Bez ilustracji, ale z wyobraźnią
Wbrew temu, co sądzimy o przedwojennej Polsce, nie była ona ani krainą gentlemenów, ani przesadnych romantyków. Warszawiacy na łamach prasy załatwiali swoje sprawy krótko i konkretnie. Bez owijania w bawełnę ustalali wysokość posagu wymarzonej panny młodej, oferowali środki na choroby weneryczne i leczyli z pijaństwa dzieci. Między reklamami kosmetyków i domów wczasowych skrywały się prawdziwe ogłoszeniowe perełki. Prasa oferowała nam “wodę do głowy”, “higieniczne tapczany” i zioła na epilepsję w okazyjnej cenie. Ogłoszenia tego typu zachwycają swoją zwięzłością i konkretnym charakterem, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że nie towarzyszyły im żadne zdjęcia.
Zobacz też:Albumy o Warszawie. Zobacz najciekawsze publikacje o stolicy [TOP 10]
Krótko i na temat
W czasach, gdy fotografia dopiero raczkowała, naszą ofertę sprzedaży środka szczurobójczego “Harakiri” mogła zdobić, co najwyżej, piękna rycina krwiożerczych gryzoni. Potencjalni klienci musieli więc uwierzyć, że torebki pana Chajęckiego naprawdę były “wykwintne”, a sprzedawane na Hożej wódki “nieprześcignionej” jakości. Szczególny problem sprawiało więc przedwojennym rekinom biznesu opisywanie słowami tego, co dziś opisuje zaledwie jedno, kolorowe zdjęcie. - Ręczne, elektryczne, wibracyjne. Plastyczny (system Dr. Jacquet) najnowszą metodą paryską i najlepszemi kosmetykami wykonywa się wszelkie zabiegi kosmetyczne, konserwujące urodę, nadając twarzy świeży i młody wygląd - ogłaszała Marja Gorzkowska, masażystka z siedzibą przy Nowym Świecie.
Obiad na czystym maśle i owczarz, który leczy z pijaństwa
W rubrykach ogłoszeniowych znaleźć można także wieści, które dziś mogą zwyczajnie szokować. Równie często, co na reklamy dóbr luksusowych, mogliśmy natknąć się na ogłoszenia osób proszących o zapomogę. - Uczennica V. Kl. POW., sierotka, chora na gruźlicę kości, z powodu braku funduszów na zakupienie bucików i cieplejszego ubrania musi zrezygnować z uczęszczania do szkoły. Zwraca się przeto tą drogą do litościwych serc o jakiekolwiek datki, które przyjmuje Administracja Kurjera dla "Sierotki" - apelował Kurier Warszawski.
Bieda, jak wskazuje treść ogłoszeń, nie była jednak jedynym problemem ówczesnych dzieci. Z dawnych ogłoszeń mogliśmy dowiedzieć się na przykład, iż “wykwalifikowany owczarz leczy nałóg pijaństwa w 24 godzin za rubla. Dzieci płacą połowę ceny.” (pisownia oryginalna).
Na łamach prasy nie brakowało także ogłoszeń osób, które skłonne były pracować na pełen etat w zamian za dach nad głową. Poszukujący pokoju w Warszawie, choć nie mieli łatwo, mogli liczyć na “obiad z trzech dań, smaczne i tanie, na czystym maśle”. Tak bezpośrednie adresowanie ogłoszeń nie było niczym nadzwyczajnym, nawet w przypadku wstydliwych chorób i dolegliwości.
Prąd na syfilis i leczenie onanizmu dla przyjezdnych
Przyjmujący na Nowogrodzkiej 42 lekarz reklamował się na łamach Rzeczpospolitej tymi słowy: -Wener., skór., włosów analiza krwi (na syfilis). Leczenie elektrycznością i promieniami. Leczenie syfilisu i rzerzączki (trypra) najnowszemi środkami. Niezamożni uwzględniani. - pisał w ogłoszeniu.
Jeśli jednak cierpieliśmy na inne “płciowe” przypadłości, Ilustrowany Kurier Codzienny rekomendował nam lekarza specjalizującego się w leczeniu “niemocy płciowej” i onanizmu. A to wszystko w ramach praktycznego informatora “dla przyjeżdżających do Warszawy”. Nie musieliśmy jednak sięgać po informatory, by otrzymać darmowy wynalazek “Heureka!” leczący wspomniany już rodzaj niemocy. O jego wspaniałym działaniu mieszkańcy stolicy mogli dowiedzieć się z ogłoszenia.
Żona z fortuną do 15 tysięcy
Myli się ten, kto myśli, że ogłoszenia towarzyskie pozbawione były tego rodzaju prozy życia.
Oferty matrymonialne konstruowane były nie tylko bez przesadnego romantyzmu, ale wręcz z niespotykaną dziś szczerością. - Młody człowiek lat 25, zamożny obywatel ziemski z gub. zach. Dla braku odpowiednich stosunków w Warszawie, pragnie zawiązać poważną korespondencję w celach matrymonialnych z młodą osobą do lat 20, usposobienia łagodnego, ze średnim wykształceniem, zamiłowaną w życiu wiejskim i posiadającą fortunę do 15.000 rs. w gotówce. - czytamy na łamach Kurjera Warszawskiego z 1890 roku. Ogłoszenia, przez niektórych traktowane jak inwestycja, stawały przyszłym paniom i panom młodym niemałe wymagania. - Wdowiec bezdzietny, lat 35 zarabiający rocznie do 600 rs., życzy sobie ożenić się z panną lub wdową bezdzietną, nie starszą od niego, nie ułomną, mającą prawo do szacunku, z posagiem około 5.000 rs., które będą użyte na wzięcie dzierżawy folwarku. - mogliśmy dowiedzieć się z Kurjera.
Wybrał jedną, resztę odesłał
Oczywiście, nie wszyscy panowie załatwiali sprawy finansowe przez rubryki towarzyskie. Pewien jegomość wykupił nawet ogłoszenie tylko po to, by podziękować wszystkim damom, które do niego napisały. - Sz. paniom, które okazały tak chętną gotowość podzielenia mych losów, nadsyłając prawie setkami oferty, serdeczne dzięki. Nie mogąc jednak odpowiedzieć równą gotowością tylu osobom, wybrałem jedną, resztę ofert według wskazania adresów odesłałem. – pisał na łamach wspomnianej już gazety pan podpisujący się jako “Bezinteresowny”. Dziś takich gentlemenów możemy ze świecą szukać. Podobnie zresztą, jak przedwojennnych ogłoszeń - barwnych, dosadnych, a przede wszystkim do bólu konkretnych.
Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?