Śmierć od sepsy

Dramatyczne chwile rozegrały się w Szpitalu Specjalistycznym w Kościerzynie. Sześcioletni Dawidek z Jodłowa w gminie Przywidz trafił na oddział dziecięcy z wysoką gorączką. Początkowo nic nie wskazywało na to, że jego życiu może zagrażać niebezpieczeństwo. Tymczasem po kilku godzinach na ciele chłopca pojawiły się wybroczyny, wskazujące na sepsę. Natychmiast przetransportowano go do Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku. Mimo walki lekarzy, chłopiec zmarł kilka godzin później. - Pacjent trafił do nas w stanie terminalnym - mówi Małgorzata Maj, dyrektor ds. lecznictwa w Pomorskim Centrum Traumatologii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Gdańsku. - Z naszych informacji wynika, że chłopiec trafił na oddział z nietypowymi dla sepsy objawami, mianowicie z bólem gardła i temperaturą.
Tragedia ta wstrząsnęła mieszkańcami powiatu kościerskiego. - Osoby, które miały kontakt z chłopcem, zostały objęte chemioprofilaktyką - mówi Grażyna Greinke, powiatowy inspektor sanitarno-epidemiologiczny. - Jest wśród nich zarówno personel medyczny kościerskiego szpitala oraz dwoje rodziców i dwoje dzieci, które przebywały w sali razem z chorym chłopcem. Łącznie kilkanaście osób. Zastosowano wobec nich kurację antybiotykową.
Badania mikrobiologiczne wykazały obecność bakterii meningokokowej typu B, która wywołała piorunującą sepsę.
Lekarze podkreślają, że posocznica nie jest chorobą, a zespołem objawów, bardzo ciężkich, czasami śmiertelnych, spowodowanych np. bakteriami, wirusami czy też grzybami. W pewnym momencie stają się one zjadliwe i atakują osłabiony organizm. - Największym problemem w przypadku sepsy jest to, że objawy następują gwałtownie - dodaje Małgorzata Maj. - Na szczęście trzeba dodać, że sporo przypadków sepsy udaje się wyleczyć.
Z danych kościerskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej wynika, że w tym roku troje mieszkańców naszego powiatu zachorowało na sepsę. Żaden z tych przypadków nie zakończył się śmiertelnie.