Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tajemne podziemne przejścia - wielka tajemnica Tarnowa

Paweł Chwał
Czy Tarnów ma swoje tajemne podziemne przejścia? Nadzieje na ich odnalezienie odżyły w minionym tygodniu, kiedy robotnicy remontujący tarnowski ratusz przypadkowo dokopali się do nieznanych dotąd tuneli pod posadzką.

Czy Tarnów ma swoje tajemne podziemne przejścia? Nadzieje na ich odnalezienie odżyły w minionym tygodniu, kiedy robotnicy remontujący tarnowski ratusz przypadkowo dokopali się do nieznanych dotąd tuneli pod posadzką. Szybko okazało się jednak, że nie są to poszukiwane korytarze, ale XIX-wieczne kanały ściekowe. Entuzjaści poszukiwań tajemnych tuneli nie składają jednak broni przekonując, że w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy. W tej również.

Opowieści o podziemnych korytarzach, które prowadzić miały od zamku na Górze św. Marcina do klasztoru Bernardynów krążą po Tarnowie od dziesiątków lat. - W kronice bernardyńskiej czytamy wprawdzie o jakimś tajnym przejściu, które wybudowano w 1644 roku, ale na pewno nie sięgało ono do zamku, bo był on już wtedy opuszczony - twierdzi Krzysztof Moskal, autor monografii o zamku tarnowskim. Nie wyklucza on jednak istnienia innych przejść, choćby między klasztorami Bernardynów i Bernardynek. - Tunel dwustu, trzystu-metrowy jest możliwy, ale nie kilkukilometrowy. W takim wypadku niezbędna byłaby dobra jego wentylacja. Gdyby takie przejście na zamek istniało, na pewno zostałoby już odkryte, choćby przy okazji budowy obwodnicy - stwierdza.

Wątpliwości co do tego, że tajemne przejścia istnieją, nie ma Jerzy Rostkowski, fascynat tarnowskiej przeszłości, który na stronie internetowej tajemnice.org.pl przytacza wiele dowodów na temat tego, że w mieście jest wiele tuneli. Wspomina m.in. o samochodach, które w tajemniczych okolicznościach miały się zapaść pod ziemię i o włamaniu do jednego z zakładów fotograficznych, do którego złodzieje dostali się mimo zaryglowanych drzwi przez... piwnice. - Względy ekonomiczne sprawiały, że dziur nie badano, ale je zwyczajnie zasypywano - mówi.
Zdaniem archeologa Eligiusza Dworaczyńskiego do tezy o istnieniu systemu tajemnych korytarzy, którymi można się swobodnie przemieszczać, trzeba podchodzić z dużym dystansem. - Osobiście nie wierzę w ich istnienie - przekonuje badacz, który niejednokrotnie odnajdywał namiastki tuneli. Jak mówi, przywołując przykład wykopalisk na placu Morawskiego, były to jednak w głównej mierze przejścia w obrębie konkretnych budowli, w tym przypadku pozostałości dużej bastei, która miała chronić miasto od północy i wschodu.

Archeolog nie ukrywa, że wielokrotnie, zwłaszcza w okolicach Rynku, natykał się w swoich poszukiwaniach na budowle przypominające tunele. Nie ma jednak złudzeń co do tego, że były to zwykłe kanały ściekowe, duże na tyle, aby mógł przejść nimi człowiek. Taki, liczący siedem metrów, kanał znaleziono właśnie pod ratuszem. - Najprawdopodobniej służył on do odprowadzania wody i ścieków z centrum do Wątoku - przekonuje prowadzący badania Andrzej Szpunar.

Na fragmenty kanału natrafiono już ponad 10 lat temu przy okazji remontu płyty tarnowskiego Rynku. Nie przypuszczano wtedy jednak, że może on przebiegać też pod ratuszem. - Kanał zachował się w bardzo dobrym stanie. Można się nim swobodnie przemieszczać. W pewnym momencie jednak się urywa i dalszą drogę uniemożliwia mur - wyjaśnia A. Szpunar.
Odpowiedź na to, czy w tarnowie faktycznie istnieją podziemne przejścia, mogą dać kolejne, zaplanowane na ten rok badania wykopaliskowe. Pierwsze z nich prowadzone będą po północnej stronie ratusza, gdzie kiedyś już natrafiono na pozostałości głębokiej studni (teraz ma być na nowo odkopana) i przy placu Rybnym koło Bimy.


Według legendy tarnowski zamek miał mieć podziemny tunel łączący z kościołem Bernardynów. Lochy te, jak pisze Wincenty Balicki oraz inni autorzy monografii Tarnowa, odkryto w 1824 roku, gdy przerabiano stary klasztor Bernardynów na Forum Nobium (Sąd Szlachecki). Ponieważ były niepotrzebne, więc wejście do korytarza zamurowano. Małe zamieszanie wokół sprawy lochów powstało w 1930 r., kiedy Aniela Piszowa w monografii Tarnowa napisała, iż "... żyje jeszcze w Tarnowie staruszka Dzierwowa, która ojcu swemu murarzowi z zawodu nosiła obiady, gdy wylot tego tunelu z rozporządzenia Magistratu zamurowywał". Staruszka musiała być osobą niespotykanie długowieczną, skoro pamiętała wypadki sprzed ponad stu lat. Dokonano wówczas komisyjnego zbadania prawdziwości tej wersji. Natrafiono jedynie na sklepiony kanał odpływowy. Nie znalazły wejścia do lochów również różne ekipy archeologów. W przekonaniu wielu tarnowian lochy jednak istnieją. Opowiadano o śmiałkach, którzy odkryli do nich wejście i zapuszczali się w głąb, ale ciemność, gazy i zasypane przejścia zmuszały ich do powrotu. Podobno jeden z dziennikarzy odkrył w ruinach wejście do tunelu i wpuścił tam kaczkę, która wyszła w klasztorze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto