- Rzuciły mi się w oczy dwie rzeczy - dużo zieleni i dźwigów. To dobrze, że wasza stolica buduje nie tylko stadiony- mówił Platini, którego do Warszawy ściągnęła właśnie chęć poznania nowego prezydenta Polski.
- Pierwszy raz w czymś takim uczestniczyłem. Po jednej stronie stołu zasiedli prezydent Polski, prezydent Warszawy [Hanna Gronkiewicz-Waltz - red.] i minister sportu [Adam Giersz - red.]. Po drugiej - trzech byłych piłkarzy o międzynarodowej renomie - śmiał się prezydent UEFA, któremu towarzyszyli na spotkaniu prezes PZPN Grzegorz Lato i ambasador turnieju Euro 2012 Zbigniew Boniek.
Szef UEFA i "Zibi" wspominali lata, gdy wspólnie występowali w Juventusie. - Boniek nauczył mnie kilku słów po polsku, w tym tego jednego, którego nie chcę wypowiadać. Mówił tak zawsze, gdy nie podałem mu piłki - śmiał się Platini. - Co to było za słowo? Oczywiście chodziło mi o patronkę polskich piłkarzy - dorzucił Boniek.
Żart ten nie spodobał się naszemu legendarnemu bramkarzowi Janowi Tomaszewskiemu.
- Jak tak można mówić, przecież piłkarze mają żony. Jak one się czują po takich słowach? Być może, gdybym był przystojny i rudy, to k... byłaby moją patronką, ale nie jestem - odpowiada Bońkowi Tomaszewski.
Platini zapewniał, że wizyta w Warszawie miała charakter wyłącznie kurtuazyjny. Na dziś UEFA nie ma do Polski większych zastrzeżeń związanych z organizacją mistrzostw Europy.
- Jest kilka drobnych problemów, zwłaszcza jeden [autostrady - red.] wymaga przedyskutowania, ale to nie zmienia ogólnie dobrej oceny polskich przygotowań. Nawet jeśli pewne rzeczy nie powstaną na czas, to i tak Polska na tym zyska. Gdyby nie Euro, powstałyby jeszcze później - stwierdził Platini.
Nie chciał zdradzić, o jakie problemy mu chodzi. Uchylił się również od odpowiedzi na pytanie, jak na naszym tle wypada drugi współgospodarz.
- Wiem, że Polska włożyła wiele wysiłku w przygotowania. Na Ukrainie ten wysiłek musi być mocniejszy, bo ma do przebycia dłuższa drogę niż wy - stwierdził dyplomatycznie.
Bardziej dosadny był w kwestii walki ze stadionowymi chuliganami, o których również pytano go w czwartek. Prezydent UEFA nie podziela obaw Włochów, którzy boją się, że w trakcie Euro może dojść do podobnych burd jak w trakcie ich wtorkowego meczu eliminacyjnego z Serbią w Genui.
W opublikowanym w czwartek wywiadzie dla dziennika "La Gazzetta dello Sport" włoski minister spraw wewnętrznych Roberto Maroni opowiedział się za tym, aby szefa serbskich chuliganów oskarżyć o "próbę dokonania masakry". Jego zdaniem niewiele brakowało, aby powtórzyła się tragedia ze stadionu Heysel w Brukseli, gdy w 1985 r. przed finałem Pucharu Europy zginęło 39 osób. - Nie jestem policjantem, o pewne kwestie powinniście raczej pytać przedstawicieli polskiego rządu. Jestem jednak pewien, że podczas Euro nic podobnego się nie wydarzy - zapewniał.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?