Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Veloart, Warszawa. Tworzone przez nich rowery, to prawdziwe dzieła sztuki."Chcemy spełniać marzenia"

Redakcja
Veloart, Warszawa. Tworzone przez nich rowery, to prawdziwe dzieła sztuki. "Chemy spełniać marzenia"
Veloart, Warszawa. Tworzone przez nich rowery, to prawdziwe dzieła sztuki. "Chemy spełniać marzenia" Szymon Starnawski
Veloart nie da się opisać jednym słowem. To sklep, serwis rowerowy, bikefitting, a także kawiarnia w jednym. I to właśnie tam dzieje się cała magia - rowery tworzone są od podstaw, na specjalne zamówienie, dokładnie dopasowane do naszego ciała i możliwości. Jak mówią pracownicy Veloart, tworzone przez nich pojazdy to małe dzieła sztuki.

Veloart, Warszawa. Tworzone przez nich rowery, to prawdziwe dzieła sztuki. "Chemy spełniać marzenia"

Przychodząc do Veloart, najpierw przejdziemy przez kawiarnię, gdzie uwagę przyciąga rozłożony na części pierwsze rower powieszony na ścianie, a także zachęcająca gablota z deserami. Na miejscu zjemy jednak nie tylko słodkie ciasta, ale przede wszystkim zdrowe, pełnowartościowe posiłki, którymi raczą się sami kolarze. - Wszyscy mówią, że z naszego menu stricte kolarskim daniem jest makaron z pesto - śmieje się Ewelina Kwiatkowska, która pracuje w kawiarni. - Nasza kuchnia jest odpowiednia dla sportowców głównie dlatego, że korzystamy z prostych, sezonowych składników wysokiej jakości - zapewnia.

Rower "szyty" na miarę
Do kawiarni jeszcze wrócimy, przejdźmy do miejsca, gdzie wszystko się zaczyna. Planując wizytę w Veloart i zamówienie tam roweru, wcześniej powinniśmy umówić się na bikefitting. - To odzwierciedlenie aktualnych zdolności ruchowych zawodnika w pozycji na rowerze – możliwości motorycznych, stopnia rozciągnięcia, elastyczności ciała – w tym, jak jego sylwetka przez godzinę spędzoną na rowerze powinna wyglądać. Mówiąc nieco jaśniej, jest to ustawienie pozycji na rowerze najbardziej optymalne względem możliwości ludzkiego ciała - wyjaśnia nam tę tajemniczą nazwę Mateusz Naworol, fizjoterapeuta, który w Veloart zajmuje się właśnie bikefittingiem.

Wybierając się na taki pomiar parametrów naszego ciała, powinniśmy zarezerwować sobie w ciągu dnia od 3 do 5 godzin. - Zależy to od tego, jak dużo czasu musimy poświęcić na badanie terapeutyczne, gdyż bikefitting to określony proces i składa się z etapów, których nie można ominąć. Podstawą jest dobrze zebrany wywiad. Drugą niezwykle ważną rzeczą jest dobre badanie fizjoterapeutyczne i ortopedyczne – w tym przypadku w lepszej sytuacji są ci, którzy mają wykształcenie fizjoterapeutyczne, bo wówczas o wiele łatwiej jest przeprowadzić skuteczne badanie i przenieść tę wiedzę na dobór pozycji na rowerze. Następnie wszystkimi komponentami w tym rowerze, czyli siodełkiem, kierownicą, mostkiem i sztycą musimy tę pozycję ustawić i wyregulować - opisuje Mateusz.

Kiedy zarówno bikefitting, jak i kupno wymarzonego roweru stworzonego na miarę zakończy się sukcesem, Veloart wcale nie zapomina o swoich klientach. Pomiar roweru jest zbierany, fizjoterapeuta jest także w posiadaniu wszystkich niezbędnych informacji dotyczących zawodnika, które są archiwizowane. - Kontaktujemy się później z taką osobą mniej więcej po pół roku. Zawodnicy często podejmują z nami, czy z innymi fizjoterapeutami, współpracę, ponieważ w pewnym momencie możliwości roweru się kończą i dochodzi do pracy nad ciałem – tam, gdzie widzimy jakieś możliwości, ordynujemy terapię, aby zawodnik mógł poprawić swoją elastykę, ruchomość czy rozciągnięcie i po upływie określonego czasu może przyjąć bardziej agresywną pozycję na rowerze - tłumaczy Naworol.

Podczas dopasowywania sylwetki do roweru, pod uwagę bierze się kilka parametrów. Najistotniejszy jest pomiar antropometryczny, długość kończyn, przede wszystkim nóg, oraz ich stosunek do długości całego ciała. - Jeżeli ktoś kupuje rower, biorąc pod uwagę tylko wzrost, może się okazać, że jest on źle do niego dopasowany. Może się bowiem okazać, że mamy do czynienia z dwoma zawodnikami, którzy mają 180 cm wzrostu, ale długość nóg 86 i 91 cm. Wówczas dla każdego z tych zawodników trzeba będzie dobrać inny rower - wyjaśnia fizjoterapeuta z Veloart.

Wchodząc do pomieszczenia, w którym Mateusz Naworol przeprowadza bikefitting, od razu zauważa się kilka rzeczy - przede wszystkim dużą, czarną kratkę na ścianie, a także szereg rekwizytów obrazujących m.in. wygląd ludzkiej miednicy czy stopy. Mateusz wyjaśnia nam, że wszystkie te elementy pomagają mu w prawidłowym przeprowadzeniu badania. - Pomieszczenie, w którym odbywa się bikefitting, jest dość duże, mogę odejść od klienta nawet na odległość 8 metrów, co daje mi szerszy pogląd na pozycję zawodnika, a kratka to w rzeczywistości punkty referencyjne, które stanowią dla mnie punkty odniesienia – gdzie znajduje się głowa, plecy, kolano w poszczególnych ruchach na rowerze. Oczywiście nie bazuję tylko na swoim wzroku, pomaga mi specjalistyczny sprzęt i oprogramowanie.
Fizjoterapeuta wspomaga się m.in. wideoanalizą czy kamerami na podczerwień, które zbierają pomiar kątowy. - Klient ma więc do czynienia z zaawansowaną usługą. Finalnie to jednak ja decyduję, po zebranym wywiadzie i pomiarach, jaką zawodnik powinien przyjąć pozycję na rowerze. Sprzęt tylko mi pomaga - dodaje.

Z kolei pozostałe rekwizyty, o których wspomnieliśmy, służą do wytłumaczenia klientowi, jak funkcjonuje ludzkie ciało, gdzie co się znajduje i dlaczego jego pozycja na rowerze wygląda tak, a nie inaczej. Pomagają m.in. rozwiązać tzw. problem bolesnej pupy, na który często narzekają osoby jeżdżące na rowerze. - Za pomocą tych atrybutów mogę m.in. zobrazować i wyjaśnić takiej osobie, jak wygląda ludzka miednica i w jaki sposób powierzchnie kostne stykają się z siodełkiem i naciskają na nie. Używam do tego dodatkowo tzw. maty tensometrycznej, dzięki czemu można odpowiednio dobrać siodełko - wyjaśnia nam Mateusz.

Jesteśmy ciekawi, czy kiedyś zdarzyło mu się powiedzieć komuś podczas bikefittingu, że nie powinien w ogóle jeździć na rowerze. Mateusz błyskawicznie zaspokaja naszą ciekawość. - Tak, ale mogę policzyć te przypadki na palcach jednej ręki. Często bywa tak, że ktoś zgłasza się z dużym epizodem bólowym dolnego odcinka kręgosłupa. W pierwszym teście, de facto neurologicznym, na objawy zapalenia nerwu kulszowego wynik okazywał się dodatni i taka osoba nie wymagała bikefittingu, tylko natychmiastowej rehabilitacji - opowiada.
Podczas fittingu często dochodzi też do sytuacji, kiedy klient dowiaduje się, że jego problemy nie są związane z rowerem, a z jego własnym zdrowiem. Przyczyn złego stanu należy zwykle upatrywać w nawykach dnia codziennego, np. pozycji, którą przyjmujemy w pracy.
- Nigdy nie zdarzyło się jednak, abym komuś odmówił bikefittingu. Ewentualnie skonsultowałem z taką osobą jej problemy zdrowotne, zaordynowałem terapię i odstawiłem fitting na później - kończy Mateusz.

"Chcemy spełniać marzenia"
Rowery powstające w Veloart są nie tylko dopasowane do sylwetki, ale spełniają także indywidualne preferencje i pragnienia klientów. Paweł Wiktorowicz, mechanik, który z Veloart pracuje od 3 lat, podkreśla, że zawsze stara się spełnić nawet najbardziej wygórowane oczekiwania. - Czasem wiąże się to z większym nakładem pracy czy pieniędzy, ale wychodzimy z założenia, że osoby, które zamawiają u nas rowery, przychodzą do Veloart spełnić swoje marzenia. Składamy więc dla nich to, co sobie zażyczą, nie wmawiamy im, że coś muszą mieć, a czegoś nie. Zawsze próbujemy dopasować się do ich preferencji.

Jak się okazuje, rowerzyści zamawiający pojazdy w Veloart raczej nie ulegają modzie, ale chętnie sięgają po nowinki technologiczne. - Wiele osób chce być na czasie, ale podchodzą do tego z rozsądkiem. Proszą o zainstalowanie nowości tylko wtedy, kiedy faktycznie ma to sens - mówi Paweł. - Aktualnie dużym zainteresowaniem cieszą się wszelakie łożyska ceramiczne, które zmniejszają tarcie, powodują, że rower szybciej jedzie i oszczędza się dodatkowe waty. Wat to jednostka mocy i właśnie watami mierzy się moc, z jaką kolarz jedzie na rowerze - dodaje.

W Veloart można zamówić rowery właściwie każdego typu - od rowerów miejskich, przez szosowe, czasowe po górskie, od których miejsce się wywowdzi, bo pierwsze Veloart powstało w Krakowie. - Wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom klientów, więc każdy znajdzie u nas to, co będzie mu najbardziej odpowiadać. Najwięcej jednak jest zamówień na rowery szosowe - sportowe, przeznaczone przede wszystkim do jazdy po drogach utwardzonych - mówi mechanik.

Zastanawiacie się pewnie, z jakim wydatkiem musimy się liczyć, jeśli chcemy sprawić sobie taki rower - robiony na specjalne zamówienie według własnych preferencji. - Wszystko zależy oczywiście od tego, jaki to model, jak ma wyglądać i co ma posiadać. Mogę to jednak wyjaśnić w ten sposób – budowanie roweru na zamówienie ma sens, kiedy koszt sięga 20 tysięcy złotych i więcej. Poniżej tej kwoty nie ma potrzeby tworzenia roweru na zamówienie – wystarczy taki z półki sklepowej zamawiany bezpośrednio u producenta. Oczywiście u nas też można zamówić taki rower, ale jest to wówczas rower katalogowy - wyjaśnia Wiktorowicz.

Rower - każdy, niezależnie od tego, czy kosztował nas 20 tysięcy, czy mniej - należy odpowiednio pielęgnować, aby służył nam latami. Mechanik z Veloart chętnie wyjaśnił nam, co przede wszystkim powinniśmy robić, aby wydłużyć czas życia naszego jednośladu. - Rower trzeba regularnie czyścić i smarować łańcuch po każdej jeździe. Wiem, że czasami się o tym zapomina. Przyznaję, że mnie również się to zdarza - śmieje się. - Ale warto to robić, bo regularne smarowanie wydłuża żywotność całego napęd - dodaje.

Innymi częściami, które szybko się zużywają i o które szczególnie należy dbać, jest ogumienie i klocki hamulcowe. - Częstym problemem, z którym przychodzą do nas klienci, są popsute linki i pancerze, (elementy odpowiadające za prawidłową pracę przerzutek i hamulców – przyp. red.), które trzeba zmieniać raz w roku. Niektórzy potrafią jeździć na jednych nawet przez kilka lat, ale wtedy trzeba się liczyć z tym, że po pewnym czasie rower nie będzie działał w pełni sprawnie - przestrzega Paweł.

Przyjdź na rice cake'a i obejrzyj wyścig
Teraz możemy wrócić do kawiarni. Veloart Cafe powstała z myślą, aby zaspokajać potrzeby kolarzy, ale lokal absolutnie nie zamyka się na innych. - Chcemy ten kolarski świat przybliżyć innym i w żadnym wypadku nie zamykamy się na osoby, dla których rower nie jest całym światem i sposobem na życie. Nie ma znaczenia, czy ktoś przychodzi do nas z rowerem, czy bez - śmieje się Ewelina Kwiatkowska.

Specjałem kawiarni jest tzw. rice cake, czyli ciasto ryżowe, będące kolarską przekąską. - Może ona zastępować batony i żele energetyczne, produkowane masowo. Receptura, którą my wykorzystujemy do robienia rice cake'ów, składa się z naturalnych i szybkoprzyswajalnych składników - zapewnia Ewelina.

W kawiarni organizowane są także rozmaite wydarzenia dla amatorów kolarstwa. Cyklicznie odbywają się treningi. W każdą sobotę rowerzyści wyruszają w 100-kilometrową trasę. Przed treningiem mogą kupić sobie właśnie wspomnianego rice cake'a czy wypić kolarskie espresso. Po wysiłku wracają na pożywny lunch. - Dodatkowo, zwykle w niedziele lub w inne dni, w zależności od tego, kiedy jest wyścig, można u nas obejrzeć transmisję – na miejscu jest kilka telewizorów. Staramy się stworzyć w kawiarni kolarską atmosferę, trochę na wzór regionu, w którym zawodnicy aktualnie się ścigają - opowiada Kwiatkowska.

Do lokalu może wejść ok. 30 osób. W kawiarni jest też jednak rzutnik oraz dodatkowe miejsca na antresoli. - Jesteśmy dość elastyczni i dopasowujemy się do potrzeb - przekonuje Ewelina. - Kiedy była transmisja z mistrzostw świata, zapełniona była cała przestrzeń serwisowa. Latem ruszy też taras, więc miejsc będzie jeszcze więcej.

Kawiarnię chętnie odwiedzają też zawodowi kolarze. - Michał (Kwiatkowski - przyp. red.) wpada do nas dość często. Jesteśmy w mieście, w którym jest największe lotnisko, dlatego zawodnikom zdarza się wpaść do nas przed podróżą. Do nas mogą przyjść na ostatnie serwisowe poprawki, ustawić pozycję na rowerze, a przy okazji wypić kawę - cieszy się Ewelina.

- W Veloart Cafe organizowaliśmy też otwarty trening z Michałem Kwiatkowskim, na którym pojawiło się ponad 500 osób na rowerach szosowych, wieczór autorski z najbardziej rozpoznawalnymi kolarskim głosami w Polsce, czyli Tomaszem Jarońskim i Krzysztofem Wyrzykowskim, którzy są komentatorami w Eurosporcie, spotkanie z „polską mafią masażystów”, czyli Polakami pracującymi w ekipach World Tour, którzy opowiadali historie z kolarskiego świata, które trudno usłyszeć w telewizji - opowiada Dominik Rukat, który również pracuje w Veloart. - Tych wydarzeń było naprawdę sporo i już planujemy kolejne - zapowiada.

Warszawskie Veloart znajduje się przy ul. Żeromskiego 17C na Starych Bielanach. A jeśli będziecie w Krakowie, możecie odwiedzać ich przy ul. Błotnej 6.

Czytaj też: Monck Custom. Pod Warszawą powstają narty, na których jeżdżą w każdym zakątku świata

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto