Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PIŁA - Redakcja "NIE" pogrąża w sądzie byłego współpracownika z Piły

Agnieszka Świderska
Andrzej Rozenek ujawnił wczoraj na sali sądowej kulisy zdemaskowania Marka Paprykarza
Andrzej Rozenek ujawnił wczoraj na sali sądowej kulisy zdemaskowania Marka Paprykarza Agnieszka Świderska
To, że Waldemara T. Piątka vel Marka Paprykarza, antybohatera największego w tym roku skandalu medialnego, nie było wczoraj na sali sądowej pilskiego sądu, nie było dla nikogo zaskoczeniem.

Była za to nim linia obrony, którą przyjął jego pełnomocnik, którego z kolei broni jedynie to, że pełnomocnikiem był zaledwie od kilku godzin.

– Z tego co usłyszałem, wynika, że jedyną osobą, która wiedziała, gdzie w dniu, w którym w Śmiłowie miały się odbywać imieniny Henryka Stokłosy przebywał minister Zbigniew Ćwiąkalski, jest Waldemar T. Piątek – mówił już po wyjściu z sali sądowej Andrzej Rozenek, zastępca redaktora naczelnego tygodnika „NIE”.

Tyle że w to nikt już nie wierzy, a tygodnik „NIE” wydał ponad 214 tys. złotych na sprostowanie tych kłamliwych informacji. Teraz tych pieniędzy żądają od Waldemara T. Piątka.
– Do tej pory nie jestem w stanie zrozumieć jego motywów – mówi Andrzej Rozenek. – Potrafił być naprawdę przekonujący.

Rzadko kiedy przy sprawie takiego kalibru jak wizyta ministra sprawiedliwości u wypuszczonego właśnie z aresztu dawnego klienta redakcja dysponuje naoczną relacją dziennikarza, dwoma oświadczeniami podpisanymi przez świadków oraz nagraniem trzeciego. To właśnie zmyliło szefów tygodnika, którzy zdecydowali się na druk tych rewelacji. Kiedy wyszło na jaw, że w tamtym dniu minister nie bawił się u Stokłosy, tylko na turnieju w Zakopanem, sprawdzali nawet, czy przypadkiem nie poleciał stamtąd do Śmiłowa.

Waldemar T. Piątek był w tym czasie dwukrotnie w redakcji w Warszawie. „Pękł” dopiero za drugim razem, kiedy zobaczył zdjęcia Ćwiąkalskiego z Zakopanego łącznie z godziną, w której zostały wykonane.

– Tłumaczył się wtedy, że był po kilku drinkach, więc mógł pomylić Ćwiąkalskiego z kimś innym – mówi Rozenek. – Wcześniej był gotów nawet w sądzie bronić swojej wersji.
W ostatnim czasie najwyraźniej jednak zmienił zdanie. Nie przeszkodziło to jednak jego pełnomocnikowi złożyć wniosku o oddalenie pozwu spółki URMA, wydawcy tygodnika „NIE”, jako bezzasadnego. Zaprzeczają jednak temu zeznania nie tylko Rozenka, ale także współautorki obu tekstów, Bożeny Dunat, która wczoraj również zeznawała przed sądem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: PIŁA - Redakcja "NIE" pogrąża w sądzie byłego współpracownika z Piły - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto