Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital Latawiec wprowadza elektroniczną ewidencję czasu pracy

Małgorzata Moczulska
Dorota Jankowicz z wałbrzyskiego szpitala rejestruje swoje wyjście z pracy
Dorota Jankowicz z wałbrzyskiego szpitala rejestruje swoje wyjście z pracy Dariusz Gdesz
Nie będzie już spóźnień, skracania dyżurów czy wychodzenia w trakcie pracy.

"Latawiec" to kolejny szpital w regionie - po placówce Wałbrzychu - który wprowadza system rozliczania czasu pracy oparty na czytnikach kart lub linii papilarnych. Po co? Zarządzający chcą mieć pewność, czy pracownicy pracują tyle godzin, za ile płaci im szpital.
- Jesteśmy już po konsultacjach ze związkami zawodowymi - mówi Jacek Domejko, dyrektor szpitala "Latawiec" w Świdnicy. - Cały personel wyraził zgodę na wprowadzenie takiego systemu. Aby nie było żadnych oporów, pracownik sam wybierze, w jaki sposób będzie dokumentował wejścia i wyjścia z placówki. Będzie to możliwe zarówno poprzez odcisk palca, jak i imienną kartę magnetyczną.

W ubiegłym roku w szpitalu im. Sokołowskiego w Wałbrzychu protesty budził właśnie ów odcisk palca. Każdy z członków ponad 1200-osobowej załogi szpitala dostał kartę, którą przy wejściu do placówki musi zbliżyć do czytnika. Potem trzeba przyłożyć palec, a maszynka wyświetla napis: "Dziękuję, sprawdzone" . Ta sama procedura obowiązuje, gdy pracownik opuszcza szpital. Odcisk gwarantuje, że nikt nie odbija karty za kogo innego.

Kilku lekarzy sprzeciwiło się rejestracji za pomocą linii papilarnych. Twierdzili, że to inwigilacja i że dyrektor nie ma prawa zbierać takich danych osobowych swoich podwładnych. Wysłano nawet pis-ma do Państwowej Inspekcji Pacy oraz sądu pracy. Na nic się jednak zdały protesty, bo system okazał się zgodny z prawem i nadal w szpitalu obowiązuje.
- Systemowi sprzeciwiało się kilka osób, w dodatku nie mających racji - mówi dyrektor szpitala Roman Szełemej. - My nie przekazujemy nigdzie, ani nie gromadzimy odcisków palców a tylko pewne dane biometryczne - dodaje. Tłumaczy też, że system to nie restrykcje wobec lekarzy. Szpital działa w dwóch kompleksach i trudno było sprawdzić, kto ile pracuje.

- Przychodzę do pracy punktualnie, a nawet przed czasem. Wychodzę najczęściej po godzinach, dlatego nie widzę powodu, by protestować - mówi Dorota Jankowicz, kadrowa z wałbrzyskiego szpitala.
Nieoficjalnie wiemy jednak, że w Świdnicy wielu osobom system nie jest na rękę. - Nikt głośno o tym nie mówi, bo to by znaczyło, że ma coś do ukrycia, ale wielu lekarzy ma prywatne przychodnie czy dorabia w innych placówkach i dla nich to będzie utrudnienie - przyznaje jeden z medyków.

Sami pacjenci system popierają.
- Bardzo dobrze! W końcu lekarze nie zarabiają już tak mało, jak jeszcze kilka lat temu, powinni więc być dokładnie rozliczani z tego, co robią - twierdzi Maria Kowalewska ze Świdnicy.

Dyrektor Domejko zaznacza, że system ma przede wszystkim pomóc i usprawnić dokładne rozliczanie czasu pracy całego personelu, a przy okazji eliminować ewentualne spóźnienia czy wcześniejsze wyjścia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swidnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto