Magdalena Kordas z Warszawy, wolontariuszka Fundacji Azylu pod Psim Aniołem, od kilku lat zajmuje się szukaniem nowych domów dla porzuconych bernardynów. – Działamy na terenie całego kraju. Od niedawna mamy też własną stronę internetową – mówi wolontariuszka.
Na stronie www.bernardyn.com.pl można znaleźć najnowsze informacje o psach, które czekają na adopcję. – Są jednak warunki adopcji, które musi spełnić kandydat – podkreśla Kordas.
Wolontariusze przyjeżdżają najpierw do domu kandydata. Sprawdzają warunki, w których miałby mieszkać pies, rozmawiają z sąsiadami. Potem trzeba podpisać umowę adopcyjną. – Jeśli oddajemy psa, który nie był wykastrowany, to nowy właściciel musi podpisać zobowiązanie, że najpóźniej w ciągu miesiąca pies przejdzie taki zabieg – wyjaśnia Kordas.
Potem wolontariusze co jakiś czas odwiedzają nowy dom adoptowanego bernardyna. Czasem proszą również o wysyłanie zdjęć, aby mogli zobaczyć w jakim stanie jest pies. – Psy nie są oddawane na łańcuch – zastrzega wolontariuszka
Nie jest łatwo znaleźć dom dla psa
Magdalena Kordas przyznaje, że znalezienie odpowiedniego domu dla bernardyna jest problemem, bo to duże psy i wymagają uwagi. – Zdarzają się i dobre miesiące. W marcu udało nam się znaleźć domy dla pięciu psów – zaznacza Kordas.
W tej chwili na nowy dom czeka w całej Polsce ponad 50 bernardynów. – Mamy m.in. dwa psy, które były ofiarami tegorocznej powodzi. Mają problemy skórne – wylicza Magdalena Kordas.
Do czasu znalezienia nowego domu wolontariusze albo sami zbierają pieniądze na utrzymanie psa, albo proszą o pomoc fundacje. – Zazwyczaj bernardyn trafia do hotelu dla psów. Miesięczny koszt utrzymania to około 400 zł. Dlatego zbieramy pieniądze gdzie się da. Korzystamy z serwisów społecznościowych, prosimy o pomoc rodzinę – opowiada wolontariuszka.
Dlaczego ktoś porzuca bernardyna?
Mimo, że rasa budzi o ogólną sympatię, to mało kto zdaje sobie sprawę jak niełatwo jest zadbać o bernardyna. – Ludzie oglądają film Beethoven i myślą, jaki to fajny piesek. Oczywiście jako szczeniak jest mały. Ale potem rośnie – mówi Magdalena Kordas.
Wiele osób kupuje psa bez rodowodu na aukcjach internetowych. Potem okazuje, że z powodu uwarunkowań genetycznych, taki pies choruje. Leczenie okazuje się zbyt drogie i bernardyn trafia na bruk. – Kupując szczenienia musimy pamiętać, że czeka nas 15 lat odpowiedzialności za niego. Lepiej zawczasu przygotować sobie plany wakacyjne – dodaje Kordas.
Zobacz również:
Co mówią psy - szkolenie z podstaw dogoterapii
Nie wystarczy, żeby pies miał budę
Ostatni dzwonek, by zaczipować psa
Michał Piróg na łańcuchu [zdjęcia]
Fibi - najsympatyczniejszy kundelek Warszawy
Na ratunek zwierzętom w Warszawie [wideo]
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?