Tramwaj czy autobus? Władze Pabianic czekają na opinie mieszkańców

4 złote kosztować ma podróż autobusem z Pabianic do łódzkiego dworca Fabrycznego, o złotówkę mniej do Małego Skrętu w Ksawerowie.

Jazda w granicach Pabianic ma być wydatkiem rzędu 2 złotych. Tak wyglądają zaproponowane przez prezydenta Zbigniewa Dychto ceny biletów, jeśli do Łodzi zamiast tramwajów będą wozić pabianiczan autobusy Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego.

Kwestia wyboru przewoźnika i środka transportu nadal nie jest rozstrzygnięta. Władze Pabianic chcą, aby w tej sprawie wypowiedzieli się sami mieszkańcy.

– Mamy propozycję, ale czekamy na głosy pabianiczan, czy są za tym, by utrzymać tramwaj, czy za jego likwidacją – stwierdza prezydent. Do końca sierpnia do skrzynki przy urzędzie miejskim można wrzucać kartki z opiniami na ten temat.

Usługi przewozowe tramwajem świadczy obecnie łódzkie MPK, które zażądało od miasta dopłat za bilety ulgowe (45 tys. zł w skali miesiąca). Wprowadzenie na tę trasę autobusów, obsługiwanych przez spółkę podległą miastu, wydaje się najprostszym rozwiązaniem. Ale tylko pozornie, ponieważ miałyby się one zatrzymywać wzdłuż obecnej linii tramwajowej, a to rodzi problemy.

– Jeden dotyczy ul. Łaskiej na wysokości Tkackiej i Mielczarskiego, gdzie nie ma zatok – wyjaśnia Zbigniew Dychto. – Kolejny to zatrzymywanie się autobusów w Łodzi koło Centralu, gdzie byłyby kłopoty z uzyskaniem zgody na lokalizację przystanków. Będziemy robić wszystko, aby ludzie mogli tam i wsiadać i wysiadać.

Trudno przewidzieć, jak ostatecznie rozłożą się głosy mieszkańców w komunikacyjnym referendum. Wczoraj w skrzynce było tyle samo kartek za i przeciw połączeniu tramwajowemu.

Kursujący po Pabianicach od ponad 100 lat tramwaj wpisał się na stałe w krajobraz miasta. Z drugiej strony do władz docierają sygnały od tych, którym przeszkadzają hałas i wstrząsy. Wyjściem byłaby budowa tramwaju regionalnego, ale koszty tej inwestycji (na odcinku od Chocianowic do ul. Wiejskiej w Pabianicach) oszacowano na 130 milionów złotych. Pabianic póki co na nią nie stać.