Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śmieciowe zamieszanie. 200 milionów straty, nowe naklejki i chaos informacyjny

Piotr Wróblewski
Pawel Lacheta/ Polska Press/ zdjęcie ilustracyjne
Od nowego roku powinniśmy dzielić odpady nie na trzy - jak do tej pory - a na pięć grup. Nowe zasady, według wiceprezydenta Olszewskiego, generują aż 200 milionów straty. Ministerstwo odpowiada, że chaos i podwyżki to wina Warszawy.

Pod koniec roku rozpoczęły się przepychanki dotyczące segregacji śmieci. Zbliżały się zmiany przepisów zgodnie z którymi pojawi się pięć pojemników na odpady, a nie trzy. Warszawa czekała z rozstrzygnięciem przetargu, a Minister Środowiska w między czasie zadecydował o zamknięciu instalacji firmy Lekaro, która odbiera połowę śmieci z Warszawy. Sąd wstrzymał tę decyzję. Dzięki temu unikniemy śmieciowego armagedonu, ale nie podwyżek.

Warszawa otworzyła koperty w przetargu dopiero 20 grudnia. Było już za późno, żeby wybrać firmę na następny rok. Miasto zdecydowało się - do czasu podpisania nowej umowy - renegocjować warunki z firmami, które dotychczas odpowiadają za wywóz śmieci (Lekaro, MPO, Suez Polska). Z tego względu, a z także z konieczności wywożenia odpadów podzielonych na pięć frakcji, ceny znacząco wzrosły.

- Koszty decyzji ministra środowiska niestety ponosimy my wszyscy. Przypominam, że budżet miasta to podatki warszawianek i warszawiaków. Na dziś szacujemy straty rzędu 150-200 mln zł. Do tego dochodzą wielomiesięczne przygotowania, koszty organizacyjne, a także potencjalne straty po stronie firm odbierających odpady – tłumaczy Michał Olszewski, wiceprezydent zajmujący się m.in. sprawą śmieci.

Nowe stawki zaproponowane przez firmy wywożące śmieci są nawet dwa razy wyższe niż w 2014 roku. Według Olszewskiego ceny wzrosły ponieważ:

  • rosną koszty za zagospodarowanie odpadów,
  • zmienia się prawo: coraz więcej obowiązków nakłada się na samorządy i firmy odbierające odpady
  • dopuszcza się import odpadów.

Oliwy do ognia dodał fakt, że 28 grudnia ministerstwo zmieniło przepisy. Segregację na pięć frakcji odroczono do 2020 roku. Dla Warszawy, jak i dla większości gmin na Mazowszu, było już jednak za późno. Podpisano umowy, rozstrzygnięto przetargi itp. - Minister sprawił właśnie gminom niezręczny prezent na koniec roku. Z niezrozumiałych dla nas powodów nie będzie mogła z niego skorzystać lwia część polskich miast i gmin - grzmiał Olszewski. - Minister środowiska nie tylko nie słucha samorządów, ale również wbrew opinii komisji legislacyjnej siłą przepycha kolejne rozwiązanie. Rządowe Centrum Legislacji, podobnie jak stołeczny ratusz, podchodzi krytycznie do zmiany, która jest robiona bez konsultacji z samorządami i o wiele za późno - dodawał.

Na te słowa odpowiedziało także Ministerstwo Środowiska. W oświadczeniu czytamy, że Warszawa miała 10 miesięcy na przygotowanie się do przetargu (uchwałę w tej sprawie podjęto w lutym 2018).

"Władze Warszawy rozpoczęły kampanię dopiero w połowie grudnia ubiegłego roku, a oferty w przetargu na odbiór odpadów zostały otwarte dopiero 20 grudnia. Jeśli jakiekolwiek „dodatkowe koszty” wynikają z pospiesznego procedowania postępowania przetargowego, to jest to tylko i wyłącznie wina władz miasta, które działają w sposób opieszały" - czytamy na stronie Ministerstwa Środowiska.

Jak segregujemy od stycznia 2019 roku? Na osiedlach i przed domkami jednorodzinnymi zaczyna się pojawiać pięć pojemników. Wrzucimy do nich:

  • odpady zmieszane,
  • bioodpady,
  • papier,
  • szkło,
  • metale wraz z tworzywami sztucznymi.
od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto