Lokal prowadzi troje młodych ludzi, którzy przyjechali do Łodzi na studia i do pracy. Miasto ich urzekło na tyle, że zdecydowali się tu otworzyć własny biznes.
Nazwa lokalu pochodzi od paryskiej knajpy Tari Bari, która pojawia się w opowiadaniu Josepha Rotha „Legenda o świętym pijaku”. Bohaterowie przesiadywali tam, pili, jedli, rozmawiał z ludźmi i spali. Tari Bari to również kolokwialnie w języku rosyjskim, gadanie bez końca. - Taką właśnie atmosferę, w której jesz, pijesz, jesteś ze znajomymi, czujesz się dobrze, chcemy tu stworzyć - opowiada Agnieszka Skoneczna, współwłaścicielka.
Tari Bari Bistro nie jest typową restauracją ani barem. - To jest dokładnie coś niedookreślonego. Z jednej strony to mała restauracja, ale możesz przyjść tu na piwo i na kawę, a wieczorem możesz pić wódkę i koniak przy barze - tłumaczy Skoneczna.
Klimat tego miejsca buduje surowy, industrialny wygląd. Na ścianach widać pomalowaną na biało cegłę, sklepienie podpierają filary, a dookoła lokalu przebiega wyeksponowana plątanina rur i przewodów. Ciekawostką jest to, że lampy zwisające z sufitu, rozświetlały kiedyś hale produkcyjne łódzkiej fabryki Fakora.
Stoły i krzesła to totalny miszmasz. Meble są używane i pochodzą z różnych miejsc. Stołki barowe odkupione są z nieistniejącej już restauracji Kresowa, a na innych krzesłach widnieje sygnatura: Made in Yugoslavia. Wszystko zostało odnowione i czeka na swoją drugą młodość.
W lokalu jest otwarta kuchnia. Oznacza to, że widzimy proces powstawania posiłku. - Nie ma takiego miejsca w Łodzi, a chcemy też pokazać, że wszystko tu jest świeżo przygotowywane a nie odgrzewane w mikrofalówce - mówi Martyna Sztaba, współwłaścicielka.
Kucharz, a zarazem współwłaściciel jest Włochem, ale Tari Bari Bistro nie jest włoską knajpą. Codziennie w menu będzie coś innego. - Dziś będzie coś z kuchni bałkańskiej, drugiego dnia będzie kuchnia włoska, trzeciego dnia trafisz na kuchnie polską, a dzień później na rosyjską - opowiada Skoneczna.
W dniu otwarcia w menu znajdziemy: lasagne (16 zł), pierś z kurczaka w sosie morelowym (18 zł) i krem z porów z niebieskim serem (6 zł). To jednak nie wszystko co dla gości przygotował kucharz Gianluca. W czwartek lokal zaprasza gości od godz. 14.
Tari Bari Bistro to jeden z nielicznych łódzkich lokali, do których można wejść z psem.
Czytaj również:
- Otwiera się Pozytywka, restauracja z naleśnikami i pierogami
- Piotrkowska rozrasta się w poprzek. Nowe lokale na ul. Struga
- Owoce i Warzywa zamknięte do października
Jak Disney wzbogacił przez lata swoje portfolio?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?