chce je nadal realizować, kiedy tylko maluch jej na to pozwoli - śmieje się.

Takie są właśnie najczęstsze niematerialne korzyści płynące z prowadzenia własnego bloga: rozwijanie zainteresowań, pomoc w poznaniu ciekawych ludzi o podobnym hobby, promowanie interesujących projektów, pomoc w osiągnięciu czegoś, czym można się później pochwalić przed światem. Grzegorz, właściciel bloga opowiadającego o Białymstoku, uważa iż stworzenie tej strony bardzo pozytywnie odmieniło jego życie.

- Od kiedy w sieci pojawił się http://lubiebialystok.blog.pl/ wiele w moim życiu się zmieniło. Blog jest zapisem społecznej akcji marketingu obywatelskiego, zrealizowanego za własne środki w dziesięciu miastach Polski pod patronatem Polskiego Radia i Telewizji Polskiej. Przy tym po prostu jest to wakacyjny dziennik z zapisem świetnej przygody w towarzystwie fantastycznych ludzi. Pamiętam, jak po trzech miesiącach podsumowaliśmy akcję flashmobem, układając z ludzkich ciał na miejskim rynku napis „Lubię Białystok”, a jeden z redaktorów Polskiego Radia podsumował nasze trzymiesięczne starania tekstem: „Wariatom należy się szacunek”.

W pozbawiony „lukrowania” sposób podziękował wszystkim zaangażowanym w projekt promujący miasto. Było nam miło. Relację z podróży śledziła „Panorama”, „Teleexpress” oraz „Kawa czy Herbata”. Wiele zmieniło się od tamtego momentu, bo zacząłem interesować się citybrandingiem, marketingiem miejsc. Dziś zastanawiam się nie tylko nad założeniem nowego bloga na ten temat, ale również chcę zaangażować się w temat od strony zawodowej. Internauci w dalszym ciągu odwiedzają mój stary blog. Sam też to robię, bo to łatwy sposób, by powspominać wyjątkowe chwile.

Regularnie prowadzone blogi stanowią poza tym znakomitą skarbnicę wiedzy na tematy pochodzące z różnych dziedzin. Ich autorzy wymieniają się doświadczeniami, dzielą się swoimi sekretami dotyczącymi urody, kosmetyków, makijażu, mody, opowiadają o książkach, które warto przeczytać, organizują konkursy, a pisane przez nich recenzje stanowią znakomitą, choć wyjątkowo tanią reklamę dla wielu firm.

- Blogi kobiece, tak zwane „beauty blogs”, są moim zdaniem często o wiele bardziej interesujące niż magazyny dla kobiet, gdyż te ostatnie przepełnione są reklamami - stwierdza Czarodzielnica (http://czarodzielnica.blogspot.com/). - Tworząc własny blog, myślałam przede wszystkim o tym, że mam coś ciekawego do przekazania, bo interesuję się zdrowym trybem życia i naturalnymi kosmetykami. Dzięki blogowej przygodzie udało mi się wygrać kilka rzeczy. Sama także niedawno zorganizowałam konkurs-rozdanie, w którym nagrodą były mydełka wykonane przeze mnie. Inną ciekawą i wartą zauważenia rzeczą jest to, że najlepiej podczytywane blogerki lansują różne produkty firm kosmetycznych. Na przykład jedna poleca pewien produkt, później testuje go następna i tak dalej, i tak dalej.

Materialne korzyści z prowadzenia bloga
A czy dzięki pisaniu bloga można zarabiać lub przynajmniej zdobywać coś gratis? W tej sprawie zdania wśród blogerów są dość podzielone. Jedni chwalą sobie współpracę z firmami kosmetycznymi lub wydawnictwami, ewentualnie zarabiają na reklamach wyświetlanych w blogu, inni podkreślają, że nie każdy sponsor szanuje blogerów, a stworzenie pojedynczego posta jest okupione kilkoma godzinami pracy, zatem nie do końca to, co zdobywa się dzięki pisaniu, otrzymuje się „za darmo”.
- Z czasem postanowiłam nawiązać współpracę z wydawnictwami, bo wiele osób mnie do tego zachęcało - darmowe egzemplarze recenzenckie z dostawą do domu, nowości książkowe. No, rewelacja! - zachwyca się Miqa. - Było też tak, że współpraca została zaoferowana mnie. Uwielbiam czytać i pisać. Więc dlaczego nie robić tego i nie mieć z tego korzyści? Nie zajmuje mi to wiele czasu, z reguły recenzję zaczynam już pisać w trakcie czytania, zbierając materiały, które mogłabym zapomnieć po skończonej lekturze. Uważam, że jeśli ktoś lubi czytać, pisać, jest słowny i przestrzega terminów, które wyznaczają wydawnictwa, to droga do tego rodzaju kariery jest otwarta. Ostatnio nawet fragment mojej recenzji ukazał się w Angorze (recenzja „Jedynego Dziecka”). Także ja widzę same plusy i zdecydowanie polecam taką formę spędzania wolnego czasu. W końcu trzeba pokazać "nieczytającej" Polsce, że wiele osób CZYTA - żartuje.

- Odkąd prowadzę bloga, mi także udało się nawiązać współpracę z wydawnictwami - dodaje Bujaczek. - Bardzo ją sobie cenię. Oni mają do mnie zaufanie, że nie zawiodę, a ja staram się tego zaufania nie zniszczyć. Jest jeszcze fakt, że czytam nowości, na które, powiedzmy szczerze, sama bym sobie pozwolić nie mogła. Czasem mam też kontakt z autorami książek, które recenzuję. To miłe, gdy do Ciebie piszą i chcą poznać Twoje zdanie i się z nim liczą. Biorę udział w różnych wyzwaniach blogowych - polega to na przeczytaniu określonej liczby książek na dany temat (np. Wyzwanie „Rosja w literaturze” - trzeba przeczytać coś związanego z Rosją). Takie wyzwanie daje możliwość poszerzenia swojej wiedzy i poznania czegoś nowego.

Nieco nieśmiało podchodziły do możliwości szukania sponsorów dla swoich blogów Viconia oraz Scathach, autorka strony „Lego ergo sum” (http://shczooreczek.blogspot.com/).

- Jeśli chodzi o współpracę z wydawnictwami, to bardzo długo się wahałam, miałam opory przed pisaniem do nich z tego prostego powodu, że nadal nie uważałam swoich recenzji za jakieś super warte uwagi - przyznaje Viconia. - W końcu jednak dałam się namówić koleżance, również blogerce. Ostatecznie nic mnie ten mail nie kosztował, uznałam że najwyżej nie odpiszą. I jakże byłam zdziwiona, kiedy dostałam odpowiedź pozytywną! To była taka radość, że nie da się tego opisać. I już nie chodzi nawet o to, że chcieli mi książkę wysłać, ale poczułam się doceniona i chyba pierwszy raz poczułam, że komuś się naprawdę podoba to, co piszę. Teraz to już taka moja codzienność, to takie dla mnie naturalne, że kończę książkę i siadam przed komputerem, by o niej napisać. Chociaż nie mam na to ostatnio zbyt dużo czasu, to nie wyobrażam sobie, żebym przeczytała książkę i nie napisała o niej choć parę słów. Nieważne, czy ktoś chce w ten sposób zabić nudę, czy zwyczajnie dzielić się wrażeniami ze światem. Najważniejsze, żeby sprawiało to przyjemność.

- Bardzo szybko zauważyłam, że gros z tych, którzy prowadzą blogi o książkach, współpracuje z wydawnictwami - opowiada Scathach. - Zaczęłam podpytywać blogspotowych weteranów o to, jak udało im się wkręcić w taką formę promocji. Sama nie byłam jeszcze przekonana do tego, czy dałabym radę na dłuższą metę recenzować książki dla konkretnych oficyn, a już najmniej wierzyłam w to, że ktokolwiek mógłby zgodzić się na współpracę ze mną - kiepsko piszącym, początkującym blogerem. Wraz z Viconią zaczęłyśmy rozważać pisanie do interesujących nas wydawnictw, wszystko jednak z dużą dozą ostrożności.

Z drżącym sercem oczekiwałam odpowiedzi. Doskonale pamiętam dzień, w którym dostałam pozytywną odpowiedź od pierwszego wydawnictwa i moją radość! Oczywiście nie od razu było różowo - wiele oficyn odmówiło lub nawet potraktowało mnie bardzo niemiło. Od większości jednak otrzymałam wiele ciepłych słów. Mija dziesiąty miesiąc mojego blogowania i coraz częściej zdarza się, że wydawnictwa, które kiedyś mi odmówiły, teraz same się do mnie zwracają z wszelakimi propozycjami. Piszą zarówno właściciele dużych oficyn, jak i małych; autorzy książek, portale internetowe. Przestałam być anonimowa, a zaczęłam mieć jakieś znaczenie. Niestety, z wielu propozycji muszę rezygnować, bo zwyczajnie nie dałabym rady.

Mam niesamowity dług wdzięczności wobec wszystkich wydawnictw, które dały mi szansę i które we mnie uwierzyły: dzięki nim mogę realizować swoje pasje i ciągle się rozwijać. Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie, bym mogła przestać pisać - to stało się jak nałóg - wyznaje. - Choć często recenzowanie zajmuje mi dużo czasu, bo staram się być we wszystkim perfekcyjna, a często słowa nie chcą płynąć, to na pewno z tego nie zrezygnuję. To doskonała forma nauki pisania, nauki analizowania i doceniania książek oraz warsztatu pisarskiego autorów; to źródło inspiracji i drzwi do nawiązania fantastycznych relacji. Gdy spoglądam wstecz, obserwując swoje pierwsze, nieporadne kroki w blogowym światku, widzę jak bardzo się rozwinęłam i jak wiele się nauczyłam. I wiem, że uczyć będę się ciągle! To nieprawdopodobne, jak wiele blog zmienił w moim życiu.

Varia, autorka strony pod tytułem „Od deski do deski” (http://od-deski-do-deski.blogspot.com/), stwierdza iż miłość do literatury każe jej bez wahania korzystać z tego rodzaju możliwości otrzymywania darmowych egzemplarzy recenzenckich.

- Przyznam się - mówi - że możliwość otrzymywania książek w zamian za ich recenzowanie była dla mnie sporym zaskoczeniem. Kiedy zaczynałam, nie robiłam tego z myślą o egzemplarzach recenzenckich, ale też nie ukrywam, że pierwsza taka paczka stała się dla mnie nie tylko sporym wyzwaniem, ale i mobilizacją do działania. Wydaje mi się, że z początku każdy przeżywa tzw. „zachwyt darmową książką”. Jednak bez pasji na dłuższą metę nie da się tak funkcjonować. Nie będę nikomu mydlić oczu, że egzemplarze od wydawnictw nie mają znaczenia, bo każda oferta współpracy jest swego rodzaju wyróżnieniem dla naszej pracy, a wiadomo: im bardziej docenieni się czujemy, tym więcej wysiłku w to wkładamy. Jednak śmiało mogę powiedzieć, że po blisko roku pisania, niezależnie od tego jak ułoży się przyszłość, nie wyobrażam sobie, bym mogła zrezygnować z recenzowania. Nawet jeśli z czasem portale i wydawnictwa się wycofają, to tak bardzo wsiąkłam już w tę społeczność, że z pewnością jej nie porzucę. Tu nie chodzi o materialne korzyści, ale o atmosferę i relacje, jakie w niej panują.

Także Naia była zaskoczona możliwością otrzymywania darmowych książek, ale w przeciwieństwie do innych blogerek, oprócz oczywistych plusów zauważa także sporo wad tego rodzaju kooperacji.

- W momencie, kiedy zakładałam swojego bloga, nie miałam jeszcze pojęcia o tym, czym jest współpraca recenzencka z wydawnictwami, więc argumentem nie było dla mnie ewentualne nawiązanie tego typu współpracy i otrzymywanie darmowych egzemplarzy książek. Cenię sobie niezależność w doborze lektur, często sięgam po klasykę i utwory zapomniane, przykurzone, wygrzebywane z czeluści bibliotek i antykwariatów, więc nie wyobrażam sobie sytuacji, w której byłabym zmuszona do bezustannego czytania rynkowych „świeżynek”, ale z drugiej strony nie widzę w tego typu współpracy nic złego, jeśli nie zdominuje całkowicie czytelniczych planów. Zwłaszcza, jeśli wydawnictwo oferuje dużą swobodę w wyborze książek, w końcu to bardzo ważne, żeby czytać książki ze swojego kręgu zainteresowań - ja na przykład nie czułabym się zupełnie kompetentna, gdybym miała zrecenzować jakąś pozycję zaliczającą się do fantastyki, bo tego typu książki czytam bardzo rzadko i nie czuję się w tym gatunku pewnie.

- My na razie nie szukaliśmy sponsorów dla strony - mówi Alien. - Kilku z nich znalazło nas, po tym jak przypadkiem trafili na nasz blog, ale zazwyczaj są to tylko partnerzy (tak nazywamy właścicieli portali, którzy polecają naszą stronę u siebie w zamian za polecenie ich stron u nas). Na razie nie znaleźliśmy minusów takiej działalności. Dzięki naszej stronie udało nam się zdobyć darmowy nocleg i darmowy posiłek. Mamy nadzieję, iż w przyszłości będzie tego więcej. Planujemy wkrótce zacząć szukać sponsorów nagród do ewentualnych konkursów organizowanych na blogu (jeżeli będą to książki lub sprzęt podróżniczy, to dodatkowo doczekają się one w blogu osobnych recenzji), a także wejściówek do niektórych muzeów i miejsc, które chcemy zwiedzić.

Mamy nadzieję, że nam się to uda. Dla tego rodzaju obiektów jest to bardzo dobry, a jednocześnie bardzo tani sposób na reklamę, zwłaszcza że będzie stale zamieszczona w Internecie, bo nie planujemy kasować bloga. Oni zyskują stałą promocję, a my na przykład darmowe wejściówki do miejsca które zwiedzimy, a następnie opiszemy w blogu. Nie jest to dla nas jakiś wielki zysk; po prostu dzięki temu możemy więcej zobaczyć i… więcej opisać.

Nie wszyscy blogerzy podchodzą optymistycznie do kooperacji z firmami. Cieszą się i cenią sobie tę, którą udało im się pozyskać, ale jednocześnie zauważają drugą stronę medalu. Niektóre firmy odnoszą się do blogerów niemal pogardliwie, nie tylko odmawiając współpracy, ale wręcz traktując ich z góry. Część wydawnictw stawia blogerom wiele wymagań: konkretna ilość czasu na przeczytanie książki i opisanie jej, recenzowanie wszystkiego, co się otrzyma, nawet jeżeli nie gustuje się w danej tematyce czy gatunku powieści, recenzowanie tylko i wyłącznie nowości książkowych itp. Podstawową wadę regularnego blogowania, które jest warunkiem zawiązania jakiejkolwiek współpracy, zauważa między innymi Alex.

- Jeśli chodzi o współpracę, to czasami trzeba o nią zawalczyć, a czasami sama da o sobie znać. Jest to dla mnie zaszczytem móc reprezentować daną firmę. Wiedzieć, że ktoś chce akurat ze mną podjąć współpracę i poprzez tą współpracę tworzyć wizerunek swojej firmy. Minusem jest to, że blogowanie zajmuje dużo czasu. Z pozoru wydaje się, że napisanie jednego posta to pestka, jednak żeby wstawić wpis z zestawem, trzeba zrobić zdjęcia, obrobić je i przesłać na bloga, a to zajmuje już więcej czasu.

- Współpraca z wydawnictwami to kontrowersyjny temat w środowisku blogerów, ale dla mnie było to naturalne, cieszyłam się, kiedy ktoś mi odpisał, a także było mi przykro, kiedy skrzynka odbiorcza mojego e-maila świeciła pustkami - mówi Domi. - Wiem też, że to ma drugą stronę medalu, niektóre wydawnictwa traktują blogerów bez szacunku, nie odpisują na wiadomości, obiecują książki, których nie wysyłają, wymagają zbyt dużo, przesyłają książki niezgodne z gustami recenzentów. A to my właśnie jesteśmy najlepszą reklamą dla nich, nasze recenzje królują na stronach księgarni, to nasi bliscy są zasypywani komunikatami w stylu: „Musisz koniecznie przeczytać/kupić tę książkę!”…

To mole książkowe nakręcają tzw. pocztę pantoflową, która dla promocji książek jest zbawienna. Warto też pamiętać, że recenzowanie książek wymaga poświęcenia o wiele więcej czasu niż np. recenzowanie kosmetyków czy ubrań otrzymanych od danej firmy. Wystarczy, gdy blogerki, które zajmują się taką działalnością, zrobią zdjęcie, wstawią na bloga i krótko opiszą, co o danej rzeczy myślą. Przeczytanie książki, która ma pięćset stron oraz napisanie o niej dobrej recenzji wymaga o wiele więcej pracy - dodaje.

Czy warto…?
Myślę, że po przeczytaniu zacytowanych wypowiedzi doświadczonych blogerów, każdy sam jest w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie o to, czy warto założyć i prowadzić bloga. Jednych przyciągnie do tego możliwość osobistego rozwoju, innych zyskania materialnych korzyści, ale jeżeli ma się czas i chęci do pisania lub fotografowania - na pewno warto spróbować.

- Teraz, po dziesięciu miesiącach prowadzenia swojego bloga, mogę powiedzieć, że to była bardzo dobra decyzja i wszystkim rozważającym taką formę wykorzystywania własnego czasu bardzo ją polecam - podsumowuje Naia. - Nie zawsze płodzenie kolejnych postów idzie tak łatwo, czasem bardzo trudno jest ubrać swoje odczucia w słowa i zajmuje to sporo czasu, ale zawsze ogromnie to pomaga uporządkować własne myśli - niejednokrotnie dopiero w trakcie tworzenia blogowej notki uświadamiałam sobie pewne rzeczy, odkrywałam wcześniej ukryte znaczenia.

Jest to świetny trening jeśli chodzi o pisanie, formułowanie własnych spostrzeżeń, analizowanie przeczytanych książek - sięga się dzięki temu głębiej i widzi więcej, staje się bardziej wyczulonym na wszelkie odniesienia, powiązania między dziełami, wspólne motywy - a do tego doskonały sposób na dokumentowanie własnych czytelniczych wrażeń - nawet kilka lat później, kiedy już w pamięci te wspomnienia zupełnie się zacierają, wystarczy zajrzeć do archiwum bloga, żeby wszystko sobie odświeżyć. Nie mówiąc już o tym, że oczywiście można zaspokoić tę podstawową potrzebę wymiany opinii, spotkać - przynajmniej wirtualnie - ludzi o gustach czytelniczych podobnych do naszych, nauczyć się czegoś od nich, przejąć ich upodobania, a także zarazić ich własnymi odkryciami. To wspaniałe uczucie, kiedy ktoś pod wpływem naszej rekomendacji sięga po jakiegoś autora/książkę i ostatecznie podziela nasz zachwyt!

Podobnie entuzjastycznie podchodzą do swojej działalności właścicielki blogów o modzie, makijażu, kosmetykach, podróżach itp. Na swoich stronach pomagają innym znaleźć ciekawe stylizacje, doradzają w sprawie tego, jakich kosmetyków warto używać, a które lepiej sobie darować, proponują interesujące eksperymenty z makijażem, chwalą się zdjęciami i ręcznymi wyrobami własnego autorstwa, proponują ciekawe miejsca, które warto odwiedzić, organizują konkursy.

Jedyne zatem, czego naprawdę potrzeba, by zacząć blogować, to odrobina wolnego czasu i dużo pasji. Dobrze jest zapamiętać, iż tego rodzaju aktywność rozwija już posiadane talenty i umiejętności, a z czasem może umożliwić znalezienie interesującej pracy. Przed rozpoczęciem pisania warto zapamiętać radę, której udzieliła przyszłym blogerom zapytana o wskazówki Alex: „Jeśli chcesz zacząć blogować, wiedz, że blog jest jak dziecko. Musisz o niego dbać, pielęgnować i okazywać mu uczucie”…

Do Wiadomości24 możesz dodać własny tekst, wideo lub zdjęcia. Tylko tu przeczyta Cię milion.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto