Wielu z nas przekraczało przy tym dopuszczalne dawki, a co dwudziesty badany przyznawał, że brał specyfiki bez żadnego medycznego powodu, po prostu z przyzwyczajenia. Łódzcy lekarze mówią, że takie praktyki mogą mieć opłakane skutki.
Na początek trochę statystyk. Z badań CBOS wynika, że najczęściej samodzielnie aplikujemy sobie środki przeciwbólowe -w ciągu ostatniego roku robiło to aż 65 proc. Polaków. Na drugim miejscu są leki na przeziębienie, ból gardła, gorączkę (używało ich 55 proc. badanych). Prawie połowa z nas brała witaminy i preparaty mające zwiększać odporność. Co czwarty korzystał bez konsultacji z lekarzem ze środków na dolegliwości przewodu pokarmowego. Aż 14 proc. z nas brało bez konsultacji z lekarzem leki nasercowe oraz nasenne. A 3 proc. wspomagało się lekami przy odchudzaniu oraz rzucaniu palenia.
Co ciekawe, prawie trzy czwarte z nas doskonale wie, że leki mogą szkodzić zdrowiu, a niemal cała reszta ma przynajmniej takie podejrzenia. Jednak 17 proc. ankietowanych nie przeszkadzało to w nadużywaniu leków bez recepty - brali ich więcej niż można bądź dłużej niż trzeba. Co 20. przyznał, że stosował lek z przyzwyczajenia...
Skutki? - Obserwujemy bardzo wiele niepożądanych reakcji - mówi Paweł Wika, lekarz z jednej z łódzkich przychodni. - Ostatnio zgłosiła się do mnie młoda kobieta z... mlekotokiem. Dostała go, mimo że nie była nigdy w ciąży, nie karmiła dziecka. Okazało się, że przez dłuższy czas nadużywała leku na żołądek, który wśród działań niepożądanych powoduje między innymi podniesienie poziomu hormonów odpowiedzialnych za produkcję mleka - opowiada Wika. Dodaje, że nawet zwykła aspiryna może doprowadzić do wrzodów żołądka. Tłumaczy też, że popularne leki na przeziębienie nie leczą infekcji wirusowych, a jedynie zbijają temperaturę. Jednocześnie Wika uważa jednak, że 90 procent "wirusówek" można leczyć samemu. Dopiero, gdy po czterech dniach nie ustępuje gorączka, należy się zgłosić do lekarza.
O tym, jak przykre mogą być skutki samoleczenia, przekonał się też pan Paweł z Łodzi. A właściwie przekonał się, jak niska bywa skuteczność popularnych leków dostępnych nawet w hipermarkecie.
- Przez kilka lat co jakiś czas połykałem proszki na zatoki. W ogóle mi nie pomogły. Po pewnym czasie czułem się już tak bardzo źle, że poszedłem do lekarza. Podczas badania okazało się, że natychmiast muszę trafić na oddział do szpitala - opowiada łodzianin.
Sprzedaż leków bez recepty wciąż jednak rośnie. W sieci "Dbam o Zdrowie'' należącej do Polskiej Grupy Farmaceutycznej z Łodzi pojawiły się nawet specjalne działy samoobsługowe, w których klienci mogą sięgnąć do półki z napisem "na kaszel", "na katar", "na gorączkę", "na zgagę" albo "na ból"...
PGF, która zaopatruje większość aptek w naszym regionie, przyznaje, że najszybciej rośnie właśnie sprzedaż leków bez recepty - sprzedano ich o 14 procent więcej niż w 2009 roku. Tymczasem przyrost sprzedaży wszystkich leków wyniósł 9 procent.
Z raportu firmy PRM wynika, że w 2010 roku kupimy leki bez recepty za 8,7 miliarda złotych. Analitycy PMR szacują, że do 2012 roku wartość sprzedaży tych specyfikow wzrośnie do 10,6 miliarda złotych w skali roku.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?