Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rafał Fik pomaga rodzinie, która straciła dom na ul. Grzybowej

Renata Hryniewicz
Przeszedłem lekcję życia, dziś naprawiam błędy, które popełniłem w przeszłości - mówi Rafał Fik.

Rafała Fika poznaliśmy, gdy pomagał rodzinie Dutkowskich ze Słubic po pożarze domu. O nieszczęściu, które wydarzyło się pod koniec grudnia, pisaliśmy wiele razy w „GL”. Dom przy ul. Grzybowej doszczętnie spłonął. Rodzina z trójką dzieci została bez dachu nad głową.

Rafał nie znał wcześniej Dutkowskich, ale codziennie rano pojawiał się na pogorzelisku, zakasywał rękawy i brał się do ciężkiej pracy. - Pan Rafał przyjeżdża rowerem po nocnej zmianie w Niemczech, nie śpi, bo wie, ze każda para rąk jest tutaj potrzebna, a czas jest cenny - mówiła Aleksandra Kołek, szefowa grupy Pomagamy, która zorganizowała akcję dla rodziny.

Trudny czas minął

- Już w podstawówce byłem niedobry. Potem było jeszcze gorzej. Aż skończyło się tak, ze zmarnowałem kilkanaście swoich lat - mówi Fik. Skupia się na chwili obecnej, nie chce opowiadać o tym, co było. Ale po tonie głosu i mimice czuje się, że było nieciekawie...

Dziś Rafał ma 43 lata. Mieszka w Słubicach, pracuje w Niemczech. Uwielbia to, co robi. - Pracuję przy czyszczeniu kominów i pieców przemysłowych. Są potężne, niektóre mają w środku 40 mkw. To jest bardzo odpowiedzialna praca. Kiedyś mi adrenalinę dawało życie chuligana, teraz moja praca daje satysfakcję i poczucie wolności.

Ma stanowisko, na którym odpowiada także za życie innych pracowników. - Muszę sprawdzić przed wejściem innych osób, czy jest odpowiednia temperatura, czy komuś nic nie grozi, czy się nic nie stanie. Ludzie mi zaufali, oddali mi swoje serce. Oczywiście ciężko na to pracowałem, ale dostałem „biały hełm”, hełm zaufania - tłumaczy.

Ratuje ludzi

- Kiedyś wyciągnąłem chłopaka z pieca. Jeden z majstrów nie zgłosił, że ludzie są w środku i dwie kondygnacje niżej pracownicy otworzyli właz główny. Wysypał się osad, który zaczął wciągać chłopaka. W ostatniej chwili go wyciągnąłem - opowiada Rafał. Innym razem uratował chłopaka, który się topił w jeziorze w Ośnie.

Jak się zmienił? - W pewnym momencie zrozumiałem, jak „płytki” jest mój świat. Pomocną dłoń podała mi przyjaciółka Ania, która ze mną codziennie rozmawiała i tłumaczyła, że można żyć inaczej. Dzisiaj wiem, że to dzięki niej spojrzałem na świat innymi oczyma. Wszyscy wtedy odeszli, została garstka prawdziwych przyjaciół i rodzina - mówi dziś Rafał.

Nowy człowiek

- Ciągle jednak nad sobą pracuję, czytam książki, nie romanse, ale takie, które pozwolą zrozumieć świat, ludzi i ich zachowania. Jedynym problemem jest moja przeszłość, którą jeszcze pamiętają ludzie w Słubicach. Wielu z nich nie rozumie, że odrodziłem się i jestem inny. Ale ja zawsze wyciągnę do każdego pomocną dłoń i pomogę, jeśli będzie w potrzebie, bo dobro wraca z podwójną siłą - mówi Rafał.

Na zgliszczach domu Dutkowskich co rusz zjawiają się wyjątkowi ludzie. Aleksandra Kołek z grupy Pomagamy: - Chcemy jak najszybciej odbudować dom, by rodzina zapomniała o tej tragedii i znów była razem. Nagłośniliśmy akcję i zgłosiło się wielu dobrych ludzi.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rafał Fik pomaga rodzinie, która straciła dom na ul. Grzybowej - Słubice Nasze Miasto

Wróć na slubice.naszemiasto.pl Nasze Miasto