Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów: Pani Dorota jest dla głuchych niczym "anioł stróż"

Paweł Chwał
Marta Nosal i Beata Stachura, gdy tylko potrzebują skontaktować się z urzędem, pójść do lekarza lub zrobić kurs na prawo jazdy, pierwsze kroki kierują do tłumacza - Doroty Budzyńskiej (z prawej)
Marta Nosal i Beata Stachura, gdy tylko potrzebują skontaktować się z urzędem, pójść do lekarza lub zrobić kurs na prawo jazdy, pierwsze kroki kierują do tłumacza - Doroty Budzyńskiej (z prawej) Paweł Chwał
Ustawa o języku migowym miała ułatwić życie osobom głuchym. W praktyce są z tym duże problemy, bo w Tarnowie brakuje tłumaczy.

Beata Stachura i Marta Nosal chciałyby jeździć samochodem jak osoby pełnosprawne. Dlatego zapisały się na kurs na prawo jazdy. Problem w tym, że nie słyszą, dlatego bez pomocy tłumacza języka migowego nie są w stanie płynnie wykonywać poleceń instruktora czy egzaminatora. - Jeżdżę z każdą z nich i wyjaśniam na migi, jak mają zachowywać się na drodze: gdzie skręcić, gdzie zaparkować, w jaki sposób pokonać konkretne skrzyżowanie - opowiada Dorota Budzyńska, tłumacz przysięgły języka migowego w tarnowskim oddziale Polskiego Związku Głuchych. Kiedyś w oddziale pracowało czterech takich tłumaczy. Dzisiaj, z powodu oszczędności i cięć kadrowych, została tylko Budzyńska. Pod opieką ma 310 osób niesłyszących z Tarnowa i powiatu, którzy zapisani są do oddziału.

- Gdyby tylko była taka możliwość, to chętnie bym się sklonowała. Czasem jest tyle telefonów z prośbą o pomoc, że jedna nie jestem w stanie być przy wszystkich, w kilku miejscach jednocześnie - mówi tłumaczka.

Chodzi z osobami głuchymi między innymi do Urzędu Miasta, starostwa, ZUS-u, skarbówek, w których jej obecność jest niezbędna, aby podopieczni mogli porozumieć się z urzędnikami, wyjaśnić wszelkie wątpliwości oraz prawidłowo wypełnić i złożyć formularze. Jeśli tylko zachodzi taka potrzeba, jest podczas przesłuchiwań w prokuraturze i sądzie. Nieraz już zdarzało się, że w środku nocy była pilnie wzywana na policję lub do szpitala, aby ułatwić kontakt z głuchymi osobami, które padły ofiarami przestępstwa lub potrzebowały specjalistycznej opieki medycznej.

- Pani Dorota jest jak nasz anioł stróż. Bez niej, w wielu sytuacjach same nie dałybyśmy sobie rady - przyznaje Marta Nosal.
Ustawa, która weszła w życie 2,5 roku temu, nałożyła na instytucje publiczne obowiązek zapewnienia niesłyszącym klientom urzędów dostępu do tłumacza języka migowego. Osoba niepełnosprawna powinna zgłosić takie zapotrzebowanie przynajmniej trzy dni przed przyjściem.

- Zdarzają się sytuacje, w których nie można czekać aż tak długo, bo sprawy są niecierpiące zwłoki i trzeba je załatwić od razu - zauważa Dorota Budzyńska. Przyznaje, że niektóre urzędy, jak starostwo, magistrat czy ZUS, postarały się o przeszkolenie pracowników, ale zazwyczaj jest to jedynie I stopień znajomości języka migowego, który w wielu, niekoniecznie zawiłych sprawach, jest niewystarczający.

- Każdy ratownik karetki, aby zdobyć uprawnienia, musiał odbyć kurs języka migowego i zdać egzamin. Nie jest to może rozbudowany zasób słów, ale jesteśmy w stanie porozumieć się z osobami niesłyszącymi - twierdzi Witold Duda, kierownik tarnowskiej dyspozytorni pogotowia.

W kursie języka migowego uczestniczy w tym momencie również sześciu pracowników tarnowskiej komendy, w tym czterech policjantów. - Podobne szkolenia będą kontynuowane, bo są chętni - mówi Olga Żabińska, rzeczniczka KMP.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto