18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ryszard Kubiak: Jestem pod wrażeniem tego, co dzieje się w Warszawie

Magdalena Końska
materiały prasowe
Festiwal "Ogrody Muzyczne" to impreza, która na dobre wpisała się w kulturalne życie stolicy. Podczas festiwalu prezentowane są audiowizualne produkcje oper, baletów, odbywają się koncerty muzyki klasycznej. Każdego roku impreza organizowana na dziedzińcu Zamku Królewskiego, przyciąga kilkadziesiąt tysięcy widzów. Podczas tegorocznej, jedenastej edycji, która rozpocznie się 15 lipca zaprezentowana zostanie twórczość polskich artystów. Z Ryszardem Kubiakiem - pomysłodawcą i twórcą festiwalu rozmawiała Magdalena Końska.

Magdalena Końska: Co skłoniło Pana do stworzenia festiwalu?
Ryszard Kubiak: Pomysł zrodził się, gdy przebywałem za granicą. Gdy wróciłem do Polski, to dokładnie wiedziałem, czego chcę. Wiedziałem, że chcę założyć „Ogrody Muzyczne”. Nie wiem dokładnie, skąd to się wzięło, ale wiedziałem że to nie będą pokazy „pod chmurką”, że to ma się odbywać w ładnym otoczeniu. Po powrocie do kraju, od razu zacząłem działać i po trzech latach się udało. Zależało mi, aby festiwal był organizowany w prestiżowym miejscu. W jego organizacji pomógł fakt, że podczas „Ogrodów” są prezentowane produkcje artystyczne najwyższej klasy. Pokazujemy znakomitych wykonawców, dzieła wyższego lotu, wszystko to , co poszerza nasze horyzonty, wiedzę o kulturze, cywilizacji, malarstwie. Stąd też duża ilość filmów dokumentalnych.

Tematyka tegorocznego festiwalu, tak jak poprzednich, nawiązuje do kultury kraju, którzy przejmuje prezydencję w Unii Europejskiej. Czy to celowy zamysł?
Od czterech lat, jako honorowego gościa zapraszamy kraj, który pierwszego lipca obejmuje prezydencję. Była już Francja, Szwecja, Belgia, w tym roku jest to Polska, a w przyszłym będzie Cypr. Cały program od początku układany był z myślą o prezydencji. Jego ideą jest pokazanie szerokiej publiczności obecności polskich artystów, twórców, realizatorów, reżyserów w kulturze europejskiej i związku kultury polskiej z europejską.

Jaki, według Pana, prezydencja może mieć wpływ na polską kulturę?
Prezydencja jest bardzo ważnym elementem naszej tożsamości narodowej w Europie. Nasz kraj jest mały, kojarzony ze wschodem, więc im bardziej będzie się o tym mówiło – obojętnie, w jakim kontekście – tym bardziej Polska będzie bliższa zachodniej Europie. Nie wiem, czy to od razu przełoży się na polską kulturę, ale działania wielu instytucji, np. Instytutu Adama Mickiewicza są wyrazem tego, że zaczynami świadomie ją propagować. Mocnym punktem programu kulturalnego prezydencji jest obecność muzyki Karola Szymanowskiego i wędrujący „Król Roger”. Podczas tegorocznej edycji pokazujemy dwie europejskie produkcie operowe – „Pasażerkę” Mieczysława Weinberga i „Trojan” Hectora Berlioza – kooprodukowane z Teatrem Wielkim - Operą Narodową. Przez to wchodzimy w obieg najważniejszych instytucji muzycznych w Europie i w nich uczestniczymy. To właśnie przyszłość naszej kultury. Nie powinniśmy się ograniczać tylko do naszego kraju, tylko łączyć się z innymi. Organizowanie w obcym kraju imprez kulturalnych na zasadzie: przywozimy scenę, na której występują polscy artyści jest pomyłką. Polską kulturę trzeba wprowadzać w krwioobieg tamtejszej – łączyć festiwale, cykle koncertów. To ma sens, bo wtedy promocja jest tańsza i skuteczniejsza, a całe przedsięwzięcie bardziej widoczne. Na tym nam właśnie zależy.

Jak cały festiwal zmieniał się na przestrzeni dziesięciu lat? Czy udało się Panu osiągnąć swój pierwotny zamysł?
Imprezę od początku organizuje ta sama ekipa : Zygmunt Krauze, Barbara Pietkiewicz i ja. Zaczynaliśmy bardzo skromnie. Postawiliśmy mały daszek namiotowy i liczyliśmy, że na pierwszej edycji pojawi się 100 osób. Przyszło 600 i każdego roku liczba widzów wzrastała. Im więcej widzów, tym był potrzebny większy daszek. Pierwotna wersja festiwalu polegająca na tym, że jest to być impreza „open”, sprawdzała się przez wiele lat, aż do dziewiątej edycji festiwalu. Niestety, jesteśmy na Zamku Królewskim, który jest zabytkiem klasy 0 i z tym wiążą się pewne wymogi. Na wiele rzeczy nie można sobie pozwolić – nie możemy nawet wbić przysłowiowego gwoździa. Wszystko musi być dużo wcześniej obliczone, zaplanowane i uzgodnione z konserwatorem zabytków. Zamek chciał, aby ludzie się nie przepychali i żeby nie było kolejek, dlatego musieliśmy wprowadzić bilety za symboliczną cenę 5 złotych. To zabiło w pewnym sensie ducha otwartości tego festiwalu. Żałuję tego, ale takie są wymogi.

Myśli Pan, że festiwal miał wpływ na polską kulturę?
Z pewnością miał wpływ na kulturę warszawską. Jak zaczynaliśmy, to nie było żadnej imprezy dookoła, była pustynia. Stąd między innymi sukces „Ogrodów”. Jedyną imprezą były tradycyjne Wianki, ale po za tym lipiec był pusty. Teraz, gdy przyglądam się temu, co dzieje się w Warszawie, jestem pod wrażeniem. Nie jestem fanem wszystkich imprez, ale cieszy mnie fakt, że są. „Ogrody Muzyczne” to także oferta dla starszych ludzi. Średnia wieku naszych widzów to 40-60 lat. W Warszawie zapomina się o tym, że miasto się starzeje i to w sposób szybki. Jeśli miasto tego nie uchwyci i nie stworzy programu dla starszych osób, to one będą wykluczone. „Ogrody” to nie impreza, gdzie przychodzi się na piwo, bo to odrzuciliśmy. Tutaj widzowie czują się swobodnie, obcują z wielką sztuką, są autentycznie wzruszeni. Dochodzi jeszcze element, którego nic nie zastąpi, a mianowicie wspólne przeżywanie. Kilkaset osób przeżywa razem wielkie dzieło, wszyscy po zakończeniu o tym rozmawiają. Nasi widzowie założyli również Stowarzyszenie Przyjaciół Festiwalu. Stowarzyszenie ma 150 członków, którzy się wspierają, chodzą razem na koncerty, wykupują karnety, interweniują w różnych sprawach, są obecni na zebraniach, jednym słowem – działają.

Jakie czynniki decydują o tym, że dany artysta wystąpi podczas festiwalu?
Ja wszystkim kieruję, ale dyrektorem muzycznym jest Zygmunt Krauze, a dyrektorem programowym Barbara Pietkiewicz. Zygmunt proponuje koncerty, a Basia produkcje, które zobaczy na różnych festiwalach. Dyskutujemy o wszystkich „za” i „przeciw”. Podczas doboru repertuaru pamiętamy o tym, że nie chcemy być filharmonią. Nie gramy wielkich utworów, bo uważamy że publiczności należy się trochę inna muzyka. Hobby Zygmunta to muzyka XX wieku. Pokazuje to już pierwszy koncert w ramach tegorocznych „Ogrodów” – „Polak, Węgier, dwa bratanki…”. Z naszych kompozytorów będzie prezentowany Karol Szymanowski i Witold Lutosławski, a z węgierskich twórców Béla Bartók i Zoltán Kodály. Sięgamy do nietypowych artystów, jak Karuzela Group, wykonująca piosenki Agnieszki Osieckiej po angielsku, Chopin’s Gipsy Orchestra czy występujący na zakończenie światowej sławy grupa The Swingle Singers.

Podczas festiwalu odbywają się również Dziecięce Ogrody Muzyczne. Co jest zaplanowane na tegoroczną edycję?
Zorganizowanie Dziecięcych Ogrodów Muzycznych stało pod znakiem zapytania z powodu braku funduszy. W końcu zorganizowane zostały dzięki pieniądzom sponsorów. Uważamy, że to miasto powinno je dalej wspierać finansowo, nie tylko ze względu na ich ogromne powodzenie, ale przede wszystkim na ich walory edukacyjne. Tegoroczne Dziecięce Ogrody odbywają się w ramach „Lata w mieście” i mają zachęcić do tańca. Programy rozrywkowe o tematyce tanecznej skutecznie się do tego przyczyniają, miało temu posłużyć również „Zaproszenie do tańca,” bo taki jest tytuł tegorocznej edycji. Wystartowaliśmy w zimę. Zimowe Dziecięce Ogrody Muzyczne zostały podzielone na dwie części. Pierwszą byłą opowieść o tańcu, jego historii, a drugi nazywał się „Od baletu do hip hopu”. Potem odbyły się 4-miesięczne warsztaty w wybranych warszawskich szkołach, pod opieką świetnych pedagogów tańca. W tej akcji chodzi o wyzwolenie dzieci, uwolnienie ich potrzeby spontaniczności. Nie ważne, czy tańczą źle czy dobrze, ważne że się ruszają. Teraz w „Ogrodach” odbędzie się finał tego cyklu. Uważam, że to świetna akcja, chciałbym ją kontynuować i sprawić, że cała Warszawa zacznie tańczyć.

Codziennie najświeższe informacje z Warszawy na Twoją skrzynkę. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto