Historia naszego narodowego bohatera-zdrajcy w końcu została przelana na filmowy ekran. I dobrze się stało, że wcześniej nie podchwycił jej jakiś hollywodzki reżyser, który z Kuklińskiego zapewne zrobiłby herosa obalającego ZSRR. Pułkownik w wersji rodzimej kinematografii to bowiem zwykły człowiek, któremu na pierwszy rzut oka daleko do wizerunku superszpiega. Ciągle poddenerwowany, zachmurzony, walczący z myślami, roztargniony. Przez co często balansuje na granicy zdemaskowania."Jack Strong" to raczej dramat psychologiczny z elementami filmu sensacyjnego i thrillera. Kukliński przedstawiony jest w nim jako bohater tragiczny, w imię wyższego celu podejmujący decyzje, które zniszczą życie jemu i rodzinie. I w takim klimacie utrzymany jest cały film.W rolę pułkownika dosyć dobrze wcielił się Marcin Dorociński. Choć są sceny, w których nie wypada przekonywująco, szczególnie jako młody planista Układu Warszawskiego, to jednak cały wykreowany przez niego obraz Kuklińskiego należy uznać za udany. Zapewne duża w tym zasługa także reżysera i scenarzysty Władysława Pasikowskiego. W ogóle gra wszystkich polskich aktorów stoi na dość wysokim poziomie. Jedynie Zbigniew Zamachowski nie pasował - w moim odczuciu - do roli oficera polskiego kontrwywiadu. Niski, grubiutki, niezbyt "ogarnięty" i raczej... mało spostrzegawczy. No ale cóż... widać taki mieliśmy wówczas w Polsce kontrwywiad. Scenografia filmu dopracowana jest w szczegółach. W takich filmach zawsze moje oko cieszą zabytkowe auta i rekwizyty wykorzystane na planie. Nawet takie drobiazgi jak miś "Misza", maskotka igrzysk olimpijskich w Moskwie w 1980 roku, który stoi w ponurym gabinecie Breżniewa. To taka wisienka na scenograficznym torcie "Jacka Stronga".Akcja jest wartka, szczególnie w drugiej części filmu. Świetnie pasuje do niej skomponowana przez Jana Duszyńskiego muzyka. Momentami wydaje się, że to ona napędza i nadaje bieg akcji, a nawet niesie bohaterów. Kompozytor uderza w "ponure" tony - idealnie pasujące do klimatu zimnej wojny - ale też nie stroni od szybkiej współczesnej muzyki, która świetnie pasuje do filmu sensacyjnego.Na koniec trzeba zaznaczyć, że choć film oparty jest na faktach, nie oddaje prawdy historycznej. Pomijam już szczegóły działalności operacyjnej Kuklińskiego - o nich pewnie nie dowiemy się jeszcze przez długi czas. Chodzi mi między innymi o odwzorowanie ucieczki pułkownika z Polski. W rzeczywistości jej plan był nieco inny i wydaje mi się bardziej spektakularny. Zainteresowanych odsyłam do książki "Mój przyjaciel zdrajca" Marii Nurowskiej.Mimo małych wpadek, film ogląda się świetnie. Widz nie odczuje dwóch godzin spędzonych w fotelu. Do kina powinni wybrać się zarówno zwolennicy pułkownika, jak i jego krytycy. Obraz w dużym stopniu dostarczy jednak argumentów tym pierwszym, przedstawiając Ryszarda Kuklińskiego jako bohatera. Choć słabego, osamotnionego i tragicznego. To jednak bohatera.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?