Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tom Hillenbrand: Sztuka kulinarna od zawsze towarzyszyła zbrodni

Małgorzata Stuch
Tom Hillenbrand: Sztuka kulinarna od zawsze towarzyszyła zbrodni
Tom Hillenbrand: Sztuka kulinarna od zawsze towarzyszyła zbrodni fot.archiwum wydawnictwa Smak Słowa
„Diabelski owoc" i „Czerwone złoto" to „kulinarne" kryminały Toma Hillenbranda. Autor opowiada nam, jak wpadł na pomysł serii książek i udowodnił, że wbrew przypuszczeniom dwie sztuki – kulinaria i zbrodnia – są sobie bardzo bliskie.

Polskie wydanie „Diabelskiego owocu" nosi podtytuł „kryminał kulinarny”. Co to za nowy gatunek powieściowy?
Myślę, że kucharz-detektyw to faktycznie nowe połączenie. A przy tym powiedziałbym, że sztuka kulinarna od zawsze towarzyszyła zbrodni. Wystarczy wspomnieć Brunettiego, Maigreta, Poirota – wszyscy ci detektywi (bohaterowie kryminałów - przyp. red.) lubili dobrze zjeść. Nową rzeczą w mojej serii jest to, że nie chodzi w niej tylko o dobre jedzenie, ale także o złe jedzenie oraz o sztuczki i intrygi, jakie możemy napotkać w branży kulinarnej.

W prywatnym życiu jest Pan entuzjastą gotowania. Czy dlatego zdecydował się Pan napisać książkę o sekretach kuchni?

Jak to mawiają: „pisz o tym, na czym się znasz”. Zawsze interesowało mnie nie tylko jedzenie i gotowanie, ale także to, skąd pochodzi żywność którą zjadamy, jaki ma ona wpływ na środowisko itd

.

W „Diabelskim owocu" pojawia się motyw owocu, który poprawia smak każdej potrawy. Czy myśli Pan, że naprawdę istnieje jeden magiczny składnik, który poprawia smak jedzenia? Co by to mogło Pana zdaniem być?
Diabelski owoc, rzecz jasna, nie istnieje. Spójrzmy jednak choćby na wynalazki koncernów chemicznych: truskawkowy smak w jogurtach nie pochodzi już z truskawek, tylko ze specjalnie preparowanych wiórów i trocin. Są tysiące sposobów by oszukać kubki smakowe, tak by jedzenie nam smakowało. W tym sensie „diabelski owoc” już tu jest.

A skąd w takim razie pomysł na napisanie „Diabelskiego owocu"? Czy zainspirowało Pana jakieś konkretne zdarzenie? Czy to w całości zmyślona historia?
W przypadku większości detali dotyczących branży spożywczej, kulinarnej oraz pracy szefa kuchni korzystałem ze źródeł i własnych badań, więc odpowiadają one rzeczywistości. Pomysł na owoc, którego smak przewyższa wszystko inne na świecie, wziąłem z dokumentu telewizyjnego o ludziach przemierzających świat w poszukiwaniu nowych doznań smakowych. Reszta przyszła sama.

Skoro korzystał Pan z własnych doświadczeń to czy Xavier, bohater książki jest przynajmniej w części Panem? A jeśli tak, to jakie Pana cechy posiada?
Książka nie jest autobiograficzna. Xavier jest zupełnie inny niż ja. Pali, nie uprawia sportów i jest z natury flegmatykiem. Jest moim przeciwieństwem. Ale dzielimy wspólną pasję do kuchni regionalnej i rieslinga.

To nie jest trochę tak, że wybrał Pan gotowanie jako motyw przewodni swoich książek, bo kulinaria to ostatnio bardzo modny i popularny temat?
Wybrałem ten temat raczej dlatego, że doszedłem do wniosku, że gotowanie stało się nieco zbyt popularne.

Chciałam obalić ten kult kuchni, pokazać ludziom, co dzieje się na zapleczu, jakie sztuczki są stosowane i jak często się nas, konsumentów, oszukuje. Wydaje mi się bardzo dziwne, że w miarę, jak żywność staje się coraz gorsza, mnożą się programy telewizyjne o jedzeniu.

Widzę tu powiązanie.

Prywatnie jaką kuchnię Pan lubi? Czy może Pan nam coś powiedzieć o swoich ulubionych daniach i smakach?
Mam ogromną słabość do kuchni francuskiej. Nie tej wyszukanej, ale prostej wiejskiej kuchni: dań, które możemy zjeść na francuskiej prowincji − kurczaka w winie, wołowiny po burgundzku czy zapiekanki ziemniaczanej po lyońsku – prostych i pożywnych potraw. To powiedziawszy, muszę przyznać, że zjem praktycznie wszystko, byle było smaczne.

A takie Pańskie absolutnie wybrane ulubione danie to?
Coq au Riesling – kurczak w białym winie. Mógłbym go jeść trzy razy w tygodniu.

Dobrze Pan gotuje?
Gotuję znośnie. Poza kuchnią francuską i włoską aktualnie eksperymentuję z kuchnią arabską i izraelską. Bardzo mi się podoba, jak można twórczo użyć w kuchni fig, tahini czy jogurtu. Ale odkąd mam dzieci, to najczęściej gotuję bardzo zwyczajne potrawy – rosół z makaronem w kształcie literek i tym podobne.

„Diabelski owoc" to pierwsza z serii czterech książek. O czym poczytamy w następnych trzech tomach?
W jednym tomie piszę o sushi i szmuglowaniu tuńczyka, w innym o spekulacji żywnością, a w kolejnym − o podrabianiu oliwy z oliwek. Każda książka dotyka innego skandalu związanego z jedzeniem lub przemysłem spożywczym.

O autorze
Tom Hillenbrand – urodzony w 1972 roku, studiował politykę europejską, był wolontariuszem w szkole dziennikarskiej im. Georga von Holtzbrincka i kierownikiem działu w Spiegel Online. Zapalony kucharz hobbysta i smakosz, podczas wielomiesięcznego pobytu w Luksemburgu zakochał się w Wielkim Księstwie. Mieszka w Monachium. „Diabelski owoc” i „Czerwone złoto" to jego pierwsze powieści wydana w Polsce. Czterotomowa seria Hillenbranda sprzedana została w samych Niemczech w nakładzie ponad pół miliona egzemplarzy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto