Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szkoła podstawowa na Ursynowie wywraca system do góry nogami. I to działa

Szkoła podstawowa na Ursynowie wywraca system do góry nogami. I to działa
Szkoła podstawowa na Ursynowie wywraca system do góry nogami. I to działa Pixabay.com
Co się dzieje, jeśli tradycyjny model szkoły wywrócimy do góry nogami? Przestaniemy zadawać prace domowe, przemeblujemy klasę, na sprawdzianie zaznaczymy nie to, co dziecko zrobiło źle, ale to, co zrobiło dobrze? Okazuje się, że dzieje się wtedy całkiem dobrze – czego dowodzi przykład szkoły podstawowej nr 323 na Ursynowie.

SP nr 323 im. Polskich Olimpijczyków znajduje się w okolicy metra Imielin, przy ul. L. Hirszfelda 11. Wyróżnia ją autorski program nauczania, wdrożony przez jej dyrektorkę, Wiolettę Krzyżanowską, która ma ambitny plan, by stworzyć szkołę, która będzie przygotowywać uczniów do życia, a nie tylko zmuszać do wkuwania materiału na pamięć. – W tradycyjnym modelu nauczania bardzo często znika nam z oczu to, co najważniejsze: to, że dziecko musi opanować umiejętność uczenia się – przekonuje Wioletta Krzyżanowska.

Jak więc działa model nietradycyjny?

Nauczyciel jako przewodnik
Po pierwsze klasy nie mogą być większe niż 25 osób (w przypadku klas 1-3) i 30 osób (starsze dzieci, 4-6). Umożliwia to indywidualne dotarcie do każdego z uczniów przynajmniej raz. Zasadność takiego systemu dobrze widać w sposobie wywoływania dzieci do odpowiedzi (o czym później).

Sama przestrzeń jest też zaaranżowana w inny sposób. Uczniowie siedzą twarzami do siebie, a nie – jak w tradycyjnych pracowniach – do nauczyciela. Ustawienie ławek nie jest narzucone z góry i każdy pedagog ma swobodę aranżowania przestrzeni, ale idea jest taka, że nauczyciel ma krążyć między uczniami, a nie przemawiać do nich za biurka z pozycji niedostępnego autorytetu.

Rolę nauczyciela jako przewodnika dobrze ilustruje też koncepcja „światełek”, trójkolorowych kartoników, którymi dzieci komunikują się z nauczycielem. Zielone światełko to znak, że uczeń zrozumiał wszystko. Pomarańczowy kartonik to informacja dla nauczyciela, że dziecko potrzebuje dodatkowego wyjaśnienia, a czerwony – konieczność ponownego wytłumaczenia całego zagadnienia.

Kartoniki szczególnie przydatne są podczas eksperymentów, które przeprowadzane są regularnie i angażują wszystkie dzieci. Mają one za zadanie przełożenie suchej książkowej wiedzy na zrozumiałe, namacalne zjawiska. System analogiczny do tego, jak – niestety głównie w teorii – wyglądały zajęcia chemii, które pamiętamy ze szkoły.

Prace domowe
Jakiś czas temu pisaliśmy o najbardziej nietypowych propozycjach zgłoszonych do budżetu partycypacyjnego. Obok tak absurdalnych koncepcji, jak trzecia linia metra w kształcie jaja czy warta 10 złotych tabliczka z napisem „Mokotów Centrum Wszechświata”, znalazły się też dwa projekt wyeliminowania obowiązkowych prac domowych – jak na ironię, właśnie na Ursynowie. Bardziej radykalna z dwóch koncepcji zakładała system nagród o wartości 100 złotych każda dla osób, które „udowodnią, że nauczyciel zadał obowiązkową prace domową, lub ocenił prace domową i uwzględnił tę ocenę przy wystawianiu oceny końcoworocznej."

Dyrekcja SP nr 323 im. Polskich Olimpijczyków prace domowe wyeliminowała od września tego roku, podkreślając, że przydają się one głównie rodzicom, którzy dzięki nim odnoszą wrażenie, że dziecko uczy się więcej, a sam system edukacji jest „pełniejszy”. Jak przekonuje Wioletta Krzyżanowska, wypełnianie zadań według wyrytego na pamięć schematu jeszcze nikomu do niczego się nie przydało, nie stymuluje dziecka do kreatywnego myślenia i nie kształci umiejętności rozwiązywania faktycznych problemów, z którymi zmierzy się w przyszłości. Jak dobrze pamięta każdy z nas, prace domowe większość uczniów i tak spisywało przed lekcjami od bardziej pracowitych – co uczyło tych pilniejszych, że nie warto za bardzo się starać, bo i tak ktoś skorzysta z owoców ich ciężkiej pracy, a tych mniej pilnych, że nie ma co się przykładać, bo zawsze jakoś to będzie.

Prace domowe w szkole nr 323 zadaje się więc tylko, jeśli dziecko lub rodzic sami zgłoszą taką potrzebę. Tym sposobem zachowany zostaje kompromis między tymi, którzy do koncepcji wykonywania pracy domowej są przyzwyczajeni, a tymi, którzy chcieliby płacić po sto złotych za donoszenie na nauczycieli, którzy je zadają. Bierze się też pod uwagę faktyczne potrzeby dziecka – jeśli nauka na lekcjach mu nie wystarcza, ma możliwość dokształcenia się w domu.

Nowatorski system oceny
Zacznijmy od sprawdzianów. Sprawdzona klasówka już na pierwszy rzut oka wygląda inaczej niż te, które pamiętamy z czasów szkolnych. Próżno szukać na nim skreśleń czerwonym długopisem; zamiast tego na zielono zaznaczone są zadania, z którymi dziecko poradziło sobie dobrze. Ma to uświadamiać uczniom ich mocne strony, zamiast piętnować słabe. Nie oznacza to jednak patrzenia przez palce na błędy ani „bezstresowego wychowania”, bo dyrektorka wierzy, że szkoła ma przygotowywać też przyszłych dorosłych na krytykę, z którą będą spotykać się każdego dnia.

Najważniejsze jest jednak to, że klasówka ma nie tylko sprawdzać wiedzę, ale przede wszystkim – uczyć. – Przy sprawdzaniu dyktanda u dołu kartki wypisujemy słowa, w których dziecko zrobiło błąd, ale w poprawnej formie – tłumaczy Wioletta Krzyżanowska. – Sprawdzona klasówka z matematyki zawiera z kolei właściwie rozwiązane zadanie – dodaje. Wszystko to sprawia, że efekt dydaktyczny jest lepszy. Pewnie każdy z nas pamięta pytanie, które krążyło po głowie po sprawdzianach – „jeśli nie tak się to robi, to JAK?”.

Ważnym elementem nowego systemu sprawdzania wiedzy jest też sposób wywoływania dzieci do odpowiedzi. Nowy system zakłada całkowitą losowość, a także to, że głos w trakcie lekcji będzie musiało zabrać każde dziecko. Z jednej strony eliminuje to problem „systemu”, który prędzej czy później uczniowie są w stanie zauważyć u każdego nauczyciela, z drugiej – daje możliwość wykazania się wiedzą tym, którzy nie mają odwagi zgłosić się do odpowiedzi sami. Nowy sposób jest prosty – imię każdego z uczniów jest wypisane na patyczku, które następnie losowo wyciągane są w trakcie lekcji. Wylosowany patyczek nie trafia już z powrotem do pojemnika, co sprawia, że żaden uczeń nie odpowiada częściej niż jego koledzy i koleżanki.

Póki co system najwyraźniej się sprawdza i cieszy się poparciem 90% rodziców.


od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto