Tran Tran Warszawa: Boks i Kuchnia
Pan Tran z przejęciem pokazuje zdjęcia wiszące na ścianie. Kilka czarno-białych kadrów zdradza historię jego życia w Wietnamie, gdzie był mistrzem kraju w boksie klasycznym. Do Polski przyjechał na początku lat 90’ jako turysta. I tu już został, zajmując się gastronomią. Teraz, próbuje przekonać warszawiaków do kuchni wietnamskiej. Tej prawdziwej - smacznej, zdrowej, ze świeżymi produktami. Choć dziś pan Tran już nie boksuje, to zamiłowanie do zdrowego jedzenia mu pozostało.
Wietnamski Slow food w centrum Warszawy
Dlatego Tran Tran przenosi kuchnie Wietnamu na nowy, nieco slow foodowy poziom. Wszyscy, którzy wypowiadają się na temat tego miejsca zwracają uwagę na fakt, że do dań nie dodaje się tu glutaminianu sodu, ale nie to czyni z restauracji przy Wilczej 20 naprawdę zdrowe miejsce. Nie ma tu mowy o zalewaniu wszystkiego olejem. Oprócz świeżych warzyw, dania ożywają dzięki dodatkowi ziół: kolendry czy mięty.
Zobacz, jak prezentuje się wnętrze i potrawy w Tran Tran
Sajgonki nie pływają w tłuszczu. Spring Rollsy z majerankiem i miętą to slow foodowa poezja, pikantna sałatka z owocami morza nie jest utopiona w dressingu z butelki, a jedynie skropiona ostro-słodkim sosem. sakiewki z krewetką i indykiem są absolutnie wyborne, podobnie zresztą jak spring rollsy, które naprawdę ożywają, dzięki dobrze dopasowanemu sosowi. Poliki wołowe (chyba najcięższe z dań, którego próbowaliśmy) to prawdziwa korzenno-azjatycka poezja. Podobnie, zresztą jak wietnamski bulion z rosołem i kawałkami kurczaka zagrodowego.
Restauracja Tran. Co się nie udało?
No dobra, to teraz łyżka dziegciu w tym słodko-kwaśnym sosie. Ma ona postać soli - jest jej zwyczajnie za dużo, czy w zupie czy innych daniach. Może to kwestia braku tak popularnego w innych miejscach glutaminianu sodu - wszak podobnie jak sól “podbija” on smak potraw, a może to po prostu ciężka ręka kucharza? Nie mniej, to jedna z niewielu rzeczy, jaką chętnie zmienili byśmy w kuchni Tran Tran.
Menu, choć zawiera wiele typowych wietnamskich smaków i inspiracji, nie oferuje potraw, do których, mówiąc oględnie, Polacy podchodzą z dużą rezerwą. Nie zjecie tu świńskich żołądków, kurzych łapek i tym podobnych. Przynajmniej na razie. I być może szkoda, choć rozumiemy, że amatorów tego typu dań nie ma w Polsce wielu. Za to, amatorów golonki po wietnamsku, jak zdradza właściciel, jest w Warszawie całkiem sporo. I niech będzie ich jak najwięcej, bo Tran Tran to miejsce warte odwiedzenia i tego, by na stałe zagościło na mapie restauracji warszawskich.
ZOBACZ TEŻ: Perełki warszawskiej gastronomii. Mało znane miejsca z przepyszną kuchnią
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?