Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

SoupCulture, czyli wypij zupę i zjedz kubek. Innowacyjny biznes strzałem w dziesiątkę

Sonia Tulczyńska
SoupCulture, czyli wypij zupę i zjedz kubek. Innowacyjny biznes strzałem w dziesiątkę
SoupCulture, czyli wypij zupę i zjedz kubek. Innowacyjny biznes strzałem w dziesiątkę Fot. Damian Kujawa
Eugeniusz Adintsov przyjechał z Kijowa do Warszawy. To tutaj postanowił rozwijać pomysł na ekologiczny, zdrowy i wegetariański biznes. Idzie mu świetnie.

- Jakoś tak się wszystko złożyło, że całą rodziną przenieśliśmy się do Polski. Jestem tutaj dwa i pół roku, a jako SoupCulture jesteśmy tu niecały rok - mówi podczas naszego spotkania w jego pierwszej restauracji w Warszawie na ul. Pańskiej 67. To tutaj, na zaledwie kilkunastu metrach kwadratowych, rozpoczęła się historia jego biznesu w Polsce. - Najmniejszy lokal z sieci ma zaledwie sześć metrów kwadratowych – dodaje.

Nie pojawia się na konferencjach dla "twórców przyszłościowych biznesów", bo uważa, że poświęcony na takie wystąpienia czas, lepiej przeznaczyć na dalsze inwestowanie w swoją firmę. A to istna praca u podstaw. - Jeśli widzimy na lokalu napis hot-dogi czy hamburgery to od razu wiadomo, co znajdziemy w środku. Z zupami w wyjątkowych kubkach jest zupełnie inaczej. Trzeba uświadamiać klientów, opisywać, zachęcać i tłumaczyć o co chodzi, a to żmudna i systematyczna praca – tłumaczy Eugeniusz. - W Polsce jest na to rynek. Zdecydowałem, że tutaj będę rozwijać swoją firmę. Ludzie coraz bardziej świadomie podchodzą do odżywiania, wegetarianizmu, weganizmu, uprawiają dużo sportu, czy chcą po prostu być "fit", a proponowane przez nas jedzenie są dla nich świetnym rozwiązaniem.
Na Ukrainę nie jeździ teraz zbyt często, bo zwyczajnie nie ma czasu.

Przyjacielski biznes
Sam pomysł na zupę krem w jadalnym kubku zrodził się w Kijowie. - Wymyślił to mój kolega Kirill Puzenko, od razu przekonałem się do tej koncepcji i postanowiłem dołączyć i rozwijać SoupCulture – mówi Adintsov. W Kijowie powstała idea i pierwsza maszyna, dzięki której możliwe jest tworzenie jadalnych, podgrzewanych kubków. Dziś specjalne piece dla całej sieci produkujemy w Polsce. Dzięki opatentowanej konstrukcji możliwe jest jednocześnie formowanie miski i pieczenie jej. - Robimy ją z mąki pszennej oraz dodatków, ale testujemy też bardziej dietetyczne rozwiązania - tłumaczy Adinstov. Całość wygląda bardzo spektakularnie. Najpierw przygotowywana jest odpowiednia kulka z ciasta. Później na maszynę wysypywane są zdrowe ziarnka, ciasto wykłada się do specjalnej prasy, a następnie pod wpływem siły nacisku i temperatury, wyciska się miskę. Dalej jest jeszcze ciekawiej. Wybieramy sobie, który rodzaj kubeczka chcemy mieć (czy taki z kurkumą, spiruliną – wtedy kubek jest zielony, czy może razową wersję), a następnie zupę. Do wyboru pula aż trzydziestu smaków, a menu cały czas jest udoskonalane... Na co dzień w lokalu są cztery rodzaje zup w tym codziennie inna, tzw. "danie dnia". Pomidorowa, soczewicowa, serowa, wegańska czy wegetariańska... W zależności od ochoty i potrzeby. Ceny od 10 do 14 zł. W ofercie są też zestawy lunchowe, na które składa się dodatkowo napój i zdrowe słodkości – kulki mocy.
- Możesz sobie wziąć gorącą, świeżo przygotowaną i zdrową zupę w rękę - mówi pomysłodawca projektu. - W tradycyjnym, polskim menu jest "żur w chlebie", a SoupCulture to jest taka jego street foodowa wersja.

Ekspansja
Na pytanie kim chcesz być za dwadzieścia lat - odpowiada dyplomatycznie. - Nie wiem, gdzie będę za 20 lat, ale wiem gdzie chcę być za pięć. Wówczas SoupCulture będzie mieć sporą sieć lokali, jestem przekonany, że za dwa lata razem z partnerami uruchomimy 130 miejsc w Polsce i przynajmniej drugie tyle w Europie. Pierwszy rok działalności poświęciliśmy na udoskonalenie produktu, przygotowanie ciekawej oferty i testowanie różnych opcji. Teraz przyszedł czas na opowiadanie o tym i rozwijanie naszej sieci - mówi Eugeniusz.
W tym momencie działają trzy lokale w Polsce i, jak przekonuje, wkrótce otworzą się kolejne. Zainteresowanie franczyzą jest duże, a na tym biznesie można zarobić. - Inwestycja to kilkadziesiąt tysięcy złotych, w cenie jest wystrój i dostosowanie lokalu do potrzeb sieci, specjalny piec, opatentowany pomysł, przepisy, szkolenie, udostępnienie nazwy... - wylicza. - Do tego wystarczy mały lokal i zaledwie dwóch pracowników. Całkowity zwrot inwestycji można osiągnąć już w dwanaście miesięcy, a zarobek już po trzecim miesiącu działania.

Na wynos i coś innego
Zupę od soupculture możecie zamówić także z dostawą do domu. Wówczas kurier dowiezie Wam gorące i zdrowe danie w ekologicznym pojemniku a jadalny kubek dołączy obok.
Eugeniusz zdradza też, że poza zupą, planuje wprowadzenie do swoich kawiarni sałatek owocowych i zdrowych deserów w również jadalnych pojemnikach.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto