Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Parowóz Dim sum - pierogi, które podbiły Open'era [ZDJĘCIA]

Przemysław Ziemichód
Parowóz Dim sum - pierogi pełną parą [ZDJĘCIA]
Parowóz Dim sum - pierogi pełną parą [ZDJĘCIA] naszemiasto.pl
Zanim przyszedł pierwszy sukces był pot, mnóstwo ciężkiej pracy i poparzone ręce. – Food truck to była dla mnie terapia szokowa – przyznaje właściciel Parowozu. Dziś pierożkami z warszawskiej restauracji zachwyca się cała Polska.

Gotowanie pełną parą
Dim sum to zbiorcza nazwa przekąsek podawanych często na parze, znanych z kuchni południowych Chin. Wśród nich zdecydowanie najpopularniejsze są niewielkie pierożki Jiaozi (lub Gaozi). W chinach zamówimy je przeważnie z wieprzowiną (lub wieprzową słoniną) i krewetkami.

Pierogi, choć lepione z wyprzedzeniem, wstawiane są na parę surowe, w specjalnych parownikach wykonanych z bambusa . Parująca woda przechodząca przez koszyki gotuje je w ciągu kilku minut. Wyczucie czasu jest tu kluczowe, bo jeśli przerwiemy gotowanie zbyt wcześnie Jiaozi będą niedogotowane, jeśli zbyt późno, staną się kleiste i mogą przywierać do papieru, na którym są ułożone. Rzecz jasna, dużo trudniej kontroluje się czas gotowania, jeśli pierogi gotujemy ustawione piętrowo na kuchenne niewielkiego foodtrucku. A tak właśnie jeszcze do niedawna wyglądał wyglądała codzienność Parowaru, który dziś swoje pierogi sprzedaje z niewielkiej restauracji położonej na warszawskim Młynowie.

Ważne jest jedzenie
W skromnie urządzonym lokalu gości wita kilka stolików, skromna lada i ascetyczny wystrój.
To bardziej centrum dystrybucji niż restauracja, bo jak przyznaje Jan Steckiewicz pomysłodawca restauracji, większość zamówień Parowóz sprzedaje na wynos. Brak kolorowych lampionów i typowych dla takich miejsc dekoracji tłumaczą jednak inne powody. - Nie lubię przepychu. Nie lubię dodatkowo płacić za to, że restauracja jest pięknie zaprojektowana, ma ładny wystrój. Dla mnie ważne jest samo jedzenie. Nie będę udawał, że jestem mistrzem gastronomii, ważne, żeby nasze pierogi były smaczne – mówi Jan Steckiewicz, twórca Parowozu i dodaje, że pomysł na pierożki przyszedł, jak często w takich sytuacjach bywa, z zagranicy. Jan zaczął od uważnej obserwacji trendów kulinarnych. Pierogowy food truck, od którego wszystko się zaczęło wstrzelił się ze swoim otwarciem w idealny moment, gdy Warszawa zachorowała na punkcie Dim Sum. Mimo to, początki nie należały do zachęcających. Restauracja sprzedawała zaledwie 10 porcji pierogów dziennie, co z trudem zapewniało biznesową płynność. Punktem zwrotnym okazał się wyjazd na festiwal Open'er. Ilość sprzedawanych porcji skoczyła do pięciuset, a w raz nią przyszły kolejne imprezy, festyny i zaproszenia. Dziś, charakterystyczna fioletowa ciężarówka podróżuje po całej Polsce serwując swoje specjały od morza po góry.

Chiński pieróg, kosmopolityczne nadzienie
Jak przyznaje właściciel Parowozu, chiński w całym biznesie jest przede wszystkim pomysł. - Używamy formy pierogów na parze, ale eksperymentujemy z własnym nadzieniem – mówi Jan. Wsad do pierogów, jeśli nie liczyć tradycyjnej wersji z krewetką i wieprzowiną, stanowi wariacje na temat smaków całej Azji. Mamy tu więc takie egzotyczne połączenia jak soczewica z imbirem (14zł), fenomenalne ziemniaki z kokosem i curry (15zł), lekki kurczak z kolendrą (15zł), czy jagnięcinę wraz jagodami goji (17zł). Część smaków zaskakuje, do innych trzeba przywyknąć. Z całą pewnością brak tu konwencjonalnych zestawień. - Mamy już dość pytań o pierogi ruskie, albo z kapustą i grzybami – śmieje Jan. Każda porcja to w sumie dziesięć aromatycznych pierogów naszego wyboru. W dowozie, niestety, serwowanych bez tradycyjnego bambusowego parownika.

Zobacz też: Jack's Cinema. Restauracja i kino w centrum Warszawy [ZDJĘCIA, WIDEO]


Food truckowa terapia szokowa

Parowóz należy do niewielkiego grona foodtrucków, które mogą pochwalić się własnym lokalem. A to, w branży mobilnych jadłodajni należy uznać za duży sukces. Zanim jednak, zachęceni przykładem, ruszycie zakładać własną restauracje na kółkach warto pamiętać o realiach pracy. - Food truck był dla mnie trochę terapią szokową. W dużej restauracji menu może być ogromne. W food trucku całe serce wkłada się w jeden produkt. Albo się go robi dobrze, albo się odpada - mówi Jan.

Do długich godzin ciężkiej pracy w warunkach przypominających zatłoczoną saunę dochodzą jeszcze poparzenia rąk i wnikliwe kontrole sanepidu. Trudno się więc dziwić, że załoga fioletowego „jadłobusu” z radością powitała otwarcie restauracji przy Zawiszy. Od tego czasu minęło już ponad cztery miesiące. Jan Steckiewicz wraz ekipą przygotowują się już do kolejnego foodtruckowego sezonu i myśli o poszerzeniu zarówno oferty gastronomicznej, jak i samego lokalu. Z obecnym menu nie powinno być to szczególnie trudne.

Parowóz Dim Sum, Zawiszy 14 (wejście od Radziwie)


Jeśli jesteś zainteresowany patronatem naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Parowóz Dim sum - pierogi, które podbiły Open'era [ZDJĘCIA] - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto