Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Święci w erze popkultury

Justyna Przybytek
Ks. Nocoń: Człowiek potrzebuje wzorów i ideałów do naśladowania.
Ks. Nocoń: Człowiek potrzebuje wzorów i ideałów do naśladowania. FOT. KSIĄDZ Krystian Kukowka.
O tym, kim są dziś święci , jaka jest ich rola, co tak naprawdę mają do roboty i jak możne sobie "załatwić" nowego świętego, z księdzem Arkadiuszem Noconiem z rzymskiej Kongregacji Kultu Bożego rozmawia Justyna Przybytek.

Co robią święci we Wszystkich Świętych?

To co zawsze, czyli wszystko, abyśmy dołączyli do ich grona. Oni nie tylko wierzą, ale i wiedzą, że warto się starać.

Warto? Nawet dziś? Żyjemy przecież w czasach popkultury, komercjalizacji wszystkiego, łącznie z sakrum.

Niestety, proces "komercjalizacji" świętych to obecnie największe zagrożenie dla ich kultu. Co prawda często o nich mówimy, zdarza nam się przypomnieć ich postacie, ale w sposób mocno wypaczony, czyli nie tak, aby ich przykład pomagał w dobrym życiu. Wręcz odwrotnie! Dziś świętych, owszem, przywołuje się, ale po to, aby, przepraszam za wyrażenie, napędzali koniunkturę. Przykład? Święty Mikołaj nie jest biskupem, który zachęca do dyskretnych, dobrych uczynków, ale jakimś wyrośniętym krasnalem, którego jedynym zadaniem jest pomnożenie przedświątecznych obrotów sklepów. Kolejnych przykładów nie trzeba daleko szukać. Św. Patryk to misjonarz, który jako pierwszy przekroczył granice cywilizacji grecko-rzymskiej, ewangelizując z ogromnym sukcesem Irlandię. Ale teraz, zamiast do przyjęcia wiary, ma jedynie zachęcić do odwiedzenia pobliskiego pubu. To niepokojące zjawisko.

Skoro tak, to po co komu dziś święci?

Ich rolę najlepiej oddaje jedna z Prefacji, czyli modlitw, które kapłan podczas mszy odmawia, a na Śląsku najczęściej śpiewa. To Prefacja "O świętych pasterzach". Mowa w niej o potrójnej roli świętych, polegającej na tym, że "ich przykład umacnia nas w dobrym życiu, ich słowa nas pouczają, a ich wstawiennictwo wyprasza nam Bożą opiekę".

Ksiądz myśli, że to przemawia do ludzi, także młodych? To już nie te czasy, że w każdym domu znalazłoby się kilka świętych obrazków, a jeden lub dwa obowiązkowo w portfelu.

Powiedział ktoś bardzo trafnie, że ludzie generalnie dzielą się na dwie kategorie: na tych, którzy już w domu czy w pracy mają obrazek Jezusa Miłosiernego, albo już włożyli go do portfela, i na tych, którzy to dopiero zrobią. Prędzej czy później człowiek znajdzie się w sytuacji, gdy jedyną ostoją, ratunkiem pozostanie Chrystus… Po co czekać na ten moment? Lepiej włożyć ten obrazek do portfela od razu, wraz z obrazkiem ulubionego świętego…

To brzmi prosto. Bardziej skomplikowany będzie już wybór, na którego świętego postawić. Sporo ich mamy. W tak zwanym Martyrologium Rzymskim, czyli w księdze, która jest zbiorem wszystkich świętych i błogosławionych czczonych w Kościele katolickim, ich liczba sięga 8 tysięcy.

Po co ich aż tylu?

Autor listu do Hebrajczyków (12,1) pisze, że jesteśmy "otoczeni zastępem świadków" lub, jak tłumaczą inni, "chmurą, obłokiem świętych". Niezależnie jednak od tłumaczenia, jest to wizja uszczęśliwiająca: bycie otoczonym zastępem świadków i orędowników, którzy zostali nam dani "ku pomocy". Prawie 8 tysięcy wspomnianych nazwisk z pewnością jeszcze bardziej nam to przesłanie uświadamia. To jeden aspekt mnogości świętych. Jest jeszcze inny. Każdego dnia w mediach słyszymy o tragicznych wydarzeniach, morderstwach, aferach, kataklizmach. Duża liczba świętych i błogosławionych w Martyrologium przekonuje nas jednak, że możliwe jest zwycięstwo nad złem, nad egoizmem, nad nienawiścią, sprawiając tym samym, że dla nas, chrześcijan, jest to księga nadziei.

Tę księgę nadziei znacznie rozbudował papież Jan Paweł II i był za to krytykowany.

Bezsprzecznie za pontyfikatu papieża Jana Pawła II liczba świętych wzrosła najbardziej, łącznie o ponad 1800. Tu i tam słychać było zarzut, że taka mnogość beatyfikacji i kanonizacji prowadzi do spowszechnienia i dewaluacji tego wydarzenia. Uwagi te dotarły nawet do samego papieża. Miał na to odpowiedzieć, że tak naprawdę to nie jego wina, tylko Ducha Świętego, który wzbudza w Kościele tylu świętych i błogosławionych.

Czyli zastępy świętych jeszcze się rozrosną?

Człowiek potrzebuje wzorów i ideałów do naśladowania. Szczególnie w czasach, które proponują tak zwanych bohaterów-komety, których podobizny jednego dnia sprzedaje się w milionowych nakładach, a drugiego dnia nikt o nich nie pamięta. W tym właśnie kontekście papież chciał ukazać światu prawdziwych bohaterów, czyli takich, którzy nie przemijają. Jednak w tej "rekordowej" liczbie beatyfikacji i kanonizacji wydaje się być zawarte jeszcze jedno przesłanie. Papież z jednej strony, przepraszając za grzechy, mówił światu, że Kościół, rozumiany jako jego członkowie, jest grzeszny i potrzebuje wybaczenia. A z drugiej strony, poprzez liczne kanonizacje i beatyfikacje, ukazywał światu, że mocą działającej łaski Bożej sam Kościół też jest święty!

Zdarza się, że z listy świętych któreś nazwisko jest wykreślane?

Kościół posługuje się Kalendarzem liturgicznym, czyli kalendarzem, do którego, w zależności od danego kraju, wpisanych jest mniej więcej 200 świętych. I ci święci są wspominani obligatoryjnie lub fakultatywnie w czasie mszy świętej. Liczba ta może oczywiście ulegać zmianom - albo wpisywani są nowi święci, albo "starsi", "mniej nośni", mający mniej do powiedzenia współczesnemu człowiekowi, są z kalendarza liturgicznego, mówiąc nieładnie, wykreślani. Nie ma to oczywiście nic wspólnego z pozbawieniem świętego świętości. Kto raz został uznany za świętego i wpisany do Martyrologium, pozostaje świętym na zawsze, chociażby "wypisano" go ze wszystkich kalendarzy liturgicznych na całym świecie. Bardzo często myli się wykreślenie jakiegoś świętego z kalendarza, z pozbawieniem go "statusu" świętego. Swego czasu przeczytałem, i to u szacownego autora, że postąpiono tak ze św. Krzysztofem! Nic podobnego. Św. Krzysztof jak był, tak jest!

A co ze specjalizacją? Wszyscy święci komuś lub czemuś patronują? Skąd wynika przyporządkowanie do określonego zawodu?

Jeżeli ktoś jest, dajmy na to, politykiem, to rzecz jasna "bliżej" mu będzie do świętego, który też był politykiem i spotykał się z podobnymi wyzwaniami, pokusami, niebezpieczeństwami. W ten sposób poszczególne zawody obierały sobie swoich opiekunów (opiekun to po łacinie "patronus"), którzy mieli wspierać ich w drodze do nieba.

Ksiądz przywołuje profesję polityka… Można być politykiem i świętym?

Jan Paweł II ustanowił ich patronem św. Tomasza Morusa, wielkiego polityka i humanistę. Więc można.

Mamy też patronów "zawodów", delikatnie mówiąc, społecznie nie cenionych… Złodzieje mają św. Dyzmę, a św. Afra to patronka upadłych. Jaka jest funkcja tych świętych?

Oczywiście ich zadanie to budzenie sumień i pomoc wspomnianym złodziejom czy prostytutkom, aby jak najszybciej wrócili na dobrą drogę. Pamiętajmy, że mówimy tutaj o patronatach tradycyjnych, zwyczajowych, w oficjalny sposób niemożliwe jest ustanowienie na przykład patrona złodziei.

Są też święci patronujący zawodom dziś już nieistniejącym. Na co komu patron powroźników (św. Anna), świniopasów (św. Antoni Wielki) czy wytwórców gwoździ (św. Chlowald)?

Anna, Antoni, Barbara zostali świętymi nie dlatego, że wytwarzali powrozy, gwoździe czy pasali świnie, ale dzięki przymiotom swego ducha i wierności Chrystusowi, czasem aż do przelania krwi. Jeśli z biegiem czasu powroźnicy czy świniopasi obrali sobie te postaci na swoich patronów, czyli opiekunów, to także po to, aby uwierzyć, że można wytwarzać powrozy, gwoździe, paść świnie, a mimo to można zostać świętym. Dzisiaj, gdy nie ma już tych profesji, ich patroni nie przeminęli, nie stali się bezużyteczni. Św. Antoni Wielki, poza tym, że uznawany jest za patrona tkaczy, rzeźników, wędliniarzy, świniopasów i wielu innych jeszcze zawodów, znany jest przede wszystkim z tego, że odegrał decydującą rolę w tworzeniu monastycyzmu chrześcijańskiego i do dziś uznawany jest za wzór mnicha.

W takim razie, co nam dziś ma do powiedzenia św. Antoni Wielki?

Sięgnijmy po apoftegmaty, czyli jego krótkie wypowiedzi, krótkie nauki. Znajdziemy w nich pochwałę codzienności, naukę o błogosławieństwie, naukę o pokorze, o wewnętrznej harmonii, o zachowaniu wobec władzy… Święty zmagał się z podobnymi problemami, pokusami, jak my. "Przyjdą takie czasy - powiedział kiedyś - że ludzie będą tak szaleni, iż jeśli spotkają kogoś przy zdrowych zmysłach, to powstaną przeciw niemu mówiąc: Jesteś szalony, bo nie jesteś jednym z nas". Myślę, że po przeczytaniu życiorysu św. Antoniego i jego apoftegmatów mało kto zada jeszcze pytanie, po co komu św. Antoni Wielki, mimo że dawno już nie ma świniopasów.

Mówimy o patronach zawodów nieistniejących lub nadal wykonywanych. A co jeśli powstaje nowa profesja, która chciałaby mieć swojego patrona? Jak go otrzymać?

Sprawa nie jest skomplikowana, wystarczy, jeśli dana grupa społeczna, reprezentująca na przykład dany zawód, zwróci do Kongregacji Kultu Bożego w Rzymie o ustanowienie dla jakiegoś świętego ich patronem. W ostatnim czasie zrobili to samorządowcy (św. Kinga), honorowi dawcy krwi (św. Maksymilian Kolbe), profesorzy i studenci filologii romańskiej (bł. Sancja Szymkowiak), członkowie Związku Górnośląskiego (św. Jacek), harcerze (bł. Stefan Wincenty Frelichowski).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto