Plaga komarów w Warszawie. Czy miasto przeprowadzi opryski?

Tak potężnej chmary komarów w Warszawie nie było od lat. Do tej pory normalnym było, że wzmożona ilość nieprzyjemnych owadów pojawiała się w dzielnicach położonych blisko rzeki. Teraz opanowały całą stolicę. Specjaliści tłumaczą, że za obecny stan rzeczy odpowiada pogoda. Stanisław Ignatowicz - dr hab. SGGW wyjaśnił portalowi se.pl, że długa susza na przemian z ulewnymi deszczami to idealne warunki do wylęgu komarów. - Jedna samica komara składa 2000 jaj w 30 miejscach. Robi to w wodach stojących, których nie brakowało po ulewach. Następnie ciepło wspomaga tylko rozwój jaj - mówił profesor na łamach se.pl

Komary nie kąsają nas już tylko w plenerze - na parkowej ławce czy Bulwarach Wiślanych. W tym roku owady postanowiły... podróżować miejską komunikacją. Mieszkańcy stolicy opisują tego rodzaju zdarzenia na forach dzielnicowych. - Dzisiaj rano było ich sporo w 2-jce (tramwaj linii 2 - red.). Możecie się śmiać, ale wyszłam bardzo pogryziona, jak nigdy - relacjonuje jedna z mieszkanek Białołęki. - Nie mogłam się dziś wieczorem odpędzić wracając z pracy - potwierdza kolejna internautka. - Wczoraj i dzisiaj rano też były w 17 (tramwaj linii 17 - red.), ale kilka - dopowiada kolejna ofiara plagi komarów.

Dość popularnym rozwiązaniem na rozwiązanie problemu, z jakim zmagają się obecnie warszawiacy są opryski środkami chemicznymi, skutecznie tępiącymi uciążliwe owady. W tym roku z takiego narzędzia skorzystali m.in. Szczecin czy Dąbrowa Górnicza. Jednak stolica Polski rezygnuje z oprysków. Taką informację na łamach różnych mediów przekazali zarówno Mariusz Burkacki - rzecznik Zarządu Zieleni, jak i Dominika Wiśniewska z biura prasowego stołecznego ratusza. Urzędnicy argumentują, że opryski - poza tym, że zwalczą komary - zaszkodzą innym owadom i zwierzętom i nie są do końca skuteczne. - Po pierwszym deszczu chemikalia się zmywają i nie przynoszą żadnego skutku - tłumaczyła Wiśniewska na falach stołecznej Eski.