Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragiczny finał rodzinnego sporu. 77-latek zabił bliskich i spalił dom

Karolina Kowalska
77-letni Stanisław M. z Celestynowa zabił niepełnosprawną żonę i syna oraz postrzelił sędzię i szwagra. Za pomocą broni postanowił rozstrzygnąć toczący się od lat rodzinny spór o ziemię.

- Rozprawa była wyjazdowa, bo jedna ze stron, żona Stanisława M., była niepełnosprawna. Sędzia przyjechała z protokolantką - mówi nadkom. Marcin Szyndler z komendy stołecznej. W rozprawie uczestniczył też syn Stanisława M. Wiesław, szwagier oraz adwokat.

Jednak zamiast skorzystać z pomocy prawnej, 77-latek wolał sam wymierzyć sprawiedliwość: ok. godz. 11, po odczytaniu protokołu wyciągnął pistolet i otworzył ogień. Strzelał na oślep, raniąc syna, szwagra i sędzię. Broń wytrącił mu adwokat. Gdy Stanisław M. pobiegł po kolejny pistolet, adwokat i protokolantka uciekli z posesji. Ranna w rękę sędzia i postrzelony w brzuch szwagier Stanisława M. schronili się na ganku sąsiedniego domu. Leżeli tam aż do przyjazdu służb około pół godziny później.

W budynku została niepełnosprawna Stanisława M. i jej syn, jak się później okazało śmiertelnie ranny w klatkę piersiową. Stanisław M. nie próbował pomóc ani unieruchomionej żonie, ani synowi. Wyjął przygotowane butelki z benzyną i podpalił dom. Chwilę później próbował podciąć sobie żyły.

Krwawiącego, podduszonego dymem znaleźli go wezwani do pożaru strażacy. - To ironia losu, że przeżył akurat on, a nie żona, która żywcem spłonęła w salonie, czy syn - mówił jeden z nich. Kiedy jego koledzy wyciągali z płonącego domu 52-letniego Wiesława, mężczyzna właśnie przestał oddychać. Długa reanimacja nie przyniosła rezultatu.

Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zabrał do szpitala ranną sędzię i Stanisława M. Do szpitala trafił też szwagier zabójcy. Wiadomo, że ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Stan Stanisława M. jest jednak ciężki.

Na miejscu tragedii do późnych godzin pracowali strażacy i policyjni dochodzeniowcy. - To rodzinna tragedia, w której nic nie jest pewne. Rozwiązanie tej sprawy zajmie pewnie dużo czasu. Teraz nie wiemy nawet, co było przedmiotem rozprawy. Ustalamy też, skąd mężczyzna miał broń i jaki był dokładny scenariusz wydarzeń - mówi nadkom. Szyndler.

Policjanci z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw dawno nie mieli do czynienia z taką tragedią rodzinną. - Kiedy dostaliśmy wezwanie, byliśmy przygotowani na najgorsze. Z pierwszych informacji wynikało, że do strzelaniny doszło podczas wizji lokalnej, a strzelał groźny bandyta. Szykowaliśmy się na drugą Magdalenkę. Pierwszy raz od dawna założyliśmy wszyscy kamizelki kuloodporne - mówi jeden z nich.

Strzelanina w domu małżeństwa M. była szokiem dla sąsiadów. Jeszcze większym - śmierć Wiesława M., który ledwie tydzień temu, po rozwodzie, uzyskał prawo do opieki nad 11-letnią córką. Do zeszłego tygodnia Agnieszka była w domu dziecka. Nie wiadomo, co czeka ją teraz: jej najbliżsi nie żyją, a dziadek usłyszy zarzuty zabójstwa syna i najprawdopodobniej spowodowania śmierci żony. Śledczy nie są bowiem pewni, czy Stanisław M. strzelał do kobiety, której zwłoki były prawie całkowicie spalone. Czekają na wyniki sekcji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto