Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ofiara gwałciciela z Gdyni zarzuca niedociągnięcia policji. Funkcjonariusze dementują jej informacje

Red.
Błędy w działaniach policji, ścigającej gwałciciela w Gdyni, zarzuciła w poście opublikowanym na portalu społecznościowym jedna z dwóch kobiet, napadniętych tydzień temu przez zboczeńca.

Temat bardzo szybko stał się głośny w całym mieście. Ofiara napastnika, przedstawiająca się jako Wiki Zgoda, informuje m.in., że policja po zgwałceniu jej nie zleciła w dniu napaści obdukcji, a funkcjonariusze, ścigający gwałciciela, przestali się z nią kontaktować. Dodatkowo w jej poście znalazły się informacje sugerujące rzekome opóźnienia w zabezpieczaniu taśm monitoringu z wizerunkiem zboczeńca. Młoda kobieta ujawnia informacje, których dotychczas policjanci nie upubliczniali, np., w którym dokładnie miejscu, przy skrzyżowaniu ul. Morskiej i Estakady Kwiatkowskiego w Leszczynkach, została zaczepiona przez późniejszego napastnika, a także gdzie, na terenie placówki PZU, doszło do gwałtu. Jak utrzymuje Wiki Zgoda, w obu tych lokalizacjach jest monitoring, Według opinii ofiary po złożeniu przez nią zeznań sprawdzenie nagrań ze skrzyżowania ul. Morskiej i Estakady Kwiatkowskiego powinno zająć funkcjonariuszom „moment”.

Czytaj także: Ofiara gwałciciela z Gdyni ostrzega inne kobiety, aby chodziły w grupach i nosiły przy sobie gaz

Gdyńska policja oficjalnie nie udziela żadnych, dodatkowych, szczegółowych informacji na temat prowadzonego postępowania. Dopóki gwałciciel jest na wolności, mogłoby to skomplikować śledztwo i utrudnić jego ściganie. Udało nam się jednak ustalić, że policjanci zastrzeżenia, formułowane w omawianym powyżej poście, uznają za nieuzasadnione. Jak się dowiedzieliśmy, w dniu, kiedy uaktywnił się gwałciciel, czyli w ubiegły piątek, tylko jedna z napadniętych kobiet niezwłocznie po napaści zgłosiła się na policję. Funkcjonariuszom udało się jednak wkrótce doprowadzić do czynności także z kolejną z ofiar. W tym momencie kontakt z młodą kobietą z kilku różnych względów był już mocno utrudniony. Głównym problemem był stan jej upojenia. Badanie wykazało, że kobieta ma we krwi 2,5 promila alkoholu. Według policjantów mogło to spowodować, że ofiara gwałtu po prostu nie pamięta dokładnego przebiegu niektórych czynności z jej udziałem, w tym badania lekarskiego. Takie jednak się odbyło. Potwierdza to kom. Krzysztof Kuśmierczyk, rzecznik gdyńskiej policji.

- Ofiara gwałtu została już w dniu przestępstwa zbadana przez lekarza, zgodnie ze sztuką, przyjętą w takich sytuacjach - mówi kom. Krzysztof Kuśmierczyk. - Niezwłocznie, najszybciej, jak się tylko dało, wykonane zostały też tego dnia z jej udziałem wszystkie inne, niezbędne czynności. Kolejne badania i czynności zlecane były w kolejnych dniach.

Tym samym kom. Krzysztof Kuśmierczyk zaprzecza informacjom ofiary gwałtu, iż policjanci przestali się z nią kontaktować.

Jeszcze bardziej skomplikowana jest kwestia sprawdzania taśm monitoringu, o co pretensje w stronę policji także skierowała Wiki Zgoda. Aby ją wyjaśnić, spotkaliśmy się w tej sprawie z funkcjonariuszem kryminalnym z Gdyni, posiadającym niemal dziesięcioletnie doświadczenie w rozwiązywaniu podobnych przypadków.

- Osoba przedstawiająca się jako ofiara gwałtu informuje, że sprawdzenie nagrań ze skrzyżowania to dla policji powinien być moment, sugerując, jak rozumiem, że taśmy te nie były dotychczas przeglądane - mówi funkcjonariusz. - Pojawia się jednak pytanie, skąd ma taką wiedzę? Są to czyste spekulacje, które nie mają pokrycia w rzeczywistości. Policjanci nie mają w zwyczaju informować szczegółowo ofiar i świadków przy okazji prowadzonego postępowania, jakie dokładnie działania zostały już wykonane, w tym z których miejsc przeglądano taśmy monitoringu.

Czytaj także: Domniemany gwałciciel z Gdyni na taśmach monitoringu. Policja szuka zboczeńca

Policjant, pragnący zachować anonimowość, podejrzewa, że autorka postu formułując swoje opinie zasugerowała się faktem, iż nagrania z monitoringu z miejsc, o których wspomina, nie zostały upublicznione. Pokazano natomiast wizerunek domniemanego zboczeńca, uchwyconego przez kamery w innych lokalizacjach, w tym w pojeździe komunikacji miejskiej.

- Trzeba jednak pamiętać, że musimy mieć w zasadzie stuprocentową pewność, że osoba, której wizerunek jest upubliczniany, jest rzeczywiście poszukiwanym przestępcą – mówi policjant. - Wyobraźmy sobie, co by się stało, gdybyśmy pomylili się i przedstawili w mediach twarz kogoś, kto miał pecha i w tym samym czasie, kiedy doszło do gwałtu, przechodził w okolicy, być może był też podobnie ubrany do napastnika. Pomówienie niewinnego człowieka o o tak poważne i powszechnie piętnowane społecznie przestępstwo, jak gwałt, skończyłoby się wielkim skandalem i prawdopodobnie pozwem sądowym. Podkopało też całkowicie naszą wiarygodność i skomplikowało śledztwo. Nie ma więc możliwości, że „w moment” sprawdzimy taśmy monitoringu i je upublicznimy. Tym bardziej z miejsca, w którym, jak sama przyznaje ofiara gwałtu, w momencie, kiedy zaczepiał ją napastnik, było ciemno.

Co więcej, jak powiedział nam funkcjonariusz, sama decyzja o upublicznieniu taśm monitoringu nie jest łatwa także ze względów, które nazwał „operacyjnymi”.

- Jeśli mamy wizerunek sprawcy, dla nas najlepiej jest ustalić jego personalia i miejsce zamieszkania w bardziej dyskretny sposób, niż publikując go w środkach masowego przekazu - mówi policjant. - Przepytuje się świadków, porównuje nagrania ze zdjęciami notowanych recydywistów, w takim przypadku skazywanych już za przestępstwa seksualne, itp. Opublikowanie nagrania w środkach masowego przekazu ma natomiast niezaprzeczalne zalety, bo docieramy do dużej grupy osób, ale też i wiele wad. Sprawca, który dotąd mógł się łudzić, że nie znamy jego wyglądu, po upublicznieniu wizerunku może po prostu zacząć się ukrywać. Nie będzie pojawiał się w miejscu zamieszkania, być może będzie próbował zmieniać wygląd, farbując włosy, nosząc ciemne okulary, czy zapuszczając, bądź doklejając brodę, lub wąsy. Na pewno nie ubierze się tak samo, jak w dniu przestępstwa. Nie będzie nosił przy sobie dokumentu tożsamości, co przy przypadkowej kontroli za jakieś drobne wykroczenie utrudni jego identyfikację. Może też spróbować uciec za granicę. To wszystko musimy brać pod uwagę i ujawniać nagrania z monitoringu z głową. Dlatego, jeśli ktoś spodziewa się, że natychmiast, jeszcze w dniu przestępstwa, ujawnimy takie zapisy w mediach, to po prostu ma nikłe pojęcie o specyfice naszej pracy. Podobne zresztą nie pomaga nam, jak świadkowie, bądź ofiary przestępstw ujawniają na własną rękę szczegóły, nie podawane wcześniej do publicznej wiadomości, bądź też podważają styl i efekty naszej pracy. Można sobie wyobrazić, że zniechęci to do kontaktu z nami niektórych świadków, mogących wnieść istotne informacje do sprawy.

Czytaj także: Gwałciciel grasuje w Gdyni. Policja szuka świadków napaści na kobiety

Kom. Krzysztof Kuśmierczyk, rzecznik gdyńskiej policji, pytany o taśmy monitoringu, podkreśla, że jego zdaniem wizerunek domniemanego gwałciciela został opublikowany w mediach bardzo szybko, już po kilku dniach od przestępstwa.

- Czynności polegające na analizowaniu taśm monitoringu zostały wszczęte natychmiast – mówi kom. Krzysztof Kuśmierczyk. - Nadal weryfikujemy wszystkie miejsca, w których mógł pojawiać się przestępca. Szybko udało się ustalić jego wizerunek i został on upubliczniony. Zapewniam, że w przypadku innych miejsc, w których działał przestępca, w tym w okolicach Chyloni, gdyby było to takie proste, jak niektórzy uważają, już byśmy też to zrobili. Kwestia schwytania sprawcy napaści na kobiety jest dla nas absolutnie priorytetowa i osoby, które niepokoją się o styl naszych działań mogę zapewnić, że każdy z zaangażowanych w sprawę funkcjonariuszy robi wszystko, aby jak najszybciej doszło do zatrzymania tego groźnego przestępcy.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto