Pracownicy krzepickiego "Andersa" nadal bez wypłat

W krzepickiej spółce Anders, o której pisaliśmy trzy dni temu, ludzie nadal są bez pieniędzy. Od tygodnia księgowa z Czarnej Białostockiej zapewnia pracowników, że lada dzień wypłaty za czerwiec trafią na ich konta.

- Mam nadzieję, że uda się czegoś dowiedzieć, jestem w kontakcie telefonicznym z główną księgową - zapewnia Roman Chałka.

Urząd Skarbowy w Kłobucku złożył do sądu wniosek o upadłość firmy.

- Był już kiedyś inwestor, który interesował się naszą firmą. Są tutaj nowoczesne maszyny, więc mamy nadzieję, że po przejęciu ich przez syndyka jeszcze nie wszystko będzie stracone - mówi Jakub Niedźwiedzki, majster.

Niedźwiedzki jest jedną z zaledwie pięciu osób, które z końcem sierpnia nie trafią na bruk. Mają zostać tutaj po to, żeby pilnować zakładu. Reszta pracowników krzepickiego "Andersa" pracuje do końca sierpnia - wtedy kończy im się trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Co potem? Właśnie to pytanie wszyscy sobie tutaj zadają, ale nie potrafią znaleźć na nie odpowiedzi. - Obiecuja nam ze dostaniemy pensje, ale przecież obietnicami jeszcze nikt się nie najadł. A my ostatnią wypłatę dostaliśmy za maj. Od tej pory jesteśmy zostawieni sami sobie. Przychodzimy do pracy, siedzimy w tych ciemnych pomieszczeniach, a pieniędzy jak nie było, tak nie ma - mówi Dagmara Grajcar.

- Wniosek o upadłość złożyliśmy w częstochowskim sądzie rejonowym 21 lipca. Teraz wszystko w rękach sądu, ale nie wiadomo, jak długo potrwają procedury. Sąd zdecyduje o upadłości tej firmy albo o wszczęciu procedur naprawczych - mówi Jan Jagieła, zastępca naczelnika Urzędu Skarbowego w Kłobucku.

Pracownicy się niecierpliwią, bo znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Muszą przecież normalnie funkcjonować, a bez pieniędzy nie jest to możliwe.

Sytuacja na rynku pracy też nie jest zachęcająca, trudno teraz znaleźć stałe zajęcie.

- W lipcu stopa bezrobocia wyniosła 10.2 proc. W całym powiecie mamy 3 tys, 80 osób bezrobotnych - mówi Małgorzata Szymanek, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy.