Tomasz Brzyski: przed Lazio niczego nie obiecuję
Nie zardzewieliście po dłuższej przerwie reprezentacyjnej.
Byliśmy głodni gry. Ja również. Byłem na kadrze, ale grałem tam mało. Chęć gry w naszym wykonaniu było widać, walczyliśmy do ostatniej minuty.
Pogoń postawiła wam trudne warunki. To zespół, który może w tym sezonie powalczyć o najwyższe cele?
Nie wiem, czy o najwyższe, ale z pewnością będą mogli namieszać w tabeli. Przyjechali do nas po trzy punkty, nawet prowadzili, ale szybko wybiliśmy im myśli o zwycięstwie z głowy. Po nie najlepszym początku zaczęliśmy kontrolować przebieg spotkania.
Czytaj także: Legia - Pogoń 3:1. Dwie bramki samobójcze, pewne zwycięstwo lidera [ZDJĘCIA]
Ma Pan chyba jakiś patent na Pogoń, po każdym meczu z tym zespołem jest za co Pana chwalić.
Zgadza się, mówiłem już kiedyś, że mam szczęście do Pogoni. W kwietniu gol i karny po faulu na mnie, w lipcu asysta, dziś dwie... Mógłbym grać z Pogonią co tydzień. (śmiech)
Liczy Pan swoje asysty w lidze?
Dziś była dziewiąta. A z pucharową to nawet dziesiąta. (śmiech) Fajnie mi się gra w tej rundzie. Brakuje tylko bramki. Z Pogonią znów miałem kilka sytuacji, ale nie chciało wpaść. Ale cieszę się, że koledzy strzelają gole po moich podaniach. Może nawet bardziej niż ze swoich bramek. Chociaż kiedy w końcu strzelę, nie będę narzekał. (śmiech)
W czym tkwi tajemnica Pana świetnej formy?
Jestem dobrze przygotowany fizycznie. Jeżeli zawodnik nie ma problemów z kondycją, to nie myśli na boisku o zmęczeniu, tylko pokazuje swoje umiejętności. Ja to robię. Dużo biegam, często pokazuję się kolegom. To przynosi efekt.
Zagrał Pan w pomocy, przed Kubą Wawrzyniakiem. Jak wam się dziś współpracowało?
W pierwszej połowie wyglądało to nieźle. W drugiej Kuba nie włączał się tak często do akcji ofensywnych. Nie grał przez dłuższy czas i musiał trochę kalkulować siły. Ale kilka akcji wspólnie przeprowadziliśmy, może gdybym podawał mu dokładniej, zaliczyłbym asystę przy jego bramce.
Po sobotnim spotkaniu pole do popisu będą mieli krytycy Henrika Ojamy. Pan też trochę pomachał na niego rękami, kiedy Estończyk nie podał Panu piłki w bardzo dobrej sytuacji.
On musi spojrzeć na grę w Legii trochę inaczej. Piłka nożna to sport zespołowy, kiedy kolega jest na czystej pozycji, lepiej mu podać, zamiast wdawać się w dryblingi. Gdybym dostał od niego piłkę, może strzeliłbym tego gola. Trudno określić, co Henrik chce zrobić. Czy wygrać mecz samodzielnie, czy ma takie założenie, że bierze piłkę i kiwa się z czterema rywalami.
W czwartek gracie z Lazio. Awans z grupy już Legii nie grozi, ale kibice liczą chociaż na pierwszą bramkę w tej edycji Ligi Europy.
Nie chciałbym się na ten temat wypowiadać. Przed poprzednimi meczami obiecywaliśmy dużo, a wszyscy wiemy, jak się to kończyło. Najlepiej chyba będzie, jeśli przemilczę sprawę.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?