Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

POZNAŃ - Rosjanie poszukują pistoletów z pojedynku Puszkina

Sławomir Kmiecik
Malarz Dimitrij Beljukin uwiecznił na płótnie ostatnie dni życia postrzelonego Puszkina
Malarz Dimitrij Beljukin uwiecznił na płótnie ostatnie dni życia postrzelonego Puszkina Reprodukcja obrazu Dimitrija Beljukina, 123rf, wikipedia
Rosjanie mają nadzieję znaleźć w Poznaniu zaginione przed laty pistolety Aleksandra Puszkina, za pomocą których poeta w 1837 roku stoczył śmiertelny pojedynek się z Georgem D'Anthesem.
Dlaczego ta broń, dziś uznawana w Rosji za relikwię po narodowym wieszczu, miałyby być przechowywana lub ukryta gdzieś w stolicy Wielkopolski? Wiadomo, że Puszkin, najwybitniejszy przedstawiciel rosyjskiego romantyzmu, autor takich dzieł, jak tragedia "Borys Godunow", czy poemat "Eugeniusz Oniegin", nie miał żadnych związków z Poznaniem, nigdy tu nawet nie był w ciągu swego krótkiego, 38-letniego życia.

Klucz do rozwiązania tej zagadki leży w ustaleniu losów kolekcji przedwojennego oficera z Poznania, majora Albina Ziemeckiego z 15. Pułku Ułanów Poznańskich, który był ostatnim znanym właścicielem słynnych pistoletów. Sprawa ma dodatkowy, tragiczny wymiar, bo oficer został rozstrzelany przez Rosjan w Katyniu w 1940 roku. - Tak dramatycznie układała się historia naszych narodów - mówi konsul Jurij Rożkow skonfundowany informacją o losie poznańskiego ułana.

Dyplomata z Kaliningradu nie chce jednak, aby sprawa poszukiwania broni narodowego wieszcza miała polityczny kontekst, więc woli opowiadać o najświeższych ustaleniach.

Z pomocą poznańskich rusycystów i bibliotekarzy Jurij Rożkow odszukał artykuł w numerze 5 magazynu ilustrowanego "Światowid" z 1937 roku", w którym - z okazji 100-lecia śmierci Puszkina - ogłoszono, że pistolety poety znajdują się w Polsce. Gazeta wyjaśniła, że major Albin Ziemecki z Poznania krótko przed wybuchem pierwszej wojny światowej kupił tę sławną broń od pewnego rosyjskiego oficera w Warszawie.


Była to ozdoba kolekcji i duma majora. W 1937 roku pokazał swój cenny eksponat na wystawie w Warszawie. A "Światowid" przedstawił na łamach zdjęcie i szczegółowy opis broni wyprodukowanej dla Puszkina w 1836 roku przez znaną fabrykę rusznikarską Lepage w Paryżu - tę samą, która niegdyś wytwarzała broń dla Napoleona. Oto jak przedwojenny magazyn pisał o pistoletach: "Znajdują się w efektownym pudle drewnianym, obitym metalem, z blaszką w środku wieka zdobną w inicjały A.S.P. Od wewnętrznej strony wieka, na aksamicie widnieje na skórce kwadratowej napis: <>. W pudle jeszcze dzisiaj znajdują się odlane ołowiane kule oraz miedziane kapiszony, które były użyte w pojedynku. W jednym z narożnikowych schowków znajduje się bilet loterii dobroczynnej ze stycznia 1837 r. przygotowany do przybijania prochu".

Dziennikarz "Światowida" dowodził, że pistolety Puszkina są "jedną z największych, aczkolwiek tragicznych pamiątek po świetnym poecie rosyjskim".

Kim był natomiast polski ułan, z zawodu lekarz weterynarii, któremu około roku 1914 udało się pozyskać z Rosji tak cenną broń? - To był pułkowy weterynarz, bardzo lubiany i szanowany oficer - zapewnia Tadeusz Jeziorowski, dyrektor Wielkopolskiego Muzeum Wojskowego w Poznaniu, znawca dziejów 15. Pułku Ułanów Poznańskich. - Miał opinię osoby bardzo inteligentnej i nietuzinkowej. Na to wskazywały zresztą jego oryginalne zainteresowania kolekcjonerskie.

Droga życiowa majora Albina Ziemeckiego była typowa dla przedwojennego polskiego oficera, czyli znaczona patriotyzmem i służbą dla państwa. Urodził się w 1 marca 1890 roku w Warszawie. Uczęszczał do prywatnego gimnazjum humanistycznego, ale w 1904 roku za udział w strajku szkolnym został wydalony z gimnazjum. Maturę zdał jako ekstern, a po studiach w warszawskim Instytucie Weterynarii, krótko przed wybuchem I wojny światowej, uzyskał dyplom lekarza weterynarii. W lutym 1917 roku zgłosił się do Dywizji Strzelców Polskich, potem uczestniczył w walkach z bolszewikami i w czasie zdobywania Bobrujska został ranny. Uzyskał awans na rotmistrza, ale nie został w wojsku, lecz w czerwcu 1918 roku przyjął posadę w Zakładzie Anatomii Zwierząt Domowych UW.


Ciągnęło go jednak do wojska i w lipcu 1919 roku przyjechał do Poznania, gdzie objął stanowisko naczelnego lekarza weterynarii w formowanym w Biedrusku 2. Pułku Ułanów Wielkopolskich. Zorganizował tam między innymi centralny szpital dla koni oraz szkoły sanitariuszy i podkuwaczy. W 1927 roku został majorem, a dwa lata później trafił do 15. Pułku Ułanów Poznańskich. W końcu 1938 roku miał być przeniesiony z pułku na stanowisko w sztabie, ale na tym okresie urywa się dokumentacja jego służby.

- Major Ziemecki w 1939 roku został zmobilizowany, ale nie wiemy, czy poszedł na pierwszą linię frontu, czy do ośrodka zapasowego w Kraśniku - podkreśla historyk Wojciech Śmigielski ze Stowarzyszenia Katyń w Poznaniu, autor biogramów ofiar zbrodni katyńskiej. - Tym bardziej nie sposób ustalić, w jakich okolicznościach dostał się do sowieckiej niewoli.

Wiadomo, że trafił do obozu w Kozielsku, skąd do jego matki w Warszawie dotarła jedna kartka pocztowa. Wywieziono go z obozu 12 kwietnia 1940 roku, a następnego dnia zastrzelono w lesie katyńskim. Podczas ekshumacji w 1943 roku pracownicy ekspedycji PCK zidentyfikowali jego zwłoki na podstawie świadectwa szczepienia i fragmentu pisma służbowego.

Na liście ofiar widnieje pod numerem 4340. Tabliczka epitafijna na Polskim Cmentarzu Wojennym w lesie katyńskim przypomina podstawowe fakty z jego biografii. O talentach i pasji kolekcjonerskiej, rzecz jasna, nie ma tam wzmianki. Tymczasem Ziemecki studiował dodatkowo malarstwo, a w 1913 roku wystawiał nawet swoje prace w Zachęcie. Po przyjeździe do Poznania zaczął zbierać dzieła sztuki i broń.

Jeśli w 1939 roku Niemcy zajęli mieszkanie majora, to bez wątpienia zabrali jego kolekcję. A czy pistolety wcześniej mógł ukryć w Poznaniu ktoś z rodziny oficera, na przykład jego żona, Jadwiga, na co liczą Rosjanie?

- To scenariusz możliwy, ale oparty na spekulacjach - zastrzega Wojciech Śmigielski ze Stowarzyszenia Katyń. - Nie wiemy nawet, kiedy i jak pani Ziemecka trafiła z Poznania do Warszawy. Wiadomo, że była żołnierzem AK, została aresztowana i zamordowana w siedzibie gestapo przy alei Szucha.

Państwo Ziemeccy byli bezdzietni. Kto więc dziś mógłby rzucić więcej światła na losy pistoletów Puszkina z kolekcji poznańskiego ułana?



Na tropie broni sławnego poety
Sprawa broni Puszkina jest owiana tajemnicą. Zanim tropy skierowano do Poznania, w 1934 roku w Leningradzie ukazała się książka, w której N. I. Sobolew próżno dociekał, co stało się z pistoletami. Ustalił tylko, że poeta zakupił je w Petersburgu w firmie Kurakina. Ich zaginięcie autor tłumaczył tym, że pod wpływem sugestii z opisu pojedynku "Oniegina" szukano broni typu przestarzałego, a ta prawdziwa umknęła uwadze zainteresowanych. Trafiła do Poznania, ale w czasie II wojny światowej znów zaginęła. W 1949 roku "Życie Warszawy" opublikowało notatkę o fotografii pistoletu Puszkina umieszczonej w Muzeum Narodowym, a później informację, że przedwojenny posiadacz tej broni Albin Ziemecki od 1939 roku... "przebywa za granicą". Rok temu w rosyjskim piśmie "Nasze Nasledie" Wiktor Fajbisowicz wrócił do sprawy broni poety. Artykuł zatytułował wymownie: "Para pistoletów, dwie kule - i nic więcej...".

Kto zna losy pistoletów?
Broń Puszkina mogła zostać w czasie wojny zniszczona, zagubiona, wywieziona do Niemiec lub innego państwa, ale jest całkiem prawdopodobne, że nie opuściła Poznania i spoczywa dziś w czyjejś prywatnej kolekcji. Jeśli ktoś zna jej losy - prosimy o informacje. Może w Poznaniu żyje nadal ktoś z rodziny lub znajomych Ziemeckich? Do posiadania pistoletów Puszkina parę lat temu przyznawała się wprawdzie warszawska rodzina Piskorskich, ale te rewelacje nie brzmiały zbyt przekonująco. Ponoć Tomasz Piskorski przed laty otrzymał cenną broń w prezencie od hrabiego Wodzińskiego. Pudełko ukryte na strychu cudem miało przetrwać wojnę zawieruchę w zniszczonym domu na Czerniakowie, a obecnie rzekomo jest przechowywane w depozycie bankowym jako rodzinny skarb. Strona rosyjska swoje poszukiwania koncentruje jednak na Poznaniu, bo tu wiedzie najpewniejszy trop związany z osobą majora Ziemeckiego.

Dlaczego Puszkin stanął do pojedynku i w jakich okolicznościach zmarł?
O pojedynku Aleksandra Puszkina z Georgem D'Anthesem zimą 1837 roku huczała cała Rosja i spora część Europy. Poszło o kobietę - młodą i piękną Natalię Gonczarową - którą wieszcz poznał w 1829 roku, gdy miała zaledwie 16 lat. "Gdym ujrzał ją po raz pierwszy, dostałem zawrotu głowy" - wyznał w liście do świekry.

Zakochany poeta poślubił Natalię dwa lata później - w roku 1831. Jego małżonka, uchodząca za jedną z najładniejszych kobiet w Petersburgu, była dość frywolną kokietką, miała opinię lalki, bywała na niemal wszystkich balach w pałacu carskim i ciągle otaczał ją krąg adoratorów. Kiedy pojawiła się plotka o jej romansie z przystojnym wojskowym, emigrantem z Francji, baronem D'Anthesem, Puszkina ogarnęła niepohamowana wściekłość. Tym bardziej że dostał w tej sprawie niemiły anonim, a świadkowie potwierdzili, że oficer adorował jego śliczną małżonkę w sposób wręcz prowokacyjny.

Oszalały z zazdrości Puszkin wyzwał D'Anthesa na ubitą ziemię. 27 stycznia 1837 roku stanęli z bronią naprzeciw siebie pod Nową Wsią koło Petersburga. Kapitan, dobry strzelec z kirasjerskiego pułku, wypalił pierwszy i trafił poetę w podbrzusze, a ten zdążył jedynie drasnąć przeciwnika w prawą rękę. Inni twierdzą, że ołowiana kula przebiła pierś Puszkina, raniąc go nieco powyżej serca. Z placu został zniesiony nieprzytomny i męczył się jeszcze przez dwa dni.

Zmarł z powodu obrażeń wewnętrznych, wykrwawienia i infekcji. Lekarze oceniają, że gdyby Puszkin pojedynkował się w dzisiejszych czasach, to udałoby się go uratować dzięki szybkiej operacji i terapii antybiotykowej. Car pochował poetę bez rozgłosu i spłacił jego długi, owdowiałej Natalii zapewnił pensję, D'Anthes tymczasem zrezygnował z kariery wojskowej i opuścił Rosję, a według innej relacji - osiadł w majątku ziemskim. Plotką okazały się natomiast informacje, jakoby Adam Mickiewicz, czując "solidarność romantyków", wyzwał na pojedynek zabójcę Puszkina.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto