Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Starcie Gołoty z Adamkiem może zostać anulowane

Oskar Berezowski
Dochodziła północ w łódzkiej hali Arena. Do szatni Andrzeja Gołoty wpadła ekipa reanimacyjna. – Gdzie jest samochód? Trzeba go zawieźć do szpitala! – słychać było zza zamkniętych drzwi.

50 metrów obok, przez drzwi szatni Tomasza Adamka dochodziły okrzyki radości. Dwie skrajności: chłopiec z rękawicami czekający na autograf „Górala” i ratownik z aparatem do masażu serca pukający do pokoju Gołoty. Rozpacz i radość, wstyd i duma. Po środku przerażeni ochroniarze, którzy nie wiedzą, czy obstawiać oczekiwany konwój ekipy udającej się do szpitala, czy zabezpieczać drogę wyjścia Adamka spieszącego na wesele do rodzinnej wsi.

– K..., co ja zrobiłem? – jąkał się potwornie poobijany Andrzej, facet, który wytrzymywał druzgocące uderzenia Riddicka Bowe’a, Johna Ruiza.

Gdy Gołota próbował bezskutecznie stanąć na życzenie lekarza, który nie wiedział, czy wzywać karetkę, Adamek rozpromieniony udzielał wywiadów. Przypominał faceta, który skończył właśnie lekki sparing. Włożył dres, rozdał parę autografów i wyszedł z Atlas Areny. Właśnie – wyszedł. Gdyby IBF kurczowo trzymała się przepisów, to walka powinna być ogłoszona jako nierozstrzygnięta (non-contest).

– Pięściarz nie powinien opuścić obiektu, zanim nie zostanie poddany kontroli antydopingowej – twierdzi Larry Hazard, supervisor z ramienia federacji IBF.
A Adamek wsiadł do samochodu i odjechał, choć wiedział, że czekają na niego kontrolerzy. Pojawili się oni u niego w szatni tuż po walce. Wtedy trener Andrzej Gmitruk zasugerował, by najpierw udali się do pokoju Gołoty. Ekipa poszła więc tam i czekała na próbkę Andrzeja. W tym czasie Adamek udział wywiadów, potem jego ekipa zebrała rzeczy i wsiadła do samochodów. Jeszcze w drzwiach było słychać rozmowę organizatorów z ekipą „Górala”. Zostali poinformowani, że muszą poczekać na oddanie próbki i nie ma sensu wyjeżdżać, również dlatego że miasto jest zakorkowane.

– Nie wyjeżdżajcie teraz – nalegał Martin Lewandowski, jeden z producentów widowiska w Atlas Arenie. Adamek chciał, by kontrolerzy przyjechali do hotelu. Ci kategorycznie stwierdzili, że tego nie zrobią i zgłoszą fakt niepoddania się badaniu. Adamek wrócił więc do Areny dopiero po kilkunastu minutach. Było w pół do pierwszej w nocy. Sam Collona, trener Gołoty, nie krył zdziwienia zachowaniem „Górala”, który wiedział, że pojedynek toczy się o peryferyjny pas, ale wiążący się z mało znaczącym tytułem mistrza IBF International wagi ciężkiej.

Jest ona na tyle bez znaczenia, że IBF prawdopodobnie nie zrobi ze sprawy wielkiego problemu. Tym bardziej że Adamek wrócił w końcu na kontrolę.
– Gdyby IBF była rygorystyczna, mogłaby wszcząć procedurę zmierzająca do ogłoszenia non-contest. Gra nie warta jest jednak dla nich świeczki – twierdzi Andrzej Wasilewski, menedżer grupy Bullit Knockout.

Gołota z szatni wyszedł dopiero około pierwszej w nocy. Wyglądał jak człowiek po trepanacji czaszki. Wielki chłop kołyszący się na boki, miał kłopoty z mówieniem. Jego twarz była zwierciadłem nie tylko tego pojedynku – całej kariery.

Świeże szwy pozakładane na stare blizny, opuchlizny, na wielokrotnie posiniaczonym ciele. – D... Dra... dramat. No... dramat. Przepraszam wszystkich – próbował tłumaczyć pięściarz. Wyzwanie Adamka przyjął, bo według wielu musiał. Obaj nie przepadają za sobą od czasu, gdy „Góral” oskarżył publicznie jednego ze współpracowników Andrzeja o przyprowadzanie mu prostytutek. To Gołota rekomendował Adamka u Ziggiego Rozalskiego, promotora kierującego przez długi czas karierą Gołoty, potem Adamka.

Tomek nie byłby godzien nosić miana twardego górala, gdyby szansy nie wykorzystał. Jego rywal jest już zmęczony życiem i tysiącami potwornych ciosów, które, jeśli je rozdzielić na zwykłych ludzi, naprawdę zabiłyby kilkanaście osób.

Na zawodowym ringu Andrzej Gołota stoczył 229 rund. Odejmując pięć w ostatnią sobotę i tak pozostaje ogromna liczba. Wdał się w jedną z najkrwawszych wojen ringowych z Riddickiem Bowe’em. Przyjmował miażdżące razy od Mike’a Tysona i Lennoksa Lewisa. Pięści tytanów boksu zmieniły jego błędnik, który jest jak stara futbolówka.

Gdy w piątek rozbierał się przed ważeniem, miał kłopoty z równowagą. W sobotę wieczorem w ringu również wyglądał często na człowieka, który traci orientację przestrzenną, kompletnie osamotnionego w walce o zachowanie pionu, nie tylko po ciosach.

Starcie rozpoczęło się zgodnie z planem szybkiego, obdarzonego niezwykle silną psychiką i wolą zwycięstwa Adamka. „Góral” bił szybko, schodził z linii ciosu, unikał klinczu.

Walka przypominała corridę. Stary, jeszcze silny, ale wolny i ospały byk Gołota co chwilę nadziewał się na pikę efektownego toreadora. Próbował przeć do przodu, dyszał po nietrafionym ciosie, zalewał się krwią i wreszcie padł na deski. Wstał.

W drugiej rundzie impet ataków Adamka osłabł, jednak jego rywal nie potrafił mu niczym zagrozić. Balansował ciałem tak jakby miał naprzeciwko siebie Muhammada Alego, tego schorowanego, który o boksie już tylko z trudem wspomina. W ringu był jednak młody, lekki, szybki, agresywny Adamek – człowiek, który posyłał na deski piorunującymi seriami rywali w wadze półciężkiej i junior ciężkiej.

Trzecia runda była równie smutna. Wielki otłuszczony Gołota próbował oganiać się przed bezwzględnym (w pozytywnym, sportowym znaczeniu) rywalem. Miał kłopoty z równowagą także z powodu ringu, który był śliski. Przed imprezą część trenerów proponowała, by polać go coca-colą i zaczekać aż przyschnie, zostawiając lepką warstewkę.

W czwartej rundzie Adamek przystąpił do egzekucji. Lewym podbródkowym posłał przeciwnika na ziemię. Nie zdążył dobić jednak Gołoty przed gongiem.
Dosyć wymowna była muzyka, która popłynęła w przerwie z głośników. Pochodziła z filmu „Requiem dla snu”. Na ekranie pojawiła się w dramatycznej scenie zbiorowego gwałtu...

Kolejna odsłona to bombardowanie Adamka, nokdaun i znów bombardowanie. Na szczęście sędzia przerywa publiczną kaźń pięściarza, który nie wiedział, kiedy skończyć.

Adamkowi otwiera to drogę do kolejnych walk w wadze ciężkiej. W ciągu roku chce bić się o pas, choć na razie jedyny w jego zasięgu dzierży Mikołaj Wałujew (213 cm wzrostu). Stwierdzenie, że dla Gołoty to koniec. Jest pustosłowiem.

Końcem była kompromitacja z Lamonem Brewsterem cztery lata temu, gdy 53 sekundy w ringu stały się miarą czasu (jedna gołota). Kresem było zeszłoroczne lanie od Raya Austina, który posłał na deski Polaka już w czwartej sekundzie, a gdy ten wstał, obijał go jak worek przez pół minuty.

Polska walka stulecia, była nieporozumieniem od początku. Tak naprawdę to bardzo lokalne wyzwanie, nieczytelne dla fanów boksu na świecie. Nie otwiera przed Adamkiem aż tak wielu drzwi, jak się wydaje. Żadna duża stacja w USA nie chciała jej kupić, co pokazuje jej wagę. Ktokolwiek widział zmęczonego życiem Gołotę bezradnie poruszającego się między linami, odpowiada sobie teraz na pytanie, czy Tomek tak samo skuteczny byłby w konfrontacji z Rusłanem Czagajewem, Aleksandrem Powietkinem, Davidem Haye’em, Sułtanem Ibragimowem? Adamek twierdzi, że w ciągu roku może bić się z Wałujewem, trochę więcej czasu potrzebuje na braci Kliczko. Jego atutem ma być szybkość. Tylko jak ocenić szybkość na tle dynamicznego jak bałwanek Bouli Gołoty?

97 kg Adamka to także na razie nie są same mięśnie. Tomek był lekko otłuszczony i potrzebuje sporo czasu, by zbudować efektywną muskulaturę. Taką buduje się ponad rok, jeśli nie idzie się drogą na skróty przez aptekę.

Cathy Duva, promotor Adamka , twierdzi, że niewykluczony jest powrót Tomka do wagi junior ciężkiej. Wszystko zależy od telewizji w USA, która płaci prawdziwe pieniądze. Bo te, które wyłożył Polsat, nie są imponujące. Gołota i Adamek mają dostać minimum 150 tys. dol. plus wpływy z reklam. Tych nie było zbyt wiele, bo starcie trwało 5 z 12 zaplanowanych rund.

Z nieoficjalnych danych wynika, że największym wygranym może być Polsat, który zgromadził nawet 10 mln ludzi przed telewizorami. Marzenia szefa stacji Zygmunta Solorza-Żaka nie ziściły się wprawdzie. Po cichu liczył, że przebije rekordowe 12 mln z 1998 r. gdy zorganizował walkę Gołota – Tim Witherspoon.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto