Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rugby na wózkach. Udowodniają, że życie na wózku to nie koszmar, kochają ryzyko i zawstydzają każdego [ZDJĘCIA]

Sonia Tulczyńska-Starnawska
Sonia Tulczyńska-Starnawska
Rugby na wózkach. Udowodniają, że życie na wózku to nie koszmar, kochają ryzyko i zawstydzają każdego z nas [ZDJĘCIA]
Rugby na wózkach. Udowodniają, że życie na wózku to nie koszmar, kochają ryzyko i zawstydzają każdego z nas [ZDJĘCIA] Szymon Starnawski
Z warszawskiej hali na Ursynowie przenieśli się do Raszyna, gdzie warunki do treningów rugby na wózkach są rewelacyjne. Zawodnicy zjeżdżają się tu z różnych zakątków województwa. Niezależnie od wieku i statusu materialnego. Cel jest jeden - zwycięstwo. W każdym tego słowa znaczeniu.

Jest godzina 16. Podjeżdżamy pod nowoczesną, niedawno wybudowaną halę sportową w Raszynie. Niewielu wie, że taki budynek w ogóle tutaj stoi. Zazwyczaj przejeżdżamy obok tego miejsca pędząc trasą S8 na południe Polski albo na zakupy do ogromnego kompleksu w Jankach... A w środku dzieją się rzeczy niesamowite.

Tu, dwa razy w tygodniu, spotykają się zawodowcy. Przyjeżdżają z różnych stron Mazowsza (dojeżdżają 30, 50, a nawet 100 kilometrów). Wielu z nich na co dzień pracuje, studiuje. Niektórzy mają renty. Większość ma rodziny i dzieci, inni partnerki. W ich codzienności czegoś jednak brakuje. Adrenaliny. Ona sprawia, że tak chętnie, pomimo swoich niedoskonałości, chcą tworzyć silną drużynę Avalon Extreme.

- Miałem już złamany palec. Przewróciłem się na wózku podczas meczu - mówi Łukasz Mioduszewski, 25 lat, na treningi rugby na wózkach przyjeżdża z Przasnysza. - Zdarzyło się, że wjechałem wózkiem w dziewczynę... Mocno ją poturbowałem tak, że miała siniaki. Było mi trochę głupio, ale powiedziała, że to nie jej pierwszy raz. Upadki i zderzenia są tu na porządku dziennym. Podczas meczu jesteśmy przypięci do wózka pasem, więc jak lecimy to razem z nim.

O swoim prywatnym życiu, ukończonych studiach i zainteresowaniach, nie chce mówić. - Kocham ekstremalne doznania. Moim marzeniem jest skok ze spadochronem. Już tak mam, że jak za coś się zabiorę, to mnie to wciąga. Dlatego uwielbiam rugby. Bo to jest rzeźnia - dodaje.

Fanatycy ryzykownych akcji

Drużyną Avalon Extreme w rugby dowodzi Tomasz „Bidon” Biduś, który przykłada ogromną wagę do tego, żeby zawodnicy wyglądali profesjonalnie oraz mieli możliwość korzystania ze specjalistycznego sprzętu i pomocy. - Zaczynaliśmy od najniższej klasy rozgrywkowej, od trzeciej ligi, a teraz jesteśmy w pierwszej. [są 3 ligi rugby na wózkach w Polsce, po 5 drużyn na ligę - przyp. red.] Dbamy o to, żeby wyjść poza wizerunek sportu niepełnosprawnych, który funkcjonuje w opinii publicznej, że to jest "klepanie piłki przez biednych niepełnosprawnych". Stawiamy, w tym co robimy, na aspekt sportowy oraz wizualny i chcemy być autorytetami w wielu dziedzinach - tłumaczy Biduś.

Tomek to wielokrotny Mistrz Polski Rugby na Wózkach, Mistrz Europy Dywizji B (2017), Zdobywca Pucharu Mazowieckiej Ligii Rugby na Wózkach (2018), III miejsce w Polskiej Lidze Rugby na Wózkach (2018). Więcej o nim:

W drużynie rugby na wózkach są ojcowie, studenci, pracownicy. Dlatego ich trening jest półzawodowy. - Gdyby zawodnicy byli traktowani jak prawdziwi sportowcy, to znaczy mieli odpowiednie wynagrodzenie za to, że trenują, wówczas mogliby się w pełni oddać treningom, a nie skupiać na utrzymywaniu rodzin. A tak, musimy liczyć się ze zmęczeniem - mówi Tomasz Biduś, trener drużyny rugby na wózkach. - Regeneracją jest dla nas wielokrotnie gorący prysznic albo rozciąganie (śmiech), mimo tego że staramy się zapewnić w tym zakresie profesjonalna obsługę.

10 sekund na odpoczynek

Trening trwa ponad dwie godziny i jest bardzo intensywny. - Mamy mało czasu na lenistwo - mówi Łukasz. - A po zajęciach najbardziej czuć ból kręgosłupa, od siedzenia na wózku. Ręce nie bolą, bo pracują na co dzień.

Całość rozpoczyna się od „przesiadki". Z wózka codziennego na ten specjalistyczny. W treningu uczestniczy każdy. Nawet ci, którzy na co dzień chodzą. - Współpracujemy z uczelniami, więc są z nami młodzi fizjoterapeuci, rehabilitanci - studenci. Zależy mi na tym, żeby wiedzieli, jak funkcjonuje nasz organizm podczas zajęć, dlatego i oni siedzą na wózkach i uczestniczą aktywnie - tłumaczy trener „Bidon”.

Rugby na wózkach to gra kontaktowa. Im więcej kontaktu wózek w wózek - tym lepiej.

Wózki muszą zabezpieczać zawodników, żeby nic się nie stało podczas gry, dlatego są zabudowane. Dzielą się na ofensywne i defensywne (mają zderzaki z przodu, są do blokowania). Koszt takiego wózka to kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Gra jest głośna

Na boisku, w trakcie meczu, jest czterech zawodników. Zmiany mogą być ciągłe, w odpowiednim czasie gry, co przypomina trochę grę w koszykówkę.

- Najpierw rozgrzewka. Potem taktyka - dodaje Tomek. - Pamiętajmy, że treningi są intensywne. Przecież profesjonalny sportowiec tyle nie trenuje. Ma maksymalnie godzinę wysiłku dziennie. U nas jest ciężko, ale z drugiej strony taki też jest system rozgrywek. W trakcie weekendu gramy najczęściej aż cztery mecze dziennie, więc to bardzo dużo.

Na rozegranie całej akcji jest zaledwie 40 sekund. Są tęż limity czasowe (12 sekund na wyjście z połowy). - Ta konieczność przestawiania się z miejsca w miejsce plus kontakt z przeciwnikiem, przewagi, przewalanie z wózka - to jest atrakcyjne. Jak w życiu. Jeden szydełkuje, inny idzie na spacer, a jeszcze inny musi komuś przywalić. Może lepiej, że wyładowuje się tu na treningu niż gdyby robił to na ulicy - dodaje Biduś.

Zasady gry w rugby na wózkach - film:

Rugby na wózkach - jak zacząć?

Aby dołączyć do drużyny Avalon Extreme - należy zgłosić się poprzez stronę internetową albo Facebooka, można też zadzwonić lub po prostu przyjść na trening. Treningi, sprzęt - są bezpłatne. Jednak trzeba pamiętać, że żeby brać udział w profesjonalnych rozgrywkach, trzeba spełniać kilka kryteriów: fajnie mieć talent, odrobinę chęci, troszkę sprawności, aby napędzić wózek i odwagę aby spróbować. Nikt nie rodzi się mistrzem, Mistrzów się tworzy i my to właśnie chcemy robić. Może to potrwać nawet kilka lat, ale od czegoś i kiedyś trzeba zacząć, dlatego na treningi może przyjść każdy z niepełnosprawnością co najmniej trzech kończyn.

Poza rugby, ekstremalna ekipa zajmuje się też wpieraniem takich sportów, jak np. rajdy samochodowe, sitwake czy crossfit. We wrześniu 2019 w Warszawie zamierzają zorganizować Wheelmageddon, a więc ekstremalny bieg po torze offroadowym na wózkach, przeznaczony dla osób z niepełnosprawnością oraz sprawnych. W ten sposób organizatorzy pragną pokazać, że te dwa światy mogą się przenikać także w dobrej, choć morderczej rywalizacji w piachu i błocie.

Na pytanie, co jeszcze Tomek chciałby zrobić w przyszłości ze swoją ekipą, gdyby miał nieskończony budżet odpowiedział bez zastanowienia: „Rozwinąłbym drużynę, wysyłał ludzi na turnieje zagraniczne, dawałbym im kontrakty i zainwestował w trenerów. Sprawiłbym, że Avalon Extreme Warszawa i polskie rugby byłyby potęgą. Niestety do tego brakuje nam jeszcze trochę finansów, bo chęci i determinacji mamy aż nadto.”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto