Potoki 5 - zabytek, którego nikt nie chce, na wsi, której nie ma

Wieś w centrum miasta
Obecna ulica Potoki to jedna z ostatnich pozostałości po wsi o tej samej nazwie, tylko w liczbe pojedynczej, która kiedyś się tu znajdowała. Jej powstanie datowane jest na drugą połowę XIX wieku. Tereny już od dawna przynależą do Warszawy, po kurach i gęsiach na podwórku nie ma śladu, a mieszkańcy mają do metra najdalej kilkaset metrów. Obok starej zabudowy powstają nowe inwestycje. Jeden z deweloperów oferuje tu “wille miejskie” pod nazwą Ogrody Potoki. Metr kwadratowy własnego luksusu kosztuje co najmniej 10 tysięcy złotych. Obok nich, przy ubitej drodze, stoją wiejskie zabytkowe domki, na czele z wybudowanym w 1880 roku dworkiem.

Niewygodny zabytek
Płaski teren, bliskość zieleni i centrum sprawia, że wiele osób chciałoby tu mieszkać, szczególnie, jeśli własne “M” oznaczałoby w tym przypadku zabytkowy dworek. Niestety, budynek jest w opłakanym stanie i grozi mu zawalenie. Właściciele nie mają pieniędzy na remont, chętnie sprzedaliby dworek komuś, kto by go odnowił, ale mają związane ręce. Dworek jest bowiem wpisany do gminnej ewidencji zabytków, a na jego wykreślenie z niej nie zgadza się konserwator.

Stoi, dopóki się nie zawali
Brak zgody na jakikolwiek remont sprawia, że zabytkowy dworek marnieje na naszych oczach. Brakuje mu fundamentów, dachu, w środku szaleje wilgoć i grzyb. Słowem, potrzebny jest mu gruntowny remont, który pochłonąłby zapewne znacznie więcej, niż kupienie mieszkania w Ogrodach Potoki. Gdy budynek się zawali, właściciele okolicznych pól uprawnych i domów pewnie pozbędą się swojej własności. A wtedy wieś Potok pozostanie już tylko wspomnieniem.