Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital zastrajkował!

Katarzyna Nylec, Paweł Szałankiewicz
Pracownicy piekarskiego szpitala pikietowali na placu przed budynkiem placówki.
Pracownicy piekarskiego szpitala pikietowali na placu przed budynkiem placówki. fot. Lucyna Nenow.
Od wtorku w Szpitalu Miejskim trwa strajk generalny pracowników. Prowadzona jest okupacja siedziby dyrekcji. Do tego średni personel pikietuje przed budynkiem, a lekarze opowiedzieli się za strajkiem absencyjnym. Oznacza to, że pracują w lecznicy tak, jak podczas ostrego dyżuru.

- Wszystkie planowane zabiegi i operacje zostaną zawieszone do odwołania. Przyjęcia pacjentów ograniczymy do przypadków bezpośredniego zagrożenia życia - zapowiada dr n. med. Ewa Szymik, szefowa związków zawodowych lekarzy w Szpitalu Miejskim.

W środę strajkujący spotkali się w Urzędzie Miasta z zastępcą prezydenta Zenonem Przywarą. - Powiedziano nam, że mamy zrezygnować ze strajku, podwyżek i wszelkich innych roszczeń - mówi Ewa Szymik. Załoga lecznicy postanowiła stanowczo sprzeciwić się polityce prowadzonej przez władze miasta, a w zasadzie brakowi koncepcji na ratowanie szpitala z finansowego dołka. W referendum przeprowadzonym w szpitalu pod koniec października ponad 80 procent z 226 głosujących opowiedziało się za rozpoczęciem strajku. Związkowcy zarzucają prezydentowi Piekar Śląskich, Stanisławowi Korfantemu, że nigdy nie miał pomysłu na wyciągnięcie z długów jedynego miejskiego szpitala. Korfanty spokojnie przyglądał się poczynaniom poprzedniego dyrektora Michała Ekkerta. Nawet referendum w sprawie jego odwołania nie było wystarczającym sygnałem, aby zwolnić go z funkcji. Ekkert odszedł sam w lutym.

Do dziś nie milkną głosy, że wszystkie decyzje były wtedy podejmowane za plecami radnych, a dyrektorzy bezkrytycznie wykonywali polecenia prezydenta.

- Dopiero gdy sytuacja jest tak nabrzmiała jak dzisiaj, dowiadujemy się o planach restrukturyzacyjnych. Nie jako pierwsi, jako organ założycielski szpitala, ale z ust związków zawodowych - mówi radny opozycji, lekarz Dariusz Iskanin. - Takie problemy należy załatwiać na sesjach rady miasta czy spotkaniach komisji do spraw budżetowych, a na tych dyrektor szpitala się nie pojawiał - dodaje Iskanin.

Strajk okupacyjny był przesądzony, bo prezydent nie chciał spotkać się ze związkowcami. Nie pojawił się na spotkaniu z radnymi i pracownikami w ubiegłym tygodniu, a zobligowany przez radę do podjęcia dialogu ze związkowcami… wymigał się, zlecając to zadanie zespołowi ds. dialogu społecznego. Ta debata zakończyła się fiaskiem.

Co leży u źródeł konfliktu? Już za czasów 4-letniego szefowania szpitalem przez Ekkerta jego zadłużenie rosło z miesiąca na miesiąc, choć szef placówki uspokajał, że nie ma mowy o kryzysie. Pod koniec 2007 roku dług wynosił grubo ponad 11 mln złotych. Były kierownik zakładu obiecywał pracownikom gruszki na wierzbie. Wyliczał wysokość umorzonych kredytów, pieniądze z tzw. nadwykonań, a dzięki ustawie "203" przekazane środki miały zostać przeznaczone na podwyżki dla pracowników. Tych obietnic nie była w stanie spełnić jego następczyni Ewa Świderska ani obecny dyrektor. Chociaż radni poręczali kolejne kredyty dla szpitala, to pieniądze rozpływały się w zastraszającym tempie.

Prezydent Piekar grzmi od lat, że pensje wynoszą aż 85 procent wydatków placówki, ale załoga szpitala tych pieniędzy nigdy nie zobaczyła. I właśnie brak podwyżek stał się punktem zapalnym.

- Kadra okolicznych szpitali nie może narzekać na pensje. Wynoszą o co najmniej kilkaset złotych więcej, niż w naszym szpitalu. Co więcej, nasze pielęgniarki dostają na rękę z wysługą lat ok 1600 zł - mówią piekarskie pielęgniarki.


Chore zdrowie

Wciąż słyszymy, że nie ma pieniędzy - przyznaje rozgoryczona Bernadeta Witkowska, przewodnicząca związków pielęgniarek i położnych w Szpitalu Miejskim.

Na specjalnym spotkaniu zwołanym w ubiegłym tygodniu w Miejskim Domu Kultury pielęgniarki podniosły kwestię wynagrodzeń niedawno przyjętych pracowników. Siostry twierdzą, że zatrudnione niedawno pielęgniarki zarabiają o połowę więcej niż doświadczeni stażem pracownicy szpitala. - Wynika z tego, że wszyscy powinniśmy się zwolnić i następnego dnia ponownie przyjąć, by nas doceniono? - pyta ironicznie Witkowska.

Po tych informacjach, Ireneusz Komoszyński, radny opozycji, nie miał cienia wątpliwości, że strajk to jedyna słuszna forma zabiegania o byt szpitala. - Każdy z was w pojedynkę mógłby zostać zastraszony przez prezydenta, tak jak stało się to m.in. z dr. Zdónkiem (lekarz pogotowia, złożył zawiadomienie o nieprawidłowościach w placówce w prokuraturze - przyp.red.), ale w grupie możecie zdziałać wiele - zwracał się do pracowników.

Rajcowie, a przynajmniej większość z nich, nie zamierzają pozwolić prezydentowi na następne cięcia w Szpitalu Miejskim. - Pozbyliśmy się już poradni gastroente-rologicznej, kardiologicznej i laboratorium. Źródła finansowania są sukcesywnie usuwane przez pana prezydenta - nie krył oburzenia radny Andrzej Korfanty, lekarz zatrudniony w Szpitalu Miejskim.

Podczas obrad w Miejskim Domu Kultury dyrektor szpitala przyznał, że pieniędzy na podwyżki nie ma. - By sprostać żądaniom płacowym potrzebujemy ok. 4 mln złotych rocznie. Natomiast jeżeli placówka ma wyjść na prostą, dodatkowo potrzeba ok. 230 tys. złotych miesięcznie, nie wliczając kosztów amortyzacji - wyjaśniał Władysław Perchaluk. Łukasz Ściebiorowski, jeden z członków rady społecznej szpitala otwarcie przyznał, że gdyby nie determinacja załogi, szpital już dawno zostałby zlikwidowany. - Ci ludzie i tak znaleźliby pracę. Gołym okiem widać, że zależy im na pacjentach - mówił. A ci z kolei stoją murem za pracownikami lecznicy. - Gdyby nie było tak zimno, sam poszedłbym strajkować razem z lekarzami i pielęgniarkami - pomstuje Adolf Zielonka, pacjent szpitala miejskiego. - Szpital musi funkcjonować. Jeśli go zlikwidują to gdzie wtedy pójdziemy, do Tarnowskich Gór?

Chaos w piekarskiej służbie zdrowia ogarnął nie tylko szpital, ale i przychodnię w Brzezinach Śląskich, mieszczącą się przy ul. Kusocińskiego. Ostatniego października spółka świadcząca usługi medyczne, firma Multi-med 1, wycofała się z dalszego prowadzenia poradni. Spółka straciła kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. Choć umowa dzierżawy budynku poradni zakładała prowadzenia działalności do 30 października 2011 roku, udziałowcy wycofali się. Z racji tego, że firma nie wywiązała się z umowy, władze zamierzają ubiegać się o odszkodowanie.

Władze miasta znów zapewniają, że problem ten nie dotknie pacjentów. - Niezwłocznie po dopełnieniu przez dyrektora szpitala niezbędnych formalności, pacjenci będą przyjmowani, jak dotychczas - twierdzi Zenon Przywara, zastępca prezydenta Piekar Śląskich.

współpraca PSZ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto