Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rafał Królikowski: "Nie miałem odwagi zrobić tego na scenie" [ROZMOWA NaM]

Karolina Kowalska
Rafał Królikowski: Nie miałem odwagi zrobić tego na scenie [ROZMOWA NaM]
Rafał Królikowski: Nie miałem odwagi zrobić tego na scenie [ROZMOWA NaM] A. Wiedeński
Rozchwytywany przez stołeczne teatry. Obecnie gra w pięciu spektaklach na czterech scenach, z czego w dwóch z nich śpiewa. Aktor Rafał Królikowski mówi nam dlaczego nie znosi zawodowej nudy.

Za Panem jubileuszowy – setny już – spektakl „I love you” w Teatrze Buffo, w którym widzowie mogą usłyszeć, jak Pan śpiewa. To spełnienie ukrytych marzeń o zostaniu wokalistą?
Nie, zupełnie nie, chodzi raczej o podejmowanie w życiu zawodowym kolejnych wyzwań i sprawdzaniu się w nowych okolicznościach. Żeby się po prostu nie znudzić i nie znudzić widzów sobą. Przyznaję, że byłem bardzo zaskoczony propozycją producentów „I love you”, abym to ja był jedną z osób, która zagra w tym spektaklu. Myślę, że stało się tak, bo od zawsze badzo lubiłem śpiewać przy takich okazjach prywatnych i ktoś to podchwycił. Natomiast nigdy wcześniej nie miałem odwagi zrobić tego na scenie. Udział w „I love you” traktuje jako wyzwanie, bo to taki rodzaj opowieści - komedia muzyczna - który nie był dotychczas prezentowany na polskich scenach. To kilkadziesiąt odsłon nieśmiertelnych opowieści o miłości na pograniczu teatru, musicalu i kabaretu. Nie mogłem sobie odmówić, by chociaż spróbować.

Śpiewa Pan także w „Listach na wyczerpanym papierze” w Teatrze Polskim.
Tak, ta rola to kolejna moja wielka radość, bo Agnieszka Osiecka i Jeremi Przybora są dla mnie, dla mojego pokolenia, postaciami legendarnymi. Takimi drogowskazami w życiu artystycznym, w myśleniu o sztuce. Przy pracy nad tym przedstawieniem dowiedziałem się o burzliwym romansie, który łączył tą wyjątkową parę, o więzi, dzięki której powstały ich najwspanialsze utwory. Ta rola to była dla mnie kolejnym szczytem zawodowym do zdobycia i sprawiła mi wielką przyjemność.

A jakiej muzyki Pan lubi słuchać?
Każdej dobrej (śmiech). Po prostu staram się nie zasklepiać w jednym gatunku muzycznym, nastawiam uszy na różną muzykę, od rozrywkowej po poważną i współczesną. Warunek jest jeden – musi być autentyczną i szczerą wypowiedzią artysty i coś we mnie poruszać.

Teraz gra Pan także w Teatrze 6 piętro, u boku Małgorzaty Sochy, w spektaklu „Polityka”. To temat Panu bliski?
Żyję w Polsce, gdzie trudno nie orientować się w życiu politycznym, ale staram się na co dzień trzymać od polityki z daleka. Próbuję co prawda zrozumieć intencje i działania polityków, ale to zdecydowanie nie jest mój świat. Poza tym męczy mnie fakt, że scena polityczna w Polsce jest tak podzielona, czemu zresztą dajemy wyraz w tym spektaklu. I obawiam się, że nie jesteśmy w stanie jako naród z tych podziałów się wyswobodzić.

W „Teatrze Kamienica” rozśmiesza Pan do łez w komedii „Jak się kochają w niższych sferach”. Po łatce amanta, którą Pan zyskał po rolach w komediach romantycznych, przyjęcie takiej roli wymaga dystansu?
Nigdy nie czułem się amantem, nigdy mnie to nie kręciło, natomiast od zawsze staram się szukać czegoś nowego w mojej pracy. Stąd nie mam żadnego problemu z rolami komediowymi. Dobra komedia na teatralnych deskach wymaga ogromu pracy całego zespołu i poświęcenia, ale odżegnywałbym się od podziałów na łatwiejsze i trudniejsze wyzwnia aktorskie. Każda z dziedzin sztuki wymaga poświęcenia i tak jest też w aktorstwie.

Ja doskonale pamietam Pana rolę w filmie „Ciało”, gdzie gra Pan nieboszczyka. Muszę przyznać, że przyjęcie takiej roli było odważne.
Może rzeczywiście wymagało to nieco brawury ale z mojej perspektywy wyglądało to bardziej przyziemnie (śmiech). Chodziło o to, że w tamtym okresie byłem strasznie zapracowany – premiera „Zemsty”, praca w teatrze i na planie „Superprodukcji”, udział w programie „Pół serio” - więc pomyślałem, że ta rola pozwoli mi trochę odetchnąć (smiech). Że po tym intensywnym czasie zagram sobie dla odmiany taką bardziej statyczną rolę.

Zobacz też: Imprezy w Powsinie

W sektaklu „Boeing boeing” gra Pan przyjaciela głównego bohatera, którego ratuje z opresji. Męska przyjaźń jest dla Pana ważna?
Myślę, że każdemu człowiekowi potrzeba wsparcia, spojrzenia z boku, informacji zwrotnej od kogoś, kto nie jest z nami związany więzami krwi, kto pozwala spojrzeć na sprawy z innego punktu widzenia. Wtedy właśnie przydają się przyjaciele. Myślę, że to każdemu dobrze robi.


od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto