Pan Jerzy chciał wysłać paczkę pocztą kurierską do operatora telefonii komórkowej w Warszawie. Po czterech dniach otrzymał zawiadomienie, że wysłaną do stolicy przesyłkę... może odebrać w łódzkiej placówce poczty. Na miejscu dowiedział się, że przyczyną niewykonania usługi był brak dokładnego adresu. W centrali Poczty Polskiej usłyszał jedynie: "Jak się panu nie podobają nasze usługi, to może pan skorzystać z usług innych operatorów".
Pan Jerzy postanowił tak właśnie zrobić. Wtedy okazało się, że musi zapłacić za odebranie paczki tyle samo co za nadanie, czyli kolejne 52,50 zł.
Według pocztowców wszystko jest w porządku.
- Adresat odmówił przyjęcia przesyłki, ponieważ nie był na niej wskazany dział, do którego ma trafić - tłumaczy Michał Dziewulski, rzecznik Poczty Polskiej. - Przepisy mówią zaś, że jeżeli nie ma możliwości doręczenia przesyłki z powodu błędnego lub niepełnego adresu, to koszt zwrotu pokrywa nadawca.
Pan Jerzy udał się do prywatnej firmy kurierskiej. Podał ten sam adres i przesyłka trafiła na drugi dzień do adresata.
- Nadanie paczki było też o ponad dziesięć złotych tańsze niż na poczcie - dodaje mężczyzna.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?